Brakuje nam ciepła

"Gracjan Pan" - reż. Cezary Tomaszewski - Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu - foto: Łukasz Giza - mater. prasowe

Gracjan Roztocki, twórca charakterystyczny, polska osobowość internetowa - to właśnie on stał się inspiracją dla musicalu „Gracjan Pan" w reżyserii Cezarego Tomaszewksiego.

Zespół Teatru Muzycznego Capitol stanął przed nie lada wyzwaniem, ponieważ postać Gracjana często kojarzona jest z kiczem, nierzadko traktowana jest groteskowo. Dodatkowo Pan w spodenkach, koszulce z krótkim rękawem i z tak zwaną fryzurą od garnka często spotyka się z hejtem lub wyśmianiem. Dla osób kojarzących tę personę internetową wieść o spektaklu mogła zniechęcić do przyjścia na musical. Dla nieprzekonanych lub wręcz negatywnie nastawionych, to doświadczenie może okazać się niespodzianką. Twórcom udało się pogłębić postać Gracjana, ale również opowiedzieć o Internecie, relacjach międzyludzkich i problemach współczesnego świata. Forma jest chwilami pełna kiczu, przerysowania, jednak po ściągnięciu formy, treść okazuje się bardzo prawdziwa.

Biała podłoga, białe kurtyny, słońce Gracjanlandu, sznurek z praniem, drzewo, schody i twarz Gracjana. Na scenie pojawia się siedem postaci (Justyna Antoniak, Agnieszka Oryńska-Lesicka, Tomasz Leszczyński, Michał Szymański, Mikołaj Woubishet, Paulina Jeżewska, i Rafał Derkacz) w cielistych strojach z liściem zakrywającym miejsca intymne. Wszyscy mają taką samą fryzurę. Różni ich płeć i wygląd fizyczny, jednak razem są jedną grupą. Wtem słyszymy głos Gracjana, którego głowa w formie projekcji wyświetlana jest na środku wspomnianego słońca. Niczym Pan z niebios, a raczej Stwórca, Gracjan przemawia, co kojarzy się z początkiem ludzkiego istnienia, bo mówi o „cząsteczkach kształtujących się na podobieństwo". Jednak ten świat szybko przechodzi do innej galaktyki – do Internetu, a tam życie wygląda nieco inaczej. Wyzwania stojące przed gromadą to hejt, akceptacja samego siebie, ale i szacunek do innych, próba bycia odpornym na nieprzychylne komentarze i szukanie własnego ja, czyli o tym jak zachować osobowość w morzu bezosobowych, anonimowych docinek. Oczywiście mowa tu o świecie, w którym spora część życia staje się publiczna, a tym samym podatna na komentarze, co jest w stanie wpłynąć na psychikę osoby obrzucanej przysłowiowym błotem.

Użytkownikom Internetu postać Gracjana kojarzy się zapewne z utworem „Kupa", a jedynie Ci bardziej zainteresowani jego postacią rozpoznają inne obecne w musicalu utwory. Każdej piosence towarzyszy licznik wyświetleń, łapek w górę i w dół, ale i podgląd na oryginale wideo Gracjana. Patrząc na te liczby można dojść do rożnych wniosków odnośnie tego, co w Internecie się klika, a co nie. Treści bardziej prymitywne lub kontrowersyjne cieszą się większą popularnością niż te o uczuciach. Twórcy spektaklu poświęcają „miłości" sporo uwagi. Trudno nie zgodzić się z tym, że to znane od pokoleń uczucie, o którym przecież mówiono, pisano, śpiewano (i robi się to nadal), nie jest już tak proste jak kiedyś. Ludzie oddalają się od siebie, a to co było im znane przemyka im przez palce i staje się często nieosiągalne lub trudne do pojęcia. A przecież miłość ma różne oblicza i często łączy się z samoakceptacją, tolerancją oraz szacunkiem do siebie i innych.

Scenariusz, który napisała Natalia Fiedorczuk to ciekawa koncepcja opowiedzenia o świecie przez pryzmat piosenek Gracjana. Każdy utwór to kolejny etap podróży, które składają się w całość wędrówki. Treść dopełnia scenografia Bracii, czyli Agi Klepackiej i Macieja Chorążego, która przedstawia tworzący się, kolorowy świat Gracjalandu. 

Aranżacje muzyczne Tomasza Leszczyńskiego są różnorodne może nieco kiczowate – co oczywiście odzwierciedla czasem aż zbyt cukierkowy świat. Sama treść utworów, chociaż często bardzo prosta, okazuje się być w punkt. Łatwiej wszystkim by się żyło bez potrzeby udawania kogoś innego, z poszanowaniem innego człowieka, zdobyciem akceptacji innych i wzajemną sympatią. Gracjan to indywidualista o dobrych intencjach, który swój brak skrępowania oraz wolę wyrażania siebie próbuje przekazać przez swoje działania w Internecie. Może to nieco głupie, trochę kiczowate albo naiwne, ale nie robi w ten sposób nikomu krzywdy, nie udaje kogoś kim nie jest.

Czasem najprostsze okazuje się najtrudniejsze.

Natasza Thiem
Dziennik Teatralny Poznań
12 grudnia 2020

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia