Brawa dla IMKI

Teatr państwowy a teatr prywatny.

Przyznaję, jestem ostrożny w chwaleniu teatrów prywatnych. Nie dlatego, że mi przeszkadza ich forma organizacyjna, ale dlatego, że coraz częściej i coraz bezczelniej atakują sceny publiczne, które jakoby - en masse - były nieudolne i niewydolne, a pracujący w nich ludzie żyją sobie na etacikach, jak ponczusie w maśle - pisze Mike Urbaniak na swoim blogu panodkultury.wordpress.com.

Ta krytyka "prywaciarzy", która wyrządza ogromne szkody kulturze, przenosi się coraz częściej do mediów, a z nich do głów polityków, którzy o kulturze decydują. W konsekwencji oglądamy potem zdjęcia Hanny Gronkiewicz-Waltz w Teatrze 6. Piętro, Bogdana Zdrojewskiego w Teatrze Polonia, a Bronisława Komorowskiego w Teatrze Imka. Wierchuszka PO chyba w publicznych teatrach w ogóle nie bywa. Tam repertuar jest dla nich zbyt trudny.

Ale pochwalić tym razem muszę i robię to z przyjemnością. Otóż prywatna scena postanowiła zrobić coś, co powinno być w obowiązku choć jednej stołecznej sceny publicznej. Teatr Imka organizuje "niecodzienny festiwal teatralny", który jest niczym innym jak systematyczną i bardzo przemyślaną działalnością impresaryjną. Potrzeba takiego miejsca w mieście stołecznym jest dość oczywista dla średniointeligentnej osoby, niestety nie zaświtała w głowach naszych kulturalnych decydentów. Ze łzą w oku można wspominać Teatr Mały Pawła Konica, który do Warszawy ściągnął ponad tysiąc spektakli. Impresaryjną działalność miał też prowadzić pozbawiony stałego zespołu Teatr na Woli, ale swój żywot zakończył jako jedna ze scen Teatru Dramatycznego.

Na pomysł ściągania do Warszawy spektakli wpadł tandem: Tomasz Karolak (szef Imki) i Jacek Cieślak (krytyk teatralny, któremu "Rzeczpospolita" zredukowała niedawno etat). Panowie zasiedli razem (Karolak mówi, że przy kawie, ale obstawiam coś mocniejszego) i wymyślili, że będą raz w miesiącu pokazywać w Imce jakiś interesujący spektakl z naszego interioru. A pokazywać jest co, bowiem najlepszy polski teatr powstaje poza stolicą.

Na pierwszy ogień, miesiąc temu, poszła sztuka "O dobru" Pawła Demirskiego w reżyserii Moniki Strzępki, wyprodukowana przez znakomity Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu. Całość dupy nie urywa, ale warto "O dobru" zobaczyć choćby ze względu na rewelacyjną rolę Agnieszki Kwietniewskiej, która gra (jak ona gra!) Amy Winehouse oraz równie świetnego Andrzeja Kłaka, który dostał za swoją rolę nagrodę na Boskiej Komedii w Krakowie. Drugim, zaserwowanym stołecznej publiczności spektaklem było "Lubiewo" według Michała Witkowskiego w reżyserii Piotra Siekluckiego, założyciela i szefa Teatru Nowego w Krakowie. Ta średnia inscenizacja robi furorę, gdziekolwiek nie pojedzie. Kilka miesięcy temu dostała nawet, Bóg raczy wiedzieć dlaczego, Grand Prix na Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. W Krakowie spektakl ma komplety widowni, w Warszawie tłum nagrodził Patrycję i Lukrecję owacją na stojąco. Publika, nie ma co ukrywać, uwielbia to "Lubiewo". Owa miłość zaowocowała tym, że sztuka zostanie na stałe włączona do repertuaru Imki i będzie grana w Warszawie regularnie, raz na dwa miesiące. Ja czekam nieustająco na "Lubiewo" Grzegorza Jarzyny w TR. W marcu będzie trzecia odsłona "nietypowego festiwalu". Będzie nią "Popiełuszko" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reżyserii Pawła Łysaka z Teatru Polskiego w Bydgoszczy. To bardzo dobry spektakl, który w Bydgoszczy wywołał protesty środowisk kościelno-prawicowych. Ciekaw jestem, jak przyjmie go warszawska publiczność. Wiemy też, że na kwiecień Imka planuje pokazanie "Braci i sióstr" Mai Kleczewskiej, ostatniej premiery Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu.

To wszystko składa się na bardzo interesujący program, który w dodatku budowany i realizowany jest bez żadnego publicznego wsparcia. Koszty muszą być pokryte ze sprzedaży biletów. Nie ma zmiłuj. Dlatego ich ceny oscylują raczej w okolicy 100 zł za sztukę, ale widownia i tak pęka w szwach. Pomyślałem sobie, że skoro Ministerstwo Kultury odrzuciło wniosek o dofinansowanie tegorocznych Warszawskich Spotkań Teatralnych (jest to dość znaczący komunikat z Pałacu Potockich), mogłoby przekazać wnioskowaną kwotę Teatrowi Imka na jego festiwal. Należy mu się w tym przypadku wsparcie, jak mało komu. Podobnie jak wielkie brawa (na stojąco).

Mike Urbaniak
panodkultury.wordpress.com
19 lutego 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia