Brzuchatek szuka apetytu

"Pan Brzuchatek" - reż: Ryszard Doliński - Białostocki Teatr Lalek

Kolorowa scenografia, sympatyczne pulchne lalki, które aż chce się przytulić mogą zachwycić nie tylko dzieci. Najnowszy spektakl Białostockiego Teatru Lalek choć nastawiony na najmłodszych widzów, swoim ciepłym przesłaniem trafia także do tych nieco starszych przedszkolaków.

Na podłodze przed wejściem do sali, gdzie wystawiany jest spektakl leżą kolorowe konstrukcje. Jak się potem okazuje są to części domku, w którym mieszka nasz bohater. Do jego wspólnego budowania zaprasza dwoje aktorów: Małgorzata Płońska i Zbigniew Litwińczuk. Tak zaczyna się zabawa w sali, gdzie przed wejściem wszyscy, ci mali i więksi, muszą zdjąć buty.

Siedząca na kolorowych poduszkach publiczność poznaje sympatycznego Pana Brzuchatka. Mieszka on w kolorowym domku z niezwykłymi lokatorami. W piwnicy rezyduje niezwykle ruchliwy szczur, na piętrze mieszka wielki fioletowy słoń, który ma nie lada talent muzyczny, drugie piętro zajmuje tytułowy bohater i jego babcia, a na strychu zadomowił się pająk.

Fabuła najnowszego spektaklu Białostockiego Teatru Lalek jest niezwykle prosta, ale przy tym bardzo ciepła i uniwersalna. Brzuchatek wolny czas spędza na czytaniu wierszy i wiedzie spokojne życie w swoim kolorowym domku. Wokół niego kręci się trochę niedosłysząca babcia.

To mistrzyni domowych wypieków. Specjalizuje się w pieczeniu szarlotki, pączków, faworków i placków. Sielankowe życie kończy się kiedy Brzuchatek uświadamia sobie, że brakuje mu jednej rzeczy - apetytu. W szukaniu zguby pomagają mu maluchy. W tym czasie odkrywają wszystkie tajemnice, które kryje w sobie niezwykła scena. Znienacka pojawia się na niej stolik, fotel, kolorowo świeca okna domku. Wycięte w podłodze zabawne kształty ciastek pod spodem skrywają niespodzianki.

Publiczność, w każdym wieku, ogląda te atrakcje z niesłychanym zainteresowaniem. Zajrzeć można dosłownie wszędzie. Nawet pod scenę, gdzie przy miednicy z prawdziwą pianą krząta się sympatyczny szczur - w piwnicy pierze swoje skarpetki. Największą frajdę sprawia, a u niektórych powoduje nawet przerażenie, spadający z góry wielki, kosmaty pająk ze świecącymi oczami.

Niewątpliwie oryginalna scenografia i kolorowe kostiumy autorstwa Martyny Dworakowskiej są największym atutem tej sztuki. Słowa uznania należą się także aktorom. Sztuka choć bardzo prosta w odbiorze wymaga od nich ogromnego skupienia i wyczucia.

Niezwykle pozytywny i sympatyczny spektakl z takimi efektami specjalnymi może wydawać się nieco za krótki. Jednak morał tej bajki, - czyli to, że tak naprawdę najważniejsi są najbliżsi - trafia absolutnie do wszystkich. Bez względu na wiek widza.

Anna Kopeć
Kurier Poranny
13 września 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...