Bunt ateisty hipokryty
"Don Juan" - reż. Michał Kotański - Teatr im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej GórzeW sobotę (26 października) inscenizacją sztuki "Don Juan" Moliera, w reżyserii Michała Kotańskiego, Teatr im. Cypriana Kamila Norwida rozpoczął nowy rozdział swej historii. Jest to pierwsza premiera pod rządami Piotra Jędrzejasa.
Dyrektor Teatru im. Norwida Piotr Jędrzejas, reżyser (w Hotelu Gołębiewski w Karpaczu można było oglądać gościnnie wystawianą farsę "Histerie miłosne" wg Murray'a Schisgala) i aktor (był Papkinem z "Zemsty" podczas Narodowego Czytania dzieł Aleksandra Fredry), zgodnie ze swoimi deklaracjami, nie wybrał najłatwiejszej, komercyjnej drogi pozyskania widza. Stawia uparcie na teatralną tradycję (w 192. rocznicę urodzin Norwida (24 IX) - patrona teatru, otwarto wystawę poświęconą wszystkim jeleniogórskim realizacjom, a w przyszłościowych planach repertuarowych już jest uwzględniony "Pierścień wielkiej damy") i klasykę, czego modelową realizacją jest właśnie "Don Juan" Moliera. To wyjątkowo czytelna inscenizacja. Bez najmniejszych udziwnień i nadinterpretacji.
Pierwsza część spektaklu toczy się żwawo, w rytmie wodewilu. Na schodach dwubiegowych stoją wszyscy występujący aktorzy i w rytm kompozycji Marcina Mirowskiego poruszają się niczym marionetki. Za chwilę zostanie odegrany dramat, a może komedia, Don Juana. Jako pierwsi pojawiają się: wierny sługa tytułowego bohatera - Sganarel (Piotr Konieczyński utrzymuje warsztatową maestrię; i choć to samograj, jego bohater nie jest tutaj wyłącznie żartownisiem, aktor ukazał całą gamę sprzecznych uczuć miotających wiernego sługę Dona Juana) oraz Guzman (Bogusław Siwko), burgrabia Donny Elwiry.
Ale oto i bohater w swoim pastelowym kostiumie z żabotem stroszy się niczym pozer. Don Juan u Michała Kotańskiego jest młodzieńcem, buntownikiem, wytatuowanym chuderlakiem. Robert Mania gra łowcę wrażeń i znudzonego racjonalistę, który zadaje sobie metafizyczne pytania i zastanawia się nad problemem wiary. Chce wierzyć i wierzy, że świat należy do niego. Jego inteligencja przeradza się w przewrotność, a poczucie bezkarności pozwala kpić ze wszystkiego i wszystkich. Jest ironiczny, odważny, spontaniczny, czasem szlachetny, niepokorny, wyniosły i wyrachowany, choć momentami wydaje się jedynie cyniczny, zgorzkniały i zobojętniały.
Z mocno przestarzałego dzisiaj dowcipu Moliera, Michałowi Kotańskiemu udaje się wydobywać sensy, które żyją pełnią życia literackiego. Do atutów przedstawienia należą sceny komediowe. Śmieszą zaloty Pietrka (Jacek Grondowy) do Karolki (udana rola Anny Ludwickiej-Mani), a także gdy Don Juan uwodzi w rytm zabawy dwie wieśniaczki: wspomnianą Karolkę i Marcysię (Magdalena Kępińska znakomicie odnalazła się w roli godnej przeciwniczki Karolki). Zwłaszcza damską część publiczności bawi samo pojawienie się facetów w rajtuzach: braci Donny Elwiry - Dona Carlosa (Robert Dudzik) i Dona Alonzo (Jarosław Góral) oraz Sganarela w stroju pielęgniarki. Jest też scena z żebrakiem (Kazimierz Krzaczkowski) gdy Don Juan rzuca wyzwanie Bogu.
W części drugiej, utrzymanej w nieco ponurym klimacie, spektakl Michała Kotańskiego nabiera płynności rytmu, form, działań i obrazów, dzięki kolejnym krótkim, rozpływającym się w mroku scenom: gdy Don Juan - libertyn i ateista w obecności swojego ojca Don Luisa (Tadeusz Wnuk) przemienia się dla niepoznaki w odnowionego moralnie nabożnisia, oraz z przychodzącym po zwrot długu Panem Niedzielą (przekonywujący Bogusław Kudłek). Jest tu także piękna scena o ascetycznej konstrukcji ostatniego spotkania Don Juana z monolitycznie szlachetną Donną Elwirą (Małgorzata Osiej-Gadzina), chyba - obok Sganarela - najciekawszą aktorsko sylwetką dramatu. Wrażenie robią z kolei monumentalne sceny w obliczu zjaw (Elwira Hamerska-Kijańska, Elżbieta Kosecka, Iwona Lach i Marta Łącka) oraz przy spotkaniu z Komandorem (Andrzej Kępiński).
W widowisku Kotańskiego "donżuaństwo" molierowskiego bohatera jest tylko jednym z rysów jego charakteru, wcale nie najważniejszym. Stopniowo spod powierzchni zręcznych dialogów, frazy, eleganckiego ruchu i kostiumu, wyłania się ukryta prawda o ludzkiej namiętności i skazanej na porażkę próbie zapanowania nad rzeczywistością. Jest to bunt racjonalisty przeciw bigotom, ciemnej masie głuptaków, panom, przesądom i świętoszkom.
Spektakl broni się wyraźnie dostrzegalnym ogromem pracy przygotowawczej oryginalnymi układami choreograficznymi autorstwa Izabeli Chlewińskiej. Pochwalić należy techniczną stronę inscenizacji - grę świateł i scenografię zbudowaną przez Tomasza Brzezińskiego. Duża tu także zasługa autorki kostiumów Anny Chadaj, która zaprojektowała nie tylko stroje współczesne, ale z elementami z epoki powstania dramatu (np. peruki). Warto też wspomnieć o ciekawej, wizualnej projekcji według pomysłu Michała Jankowskiego, będącej tłem akcji.
Ambitna premiera świadczy o tym, że Teatr im. Norwida nie zamierza publiczności kokietować, ale też oszczędzać jej spraw wymagających przemyśleń, że widzi w niej dojrzałego partnera, co tym cenniejsze, że jeleniogórska publiczność nie zawsze bywa tak poważnie traktowana.