Burleskowe Breslau
"Mock. Czarna Burleska" - reż. Konrad Imiela - Teatr Muzyczny Capitol we WrocławiuPo raz kolejny odwiedzam Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu, aby obejrzeć „Mock. Czarna burleska". Jest to spektakl oparty na powieści Marka Krajewskiego, opowiadający o komisarzu Eberhardzie Mocku.
Marek Krajewski to polski pisarz, autor kryminałów, laureat Paszportu Polityki. Z wykształcenia filolog klasyczny, specjalista w zakresie językoznawstwa łacińskiego, były wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego. Od 2007 roku zawodowo trudni się pisarstwem. Na serię opowiadającą o Eberhardzie Mocku, pracowniku wrocławskiego Prezydium Policji, składa się sześć tomów: „Śmierć w Breslau", „Koniec świata w Breslau", „Widma w mieście Breslau", „Festung Breslau", „Dżuma w Breslau" oraz „Głowa Minotaura".
Spektakl, którego reżyserem jest Konrad Imiela, dyrektor artystyczny Teatru Capitol, a także polski aktor teatralny, telewizyjny i filmowy, kompozytor, autor tekstów piosenek i reżyser teatralny w całości jest spektaklem śpiewanym. Kluczową rolę odgrywa zatem w przedstawieniu muzyka, za którą odpowiedzialny jest Grzegorz Rdzak.
Muzyka w spektaklu to połączenie różnych gatunków: tango, blues, jazz, rap, a także nawiązania do muzyki elektronicznej i wiele innych. Podczas przedstawienia ważnym aspektem staje się się również element akustyczny, w postaci solowych wykonów na ukulele.
Nawiązania do różnych gatunków muzycznych pojawiają się nie tylko w muzyce, ale i w śpiewie. Kluczową rolę odgrywa tutaj oczywiście śpiew rozrywkowy, jednak na scenie możemy usłyszeć nawiązania do śpiewu operowego.
Połączenie tak wielu gatunków powoduje u widza nagromadzenie różnych emocji, wzruszenia, ale i ekscytacji, przez co człowiek nie może oderwać wzroku od przedstawienia.
Dodatkowym atutem dla mnie jest fakt dostępności piosenek z musicalu na platformie streamingowej, przez co utwory z przedstawienia są odtwarzane na mojej playliście regularnie. Brawurowe połączenie gatunków oraz dość nowoczesne podejście do muzyki sprawia, że piosenki wychodzą poza schemat tych typowo musicalowych, przez co stają się dostępne dla szerszego grona słuchaczy.
Biorąc pod uwagę samą fabułę przedstawienia, koncentruje się ona wokół wcześniej wspomnianego Eberharda Mock. Jest to kryminał mówiący o władzy, zbrodni i pragnieniach w nieoczywisty sposób.
Pomimo, że fabuła koncentruje się wokół Mocka, granego przez Artura Caturiana, bez wątpienia można powiedzieć, że całe show zostało skradzione przez Damy ulicy, grane przez: Elżbietę Kłosińską, Klaudię Waszak, Justynę Woźniak, Monikę Mikołajczak, Małgorzatę Walenda, a także Maję Frejtag.
Według mnie niedoceniona zostaje również postać Kelnera – mordercy, granego przez Michała J. Bajora. Jest to po Mocku druga główna postać, ponieważ to właśnie jego komisarz próbuje złapać. Niezwykle imponujące jest wykonanie piosenki „Siedzimy w kinie Capitol" przez aktora, w której to musi posłużyć się umiejętnościami rapowania, a także śpiewu rozrywkowego. Aktor w trakcie przedstawienia pojawia się w większości scen, jednak śpiewa tylko jedną piosenkę, co podkreśla jego tajemniczość.
Jest to spektakl dla osób o mocnych nerwach, przedstawiane grafiki zbrodni, efekty specjalne pobudzają wyobraźnie, jednak wprowadzany humor neutralizuje drastyczne treści, a także wprowadza groteskowy charakter.
Wspomniana wcześniej już scenografia, zrealizowana jest przez Annę Haudek. Architektę i scenografkę. Absolwentkę Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej, stypendystkę Universidade Lusiada de Lisboa w Portugalii.
Scenografia jest niezwykle bogata, zawiera dużo ruchomych elementów, jak np. wysuwane schody, uprzęże, chowana scena. Pojawiają się grafiki wyświetlane jako tło, światło odgrywa również ważną rolę, ponieważ skupia uwagę widza na konkretnej scenie lub osobie. W tym miejscu należy również wspomnieć o kostiumach, za które odpowiedzialna jest Anna Chadaj. Absolwentka Wydziału Rzeźby oraz Wydziału Scenografii Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Mogę śmiało powiedzieć, za A. Tairowem, że w tym przypadku stroje stanowiły „drugą skórę aktora". Odzwierciedlały nie tylko aktualne nastroje, czy charakter sceny, ale nadawały również symboliki danemu zachowaniu.
Wiem już w tej chwili, że po raz kolejny wrócę na „Mock. Czarna burleska", ponieważ jest w nim jeszcze wiele do odkrycia. Wychodząc z teatru miałam niedosyt i chęć ponownego obejrzenia spektaklu, a nawet w nim wystąpienia.
Historia Mocka na długo została mi w głowie i nawet pisząc recenzję odtwarzam piosenki z przedstawienia. W zależności od terminu obsada zmienia się, niektórzy aktorzy występują gościnnie, inni z kolei są stałymi współtwórcami, dlatego myślę, że z każdą wizytą spektakl może odkryć coś nowego.
A więc nie pozostaje mi nic innego, tylko zaprosić do teatru!