By the "Rivers of Babylon"

"Mayday 2" - reż. Krystyna Janda - Och-Teatr w Warszawie

28 maja w warszawskim Och-Teatrze miała miejsce premiera sztuki "Mayday 2" (tytuł oryginału: 'Caught in the net'), w reżyserii Krystyny Jandy. To nie lada gratka dla wielbicieli Raya Cooneya, angielskiego dramatopisarza i aktora, zwanego przez krytyków i widzów mistrzem farsy. Najbardziej znany londyński taksówkarz powraca w sequelu niezwykle popularnego spektaklu "Mayday", wystawianego w Och-Teatrze od marca zeszłego roku. Widzowie mają okazję bawić się oglądając klasyczną farsę, ukazującą ciąg dalszy przygód Johna Smitha, bigamisty, który przez ostatnie osiemnaście lat niemal bezproblemowo radził sobie z nietypową sytuacją rodzinną, wynikającym z tego bardzo napiętym harmonogramem, odgrywając przy tym rolę przykładnego męża dwóch żon: Barbary oraz Mary, mieszkających w różnych częściach Londynu i w dodatku utrzymując wszystko w tajemnicy

Lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku. Dwoje londyńskich nastolatków poznaje się w internecie i dowiaduje, że oboje mają ojca taksówkarza o imieniu i nazwisku John Leonard Smith. Ten zbieg okoliczności zachęca Vicki i Gavina do umówienia się na spotkanie przy herbatce w domu, co prowadzi do nieuchronnego zburzenia domowego spokoju Barbary i Mary. Napięcie rośnie, komplikacje piętrzą się, a John Smith próbuje ratować samego siebie i misternie budowane życie obu rodzin, prosząc o pomoc swego przyjaciela Stanleya. Czy to dobry i pomysł? Czy wysiłki podejmowane przez bohaterów w celu wybrnięcia z kompromitujących sytuacji zakończą się pomyślnie?

"Myślę, że w farsie - nawet tej bardzo dobrze napisanej - łatwo jest stracić gust i dyscyplinę. Publiczność chce się śmiać. I to jest fantastyczne, że chce się śmiać, ale bywa też zwodnicze. Na szczęście poczucie humoru, lekkość, wdzięk, technika w tej obsadzie (Artur Barciś, Monika Fronczek, Rafał Rutkowski) są niezmienne i na najwyższym poziomie" - mówi Maria Seweryn. W spektaklu nie brak typowych dla farsy elementów: trzaskania drzwiami, błyskawicznie rozwijającej się akcji, obfitującej w niewiarygodne wydarzenia, szalonych trików i doprowadzonego niemal do absurdu humoru sytuacyjnego. Sprytnie zaprojektowana scenografia umożliwia jednoczesne prowadzenie akcji w obu domach, na jednej scenie, w tym samym czasie. Taka konstrukcja spektaklu wymaga zwiększonego wysiłku ze strony aktorów, ale trzeba przyznać, że radzą sobie z tym utrudnieniem znakomicie.

Niesamowite zbiegi okoliczności oraz chaos wywołują nieustanny śmiech wśród publiczności i udowadniają, że jeśli coś może pójść źle, to pójdzie! Mimo to Ray Cooney tak precyzyjnie i kunsztownie skonstruował swoją farsę, iż wszystko konsekwentnie, bez żadnej przypadkowości prowadzi do zaskakującego rozwiązania. W dodatku całość jest niepoprawna politycznie, pełna dowcipów o ślepocie, niepełnosprawności, starości, nagłej śmierci, homoseksualistach, ale nie jest krzywdząca, a wręcz oczyszczająca. Wreszcie można swobodnie śmiać się, bo bez śmiechu trudno byłoby przecież poradzić sobie z wszystkimi trudami i niedogodnościami naszego dnia powszedniego.

Artur Barciś w roli Stanley'a Gardnera jest niezrównany i natychmiast podbija serca publiczności. Dzielnie partneruje mu Rafał Rutkowski jako John Leonard Smith. Obaj grają na najwyższych obrotach, bez oszczędzania sił fizycznych i nie trudno zauważyć, że doskonale czują się w komediowym repertuarze. Monika Fronczek i Maria Seweryn w roli żon głównego bohatera są równie doskonałe, konsekwentnie budując obraz emocjonalnych charakterów swoich postaci, w dodatku bardzo kobiecych i nie pozbawionych seksownego wdzięku. Na wielkie brawa zasługuje również Jerzy Łapiński (tata Stanleya) oraz Olga Sarzyńska w roli Vicki Smith i Bartłomiej Firlet jako Gavin Smith.

Pojawia się jednak pewien zgrzyt - Krystyna Janda umieściła akcję sztuki w latach 80-tych, co z jednej strony pozwala na ciekawą stylizację, wprowadzenie uwielbianej wówczas muzyki zespołu Boney M oraz daje pole do popisu kostiumologowi i scenografowi, ale kłóci się z oczywistymi faktami - w tym okresie nie było jeszcze internetu ani powszechnie używanych telefonów komórkowych!

Oczywiście trzeba pamiętać, że spektakl "Mayday 2" to farsa, lekka komedia o komercyjnym charakterze, ale czy to wada? Moim zdaniem nie, bowiem większość z nas potrzebuje, jak ryba wody, odrobiny czystej radości i humoru dla rozjaśnienia codziennej szarości .

Na koniec warto zacytować Marię Seweryn: "jeśli ktoś nie widział "Jedynki", może spokojnie przyjść na "Dwójkę" i odwrotnie. Będzie tak samo dobrze się bawił, bo to jest tekst doskonały!"

Anna Czajkowska
Teatr dla Was
4 czerwca 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia