Być aktorem... (2)

"Świat jest teatrem, aktorami - ludzie..."

Przyjęto powszechnie do wiadomości, że sztuka teatru i aktora wyrosła na gruncie pierwotnego rytuału, którego europejskim przejawem były wielkie greckie Dionizje. Bądź też z bezinteresownej zabawy przy paleolitycznym ognisku naszego homo ludens.

Często podkreśla się znaczenie pracy homo faber, wykonywanej w społecznościach plemiennych z towarzyszeniem śpiewu i rytmu. Te źródła sztuki teatru są najbardziej uchwytne i pozostawiły historyczne ślady. Do nich często odwoływali się artyści, pragnący „odnowić” teatr. Modyfikowali lub przenosili w teraźniejszość stare konwencje i idee. Taki powrót do źródeł najczęściej okazywał się „protezą” dla kulejącego teatru.

W tym wszystkim najmniej uwagi poświęcono uwarunkowaniom wewnętrznym : wewnętrznej kondycji człowieka. A przecież najgłębsze i pierwotne źródło teatru sytuuje się w naszej psychice, w ludzkim pragnieniu do przedłużania i poszerzania własnej egzystencji ; choćby o jej substytut wysnuty z fantazji, marzenia i lęku przed unicestwieniem. Prapoczątek mieści się w ludzkich emocjach, utrzymujących swoisty constans mimo rozwoju cywilizacji. I jak zauważył J.P.Sartre :”Obraz myślowy w nas jest zasadniczą strukturą świadomości, funkcją psychologiczną.”  Jest także łącznikiem między światem w człowieku, a człowiekiem w świecie. Umożliwia on rzeczy, by była obecna pomimo swej nieobecności.

Nasze subiektywne pogłębianie obrazu sprawia wrażenie, że jest on obdarzony życiem intensywniejszym i głębszym niż sama rzeczywistość ; a gdy zbliży się do granicy halucynacji, dotyka życia ponadzmysłowego. To tak, jakby drzemiąca w człowieku potrzeba walki z erozją czasu sięgała po swój ostateczny oręż : obraz. Każde działanie podkreślające wagę obrazu niejako wypycha go na zewnątrz i stara się go oblec w ciało, obdarzyć go trójwymiarowością i niezależnością. Nasze stany psychiczne podlegają obiektywizacji i weryfikacji. Ale im silniejsza jest w nas potrzeba subiektywności, tym bardziej obraz chce wyjść na zewnątrz. Rodzi się widmo-sobowtór, obraz-zjawa człowieka. Widmo jest wcześniejsze niż świadomość samego siebie w człowieku. Zjawia się we śnie lub w halucynacjach, w lustrzanym odbiciu lub w cieniu, w rysunkach naskalnych, w halucynogennym tańcu. Jest obrazem-fetyszem, otoczonym czcią we wszystkich wierzeniach w życie pozagrobowe, we wszystkich kultach i religiach. Jest doświadczeniem dostępnym dla każdego. Wcielanie widm w obrazy materialne przez artystę to jeden z pierwszych przejawów oswojenia emocji wywołanej tak niezwykłym kontaktem.

To, co ujawniło się pod postacią „działania teatralnego” , przybrało formę pierwotnego rytuału i miało charakter wybitnie praktyczny. Pierwotny aktor był duchowym łącznikiem między społecznością plemienną i jej bogami, miał załatwić dobre plony, udane polowanie, wyleczyć z choroby…Zadanie niebagatelne. Odgrywał mityczne obrazy ; rzucał zaklęcie, wkładał maskę, dobierał rekwizyty, wchodził w działanie naśladujące istotne „zdarzenie”, aby ożywić model ludzkiej sytuacji. Ale z czasem ten „teatr” oddzielił się od obrzędu…Pewnie na skutek wzrostu zbiorowości i podziału pracy. Zaczęła się specjalizacja. Wydzieliła się grupa „zawodowych” aktorów, wyrzuconych na zewnątrz widzów, pojawił się poeta, choreograf, dekorator…W VII wieku p.n.e w starożytnej Grecji nastąpił prawdziwy „przewrót kopernikański” w sztuce ; przejście od poglądu, że sztuka jest tylko bronią w walce o życie do poglądu, że wydaje się tylko grą linii i kolorów, rytmem i naśladownictwem bezinteresownym. Teatr rytualny, zatracając swą praktyczność, przestał być niezbędny. Rozmnożył swoje funkcje na ceremonialne, rozrywkowe, polityczne, edukacyjne…Pojawiło się wewnętrzne rozdarcie teatru ; na rzeczywistość realną i sztuczną / teatr „teatralny” /. Dylemat do dziś nie rozwiązany i stanowiący pożywkę dla każdorazowej „odnowy” w teatrze, do ciągłych nawrotów tego, co realistyczne i tego, co poetyckie.

Aktor trochę się w tym zagubił ; jakby stracił swą wysoką niegdyś pozycję, poddawany przeróżnym manipulacjom już nie wierzy, że był magiem…A szkoda !

Józef Jasielski
Dla Dziennika Teatralnego
20 lipca 2009
Portrety
Józef Jasielski

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia