Być krytykiem

rozmowa z Romanem Pawłowskim

O próbach pisarskich, teatrze tańca i stanie polskiej krytyki rozmawiamy z Romanem Pawłowskim, krytykiem teatralnym, recenzentem Gazety Wyborczej.

Ad Spectatores: Mówiąc o teatrze tańca w Polsce wielokrotnie podkreślał Pan nieprzecenioną rolę Jacka Łumińskiego w rozwoju i propagowaniu tej formy w teatrze polskim. Dlaczego zatem ani postać dyrektora Śląskiego Teatru Tańca, ani nawet Konferencja Tańca Współczesnego nie znalazły się we współredagowanej przez Pana teatralnej części "Tekstyliów Bis"?

Roman Pawłowski: Znalazły się tam zjawiska i osoby, które są dobrze widoczne na "teatralnym rynku". Doceniając ogromny wkład Jacka Łumińskiego w rozwój sztuki tanecznej, muszę zauważyć, że za mało mieliśmy okazji, aby oglądać jego spektakle w Polsce. To paradoks, że Łumiński jest bardziej znany za granica niż w kraju, oczywiście poza Bytomiem. Dlatego też Jacek Łumiński nie trafił do wspomnianej publikacji. Jest natomiast przeoczeniem z naszej strony nieobecność samej Konferencji. Gdybym dziś redagował "Tekstylia Bis" hasło na ten temat na pewno by się tam znalazło.

W trakcie Konferencji prowadzi Pan warsztaty pisania o teatrze. Jednak w tydzień nie da się nikogo nauczyć, jak pisać o teatrze. Czym zatem te zajęcia mają być dla uczestników?

Zajęcia, które prowadzę nazwałem z przymrużeniem oka "Jak zostać krytykiem teatralnym w tydzień?", przez analogię z poradnikami typu "Zostań biznesmenem w weekend". To nie jest szkoła, która daje dyplom krytyka teatralnego, tylko cykl spotkań, które otwierają przed ludĽmi świat krytyki teatralnej w perspektywie publicystyki masowej. Dzięki tym zajęciom poznają oni rzeczywistość pisania w gazetach codziennych. Ja, daję im tylko impuls do poważnego myślenia o zawodzie krytyka. Od piszących zależy, co dalej z tym zrobią. Uważam, że taniec jest niedostatecznie reprezentowany na łamach gazet nie dlatego, że jest sztuką marginalną, tylko dlatego, że brakuje popularyzatorów, dziennikarzy, którzy potrafiliby wyjść z getta tańca i za pomocą zrozumiałego dla czytelników języka taniec opisać. Recenzje nie przedostają się na łamy gazet, bo są pisane przez środowisko taneczne, które używa swojej fachowej terminologii, żargonu niezrozumiałego dla przeciętnego czytelnika. Na teatr należy patrzeć w szerszym aspekcie kultury - tego staram się pilnować. Tydzień to za mało, ale dla ludzi, którzy nie zderzyli się z pracą w prasie, może to być przeżycie, którego wcześniej nie doświadczyli.

W ciągu kilku lat prowadzenia tych warsztatów poszukuje Pan osobowości, która potrafiłaby narzucić swoje poglądy szerszej publiczności. Czy udało się znaleĽć kogoś takiego?

Myślę, że kimś takim okazała się Joanna Derkaczew, chociaż nie brała udziału w tych warsztatach. W sposób bardzo świadomy, łączący kompetencje teatrologa i filozofa, Derkaczew przyczyniła się do popularyzacji tańca, wpisując go w szerszy kontekst kulturowy. Potrafiła przekonać redaktorów, że takie zjawiska jak taniec i performance warte są zaistnienia na ogólnokrajowych łamach. Jej teksty budzą kontrowersje, i to bardzo dobrze. Jej głos jest słyszalny, nawet jeśli się z nim nie zgadzamy.
Ostatnio coraz częściej mówi się o sporze pokoleniowym w polskim teatrze. Coraz częściej pojawia się on także w krytyce, chociażby w tekstach Hanny Baltyn, Elżbiety Baniewicz czy Rafała Węgrzyniaka.

Czy są to odosobnione przypadki czy też kształtuje się jakaś nowa tendencja do dyskredytowania młodych?

Spory między krytykami odzwierciedlają napięcia wśród twórców. Jest to pozytywne zjawisko, ponieważ dowodzi tego, że sztuka jest żywa. Natomiast, nie podoba mi się w dzisiejszej debacie przenoszenie konfliktów czysto politycznych, czy ideologicznych na grunt teatru. Przenoszenie pewnej patologii politycznej jest szczególnie widoczne w tekście Węgrzyniaka "Nowa lewica". Posługuje się on retoryką spisku, w myśl której sztuka lewicowa chce przejąć teatr. Jestem za prowadzeniem sporów ideowych, chcę się spierać o lewicę w teatrze, o obecność w teatrze takich pojęć jak patriotyzm, historia, naród, ale nie chcę żeby dyskusja ta przypominała debaty sejmowe. Taki dyskurs do niczego nie prowadzi, i w rzeczywistości jest tylko walką o wpływy, o pieniądze.

Dziękuję za rozmowę.

Anna Wróblowska Ad Spectatores
Ad Spectatores
4 sierpnia 2007
Portrety
Roman Pawłowski

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...