Był nie tylko Janosikiem...

wspomnienie o Marku Perepeczce

Jako aktor i reżyser naznaczał publiczność swoją sztuką, jako człowiek codziennymi sytuacjami, o których tak pięknie mówiło wielu - o MARKU PEREPECZCE, Jego dokonaniach, częstochowskiej dyrekcji i ławeczce w alei.

31 października w Alei Najświętszej Maryi Panny, tuż naprzeciwko Haliny Poświatowskiej zasiadł na ławeczce Marek Perepeczko. W organizowanym w tym roku plebiscycie lokalnej "Gazety Wyborczej" na "Człowieka 25-lecia w Częstochowie" zajął drugie miejsce, tuż za Muńkicm Staszczykiem. To dowodzi nie tylko pamięci mieszkańców, ale przede wszystkim uznania doskonałego aktora za swojaka.

Pojawił się w Teatrze im. Adama Mickiewicza w 1996 r. na zaproszenie ówczesnego dyrektora Henryka Talara, by zagrać w "Locie nad kukułczym gniazdem" w reżyserii Łukasza Wylężałka rolę Wodza Bromdena. Niemal rok później przejął dyrekcję naszego teatru. To były dobre dwie kadencje, zainaugurowane "Moralnością pani Dulskiej" w reż. Ignacego Gogolewskiego z Emilią Krakowską w roli tytułowej. Pierwszy spektakl wyznaczył profil jego dyrektorowania. Poza Emilią Krakowską w Częstochowie gościnnie wystąpili również Barbara Wrzesińska czy Janusz Zakrzeński; pojawiali się także znani aktorzy-reżyserzy - Krystyna Janda przygotowała "Na szkle malowane" Emesta Brylla, Andrzej Łapicki "Śluby panieńskie, czyli magnetyzm serca" Aleksandra Fredry, Jan Kobuszewski "Dwie morgi utrapienia" Marka Rębacza, a Jerzy Bończak debiutował jako reżyser przedstawieniem Szczęściarz Cooneya Michaela (w 1975 r. asystował przy realizacji "Manon Lescaut" w Teatrze Rozmaitości). Ale przede wszystkim był to czas dalszej współpracy częstochowskiego teatru z Adamem Hanuszkiewiczem, rozpoczętej w 1995 r. Balladyną Juliusza Słowackiego. Marek Perepeczko zagrał we wszystkich realizacjach Hanuszkiewicza - w "Panu Tadeuszu" był Podkomorzym i generałem Dąbrowskim, w Weselu, prezentowanym później w Starym Teatrze w Krakowie na Festiwalu Stanisława Wyspiańskiego 25 maja - 4 czerwca 2000 r., był Chochołem i Wernyhorą, zagrał również w "Romansach i balladach".

Marek Perepeczko pełnił obowiązki dyrektora od września 1998 do maja 2003, pozostawał czynnym aktorem, a także reżyserem i asystentem reżysera. Przygotował m. in. "Damy i huzary" Aleksandra Fredry, widowisko "List do papieża" (w swoim opracowaniu), współpracował przy "Nowych szatach króla" wg Hansa Christiana Andersena z Bonifacym Dymarczykiem czy przy monodramie Czołem wbijając gwoździe w podłogę, przygotowanym przez Antoniego Rota. Założył także kabaret i wraz z Andrzejem Iwińskim stworzył niezapomniany duet charakterystyczny, a wraz z nimi występowali: Agnieszka Łopacka, Iwona Chołuj, Tomasz Kmieć czy Bonifacy Dymarczyk. Poza tym włączył się w życie kulturalne Częstochowy i nawet po odwołaniu go ze stanowiska dyrektora wciąż tu przyjeżdżał. Zmarł w nocy z 16 na 17 listopada 2005 roku w mieszkaniu na Parkitce (dzielnica Częstochowy).

Marka Perepeczkę upamiętniano już kilkakrotnie -jego popiersie znajduje się we foyer teatru (w 2006 nazwanego jego imieniem). Ławeczka powstała z inicjatywy Muzeum Częstochowskiego, Częstochowskiego Klubu "Rotary", przy wsparciu wielu przyjaciół, m.in. dr. Mieczysława Wyględowskiego. Przygotował ją Wojciech Pondel, który wcześniej upamiętnił Władysława Biegańskiego, a w uroczystości odsłonięcia wzięła udział m.in. wdowa po aktorze, Agnieszka Fitkau-Perepeczko. Natomiast wieczorem w teatrze przygotowano koncert Znaczyć sobą; trzeci poświęcony Markowi Perepeczce - pierwszy tuż po jego śmierci zorganizowała Teresa Dzielska, drugi odbywał się z okazji nadania jego imienia teatralnemu foyer.

Tegoroczny koncert nie był galówką z gwiazdami, pojawili się jedynie Jerzy Bończak oraz Zbigniew Wodecki (artysta zaśpiewał ukochaną piosenkę przyjaciela "Zacznij od Bacha" i brawurowo wykonał na skrzypcach "Czardasz" Vittoria Montiego), ale był przede wszystkim wspominaniem aktorów swojego dyrektora. Koncert przygotował i poprowadził Robert Dorosławski, zastępca Marka Perepeczki, obecnie dyrektor częstochowskiego teatru, ale także przedstawiciel pokolenia, dla którego Perepeczko pozostał na zawsze Janosikiem. W swoim niezwykle osobistym wspomnieniu Dorosławski z tej filmowej postaci wyprowadzał kanon wartości realizowany przez aktora w codziennym życiu. Był więc człowiekiem pełnym ciepła i dobroci, wspierającym niemal każdego, na miarę swoich możliwości. Potrzebę bohaterstwa z domieszką brawury czy akceptowanego awanturnictwa, istniejącą w każdym systemie, o czym świadczą powtórki serialu, uzupełniał dobrocią. Wspominano go jako człowieka obdarzonego słabostkami, lubiącego dobrze zjeść i próbującego się odchudzić - kupował wtedy jakiś element do siłowni stojącej w piwnicy, albo kolejny rower treningowy. Był zagorzałym czytelnikiem, dlatego w częstochowskim mieszkaniu miał swój prywatny składzik książek i płyt, co pozwalało mu być interesującym i nieco jowialnym gawędziarzem.

W koncercie wystąpili: Teresa Dzielska, Agnieszka Łopacka, Iwona Chołuj, Michał Kula, Czesława Monczka, a z młodego pokolenia aktorów: Marta Honzatko i Maciej Półtorak. A ponieważ Perepeczko był również miłośnikiem jazzu tradycyjnego, na scenie wystąpiła Five 0'CIock Orchestra, która właśnie obchodzi 45-lecie działalności artystycznej, a także Michał Rorat, Andrzej Młodkowski i Mieczysław Hlond. Opowieść rozpoczęła się balladą Bułata Okudżawy Balonik w wykonaniu Kuli, potem piosenkę Jak Janosik umierał z widowiska Na szkle malowane zaprezentowała Agnieszka Łopacka, a następnie było na przemian sentymentalnie albo humorystycznie aż do finału w wykonaniu Iwony Chołuj, która doskonale zaśpiewała piosenkę Jeszcze w zielone gramy (słowa Wojciecha Młynarskiego, muzyka Jerzego Matuszkiewicza).

Wspomnienia ożywiały przeszłość, więc na ekranie pojawił się także Marek Perepeczko w różnych odsłonach - aktor śpiewający Piosenkę skoczka wzwyż Włodzimierza Wysockiego (w przekładzie Wojciecha Młynarskiego), w scenach Wernyhory z Gospodarzem z Wesela w reżyserii Hanuszkiewicza, oraz w wywiadzie przeprowadzonym w 2005 r. przez Aleksandra Wiernego, dziś naczelnika Wydziału Kultury, Promocji i Sportu Urzędu Miasta, z okazji 40-lecia pracy artystycznej, co artysta zamierzał uczcić występem z Zofią Merle w Płci przeciwnej Marka Rębacza. Współpracował wówczas z Teatrem Dramatycznym w Płocku i przygotowywał kolejne premiery.

"Znaczyć sobą..." Tytuł koncertu podkreślał nie tylko pozycję Marka Perepeczki w świadomości widzów. Grał w teatrach (w przedstawieniach Czesława Wołłejki, Krzysztofa Kolbergera czy Andrzeja Wajdy dla teatru telewizji), w filmach - u Wajdy był Jaśkiem w "Weselu", ale występował też w "Polowaniu na muchy", "Brzezinie", czy u Krzysztofa Zanussiego, a także w serialach - poza "Janosikiem" (reż. Jerzy Passendorfer, z muzyką Jerzego Matuszkiewicza) zagrał w "Przygodach pana Michała", "Kolumbach" i w "13 posterunku", który nieustannie zadziwiał go poziomem absurdu, i cieszył się z tego, że był rozpoznawany, także za granicą (np. w Czechosłowacji). Ale jednocześnie Perepeczko obdarzał swoich przyjaciół energią i zaangażowaniem, a także licznymi prezentami z podróży. Jako aktor i reżyser naznaczał publiczność swoją sztuką, jako człowiek codziennymi sytuacjami, o których tak pięknie mówiło wielu. I pewnie właśnie dlatego tak bardzo żal, że odszedł. Nie tylko jako Janosik, Horodniczy czy Wenryhora, ale także ten, który dawał piątaka, słuchał rozmówców i pozdrawiał swoim charakterystycznym głosem. To nie była okrągła rocznica śmierci, podobno Marek Perepeczko nie lubił takich okazji, ale przecież nie powinny być one jedyną sposobnością, by móc powspominać przyjaciela w nieco szerszym gronie.

Joanna Warońska
Śląsk
2 stycznia 2015
Portrety
Marek Perepeczko

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia