Bzdurne towarzystwo
rozmowa z Adamem Orzechowskim
Dziś na Scenie Letniej teatru Wybrzeże w Pruszczu Gdańskim premiera komedii "Tajemnicza Irma Vep".
Z Adamem Orzechowskim, dyrektorem teatru i reżyserem przedstawienia, rozmawia Jarosław Zalesiński.
Czytając sztukę Ludlama, miałem czasem wrażenie, jakbym sobie wypożyczył ze 20 filmów i oglądał je w domu równocześnie.
(śmiech) Trochę tak to jest, chociaż nie jestem pewien, czy tych filmów zebrałoby się 20. Autor z założenia sięgnął do wzorów amerykańskiej burleski czy wodewilu. Była to jego reakcja na modę na Czechowa i metodę Stanisławskiego w ówczesnym amerykańskim teatrze, a także w filmie. Stawiano na przeżywanie, na realizm. Ludlam chciał się od tego wszystkiego kategorycznie odciąć.
Pewnie nie tą jedną komedią tylko.
W 1968 roku założył na przykład Bzdurne Towarzysztwo Teatralne, jeśli dobrze pamiętam nazwę.
Powiedzieć o "Tajemniczej Irmie", że to bzdurne i hecne przedstawienie, to jednak powiedzieć tylko połowę prawdy.
"Irma" jest już późniejszym osiągnięciem Ludlama. Miejsce akcji tej sztuki jest jednak bardzo konwencjonalne - to rodowa angielska posiadłość. Tyle że wszelkie mieszczańskie konwencje są w tej sztuce stale naruszane. Ludlam wzorował się na filmie "Rebeka" Hitchcocka. Pewnie można się w tej sztuce doszukiwać także wielu innych filmów. Pytanie, na ile polski widz potrafi się jeszcze bawić odgadywaniem tytułów, które w powszechnym obiegu już nie funkcjonują.
Ale "Irma" to też zabawa w teatr.
Na pewno jest to zabawa teatralnymi konwencjami i technikami teatralnymi. Próbujemy się tym wszystkim w przedstawieniu bawić.
Dla aktorów to prawdziwy dziesięciobój. We dwóch grają bodaj siedem postaci.
To na pewno wyzwanie. Role zmieniają co kilka minut, a czasem co kilkanaście sekund. Pikanterii dodaje oczywiście fakt, że wszystkie postacie odgrywane są przez dwóch występujących w sztuce aktorów.
A na liście postaci mamy kilka pań.
Wyznawcy queeru i genderowych filozofii wzięli sobie z tego powodu Ludlama na sztandary. Mówienie o płci w teatrze nie jest może rzeczą nową, jak i to, że osobę drugiej płci może grać mężczyzna. Zresztą równie dobrze jestem w stanie wyobrazić sobie "Irmę" graną przez dwie aktorki.
W innym, ale jednak znów męskim wariancie sztuka będzie grana w Gdańsku w sierpniu.
Powstaną dwa różne przedstawienia. Drugi wariant jest jeszcze w trakcie prób.
Bez trudu mogę sobie wyobrazić "Tajemniczą Irmę Vep" na kameralnej scenie w Sopocie. Czy letnia scena w Pruszczu ma być jeszcze jednym Teatrem Kameralnym, tyle że po drugiej stronie Gdańska?
Nie, to nie tak. Powstanie Sceny Letniej to przede wszystkim wynik wielkiej determinacji władz Pruszcza. Gramy tam od czerwca, i wcale nie tylko przedstawienia łatwe i przyjemne. A jednak w soboty, mimo często deszczu i zimna, teatr był pełen. To dla nas naprawdę miłe i wielkie zaskoczenie. Jakaś potrzeba, okazuje się, istnieje. Widziałem widzów przychodzących już na półtorej godziny przed przedstawieniem.
Tym razem proponujecie im zwariowaną komedię.
Jeśli ruszamy z czymś pierwszy raz, zrozumiałe, że chcemy trafić do szerokiego odbiorcy. Z repertuarem przyjaznym i zabawnym.
Premiera "Tajemniczej Irmy Vep" dzisiaj o godz. 21.00, na Letniej Scenie teatru Wybrzeże w Pruszczu Gdańskim Park Faktoria. Wstęp wolny.