Całus dla miśka

"Zmyślanka" - reż. Mariola Fajak-Słomińska, Janusz Słomiński - Teatr Animacji w Poznaniu

Z poduszek wyrósł na oczach widzów las, a z muchomora powstała biedronka. Nie zmyślam!

We wtorek na najmniejszej, ale też najbardziej przytulnej scenie Teatru Animacji odbyła się premiera spektaklu "Zmyślanka" według scenariusza i w reżyserii dwójki lalkarzy z Teatru Pleciuga w Szczecinie: Marioli Fajak-Słomińskiej i Janusza Słomińskiego. Artyści, opowiadając historię małej Oli, zabrali najnajowych widzów w podróż do zaskakującej krainy kształtów, dźwięków i barw.

Kiedy byłam mała, wyruszałam na morze - duża miska była dla mnie okrętem, drewniana łyżka wiosłem, a dywan stawał się tratwą, na której wszystko musiało się zmieścić. Mała Ola, bohaterka "Zmyślanki", kiedy nikogo nie ma w jej pokoju, wybiera się zaś na wędrówkę do lasu. Treść bajki Słomińskich jest prosta: dziewczynka znajduje w swoim łóżeczku zaczarowany pędzel, za pomocą którego maluje świat wokół siebie. I tak - najpierw w jej pokoju pojawiają się dwa cudaczne Leśne Duszki (wielkie brawa dla Marcela Górnickiego, który w niebywały sposób rozbawił starszą część publiczności, która pamięta go m.in. z roli groźnego Scurvego z "Szewców" Anny Rozmianiec). Potem na oczach widzów z miękkich, zielonych foteli wyrastają choinki, z łóżeczka Oli wyskakuje renifer na biegunach, muchomorek zmienia kropki i staje się biedronką, a robaczki pełzające pod kocem przeobrażają się w piękne motyle.

Największą furorę zrobił wśród publiczności miś-poduszka, bo jeden z małych widzów skradł mu rozkosznego całusa. Wspominam o tym nie bez powodu, bo również z takich właśnie spontanicznych reakcji zbudowane są spektakle dla najnajów. Bo żywe reakcje dzieciaków są nie tylko ich najprawdziwszą recenzją, ale także często materią, z którą w trakcie trwania przedstawienia muszą się zmierzyć aktorzy. Ilustracyjna muzyka skomponowana przez Zbigniewa Krzywańskiego - choć stworzona dla maluszków, absolutnie nieinfantylna - sprawiła, że jedna z dziewczynek krzyknęła już na samym początku spektaklu: "Mamo, chcę tańczyć!". Pomysłowa i przytulna zarazem scenografia Jolanty Brejdak sprowokowała natomiast innego malucha do zajrzenia pod choinkę, gdzie wcześniej odfrunęła biedronka.

"Zmyślanka" to spektakl skonstruowany bez użycia słów. Padają w nim wyłącznie sylaby składające się na słowa: mama i tata. Nie scalają one w żaden sposób historii, tylko na krótką chwilę zwracają uwagę małego widza, który być może sam się ich uczy.

Po zakończeniu właściwej części spektaklu dzieci mogły śmiało wkroczyć w kolorowy i wyczarowany na ich oczach świat: zjechać na zjeżdżalni albo przejść przez leśny labirynt. Ja niestety jestem już za duża, więc nie chcąc maluszkom psuć zabawy, wsiadłam na mojego rumaka, którego zaparkowałam przed Zamkiem, i pognałam do domu, gdzie na talerzach z lukru czekały na mnie kanapki z piernika.

Monika Nawrocka
kultura.poznan.pl
16 listopada 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...