Cały problem tkwi w głowie

rozmowa z Markiem Siudymem

Nasz spektakl pokazuje, że gdy mężczyźni z sobą ustalą, że jeszcze siły mają, to te siły mają. Przestają utykać, kwękać i okazuje się, że mogą żyć, jak wcześniej - o "Andropauzie" opowiada aktor MAREK SIUDYM.

MAREK SIUDYM o spektaklu "Andropauza"

Gwałtowny spadek testosteronu, osteoporoza, zmęczenie, depresja, przyrost wagi, bóle pleców, bezsenność - to temat na spektakl komediowy? Jest tu się z czego śmiać?

- Jest. Zwłaszcza, jeśli ludzie się tym za bardzo przejmują. Generalnie cały problem tkwi w głowie - jeśli człowiek ustali z sobą, że jest stary, to i w wieku 40 lat będzie stary. Jeżeli natomiast nie zastanawia się nad tym, jeżeli chce się czuć młodo, to tak będzie się czuł.

Ale obśmiewać to, że u mężczyzny chcieć nie oznacza móc...

- My tego nie obśmiewamy. Żarty dotyczą głównie tego, że ludzie się z tym godzą, że zaczynają żyć jak starzy. Nasz spektakl pokazuje, że gdy mężczyźni z sobą ustalą, że jeszcze siły mają, to te siły mają. Przestają utykać, kwękać i okazuje się, że mogą żyć, jak wcześniej.

"Andropauza - męska rzecz! /Jeszcze nie skończony mecz. /Jeszcze nie schodzimy z pola, /Jeszcze nie raz strzelisz gola! /Andropauza - męska rzecz!" - śpiewają panowie w finałowej piosence.

- Tak, to jest credo tej komedii.

Jest Pan jednym z mężczyzn, którzy spotykają się w sanatorium...

- Jest czterech kuracjuszy - były górnik, były leśnik, jest Stary, czyli najstarszy z nich, ekscenzor, który nagle odzyskał chęć do życia, bo okazało się, że ma piękną córkę, z czasów, gdy sam był piękny i młody, i jest wciąż czynny aktor...

Domyślam się, że gra go Pan...

- I odsłaniam całe kabotyństwo tego zawodu, egotyzm itd. I jest ordynator Zós, który ich gnębi, na szczęście ma brata bliźniaka, śpiewaka dancingowego, z nimi zaprzyjaźnionego...

Czytam, że tekst Jana Jakuba Należytego to odpowiedź na bardzo popularny spektakl Elżbiety Jodłowskiej "Klimakterium"...


- W pewnym sensie, jako że oba teksty mówią o człowieku, którego z wiekiem dopadają ograniczenia związane z naszą biologią.

Różnice oddaje zgrabny cytat z "Andropauzy": "Kobieta w klimakterium, to osoba, której mężczyzna musi wybaczyć więcej. Andropauza, to stan, którego mężczyzna nie może wybaczyć sobie".


- Jest coś takiego. Ale jak się o tym inaczej pomyśli, to można sobie z tym dać radę.

Znalazłem recenzję, w której zarzucono autorowi Janowi Jakubowi Należytemu, że wpada w pułapkę taniego żartu...

- Nie zgadzam się z tym. Ten autor akurat idzie bardziej w poezję, w tym przedstawieniu jest wiele fragmentów lirycznych, no i są piękne piosenki. Czuje się w tym rękę poety.

Te teksty do tak znanych melodii, jak "Granada" (w wersji "Żenada...") czy arii Lehara oraz Verdiego... "Trochę szkoda niewykorzystanej szansy. Może lepiej by było, gdyby sztukę o bolączkach mężczyzn napisała kobieta?" - zauważył ten sam recenzent, mężczyzna zresztą. Zgadza się Pan z nim?


- Nie, tak samo mężczyzna nie napisałby dobrej sztuki o problemach kobiecego klimakterium.

W spektaklu role są dublowane, ale Pan zagra w Krakowie?

- Mam nadzieję, że tak, na pewno chciałbym.

A kto Pana dubluje?


- Albo Jacek Kawalec, albo Piotr Skarga.

Czyli to taki spektakl, że każdy zna wszystkie role?

- Nie, ja znam tylko swoją i nikogo nie dubluję.

A poza tym zobaczymy Pana w jakimś nowym filmie czy programie telewizji?

- Niestety. Mieliśmy z Olgą Lipińską kręcić nowe programy jej kabaretu, po odcinku czerwcowym TVP zaproponowała, by od września powstawały kolejne co miesiąc. Tyle że ten, który to Oldze proponował, po wakacjach sam dostał propozycję nie do odrzucenia - by opuścił telewizję. A było tyle świetnych pomysłów...

Wacław Krupiński
Dziennik Polski
21 grudnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia