Chcesz tańczyć, przejdź na środek

"Domini Public" - 20. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Performatywnych A Part

Zaczęło się niewinnie, od pytań o miasto urodzenia czy nakładanie makijażu, o motywację wizyt w teatrze, członkostwo w jakimkolwiek zespole czy talenty. Każdej odpowiedzi przypisany został konkretny ruch. I tak przechodziliśmy z prawej strony na lewą, wznosiliśmy ręce, przysłanialiśmy twarze łokciami i chwytaliśmy się za policzki. Dla osób postronnych musiało wyglądać to wszystko dość karykaturalnie – garstka idiotów ze słuchawkami na uszach biega tam i z powrotem, wymachując łapami. Jednak spektakl Domini Public był nie tylko świetną zabawą, ale też okazją do prywatnej wiwisekcji.

Pozwolisz, że zadam ci teraz kilka pytań? Kobiecy głos o silnym akcencie powoli wprowadzał zgromadzonych ludzi w inny świat. Czy poznajesz tę melodię? To uwertura Mozarta do Zaczarowanego Fletu. Wiedziałaś, że Mozart skomponował j ą z powodu problemów ekonomicznych? Jeśli masz ochotę tańczyć, przejdź na środek. Podobne krótkie ciekawostki co jakiś czas przerywały serię pytań i zachęcały do zabawy. Za pierwszym razem zareagowała jedna osoba, pod koniec tańczyli prawie wszyscy.

Z czasem również pytania zmieniły swój charakter na bardziej osobisty. Czy kiedykolwiek ukradłaś coś z supermarketu? Czy masz problemy finansowe? Czy zdarzyło ci się śledzić kogoś na ulicy? Czy uważasz, że masz większą wiedzę niż większość społeczeństwa? Czy kiedykolwiek udawałaś pijaną, żeby uniknąć seksu? Czy pamiętasz o czym myślałaś podczas pierwszego stosunku? Czy uprawiałaś seks z przedstawicielami obojga płci? Czy robiłaś sobie nagie zdjęcia? Mimo wagi niektórych pytań, słuchawki tworzyły swoistą tarczę ochronną i pozwalały czuć się pewniej. W końcu oprócz uczestników zabawy, nikt nie miał prawa wiedzieć, że rozkładając ręce przyznajesz się do rozbieranej sesji.

Gdy po pewnym czasie podzieleni zostaliśmy na trzy podgrupy, całe przedsięwzięcie zmieniło swój charakter. Już nie było to swoiste badanie opinii publicznej, lecz odgrywanie konkretnych ról. I tak część z nas została więźniarkami (przez cały czas posługiwano się jedynie formą żeńską), część policjantkami, pozostali zaś byli pracownikami czerwonego krzyża. Teraz nie mieliśmy już wpływu na przebieg historii, musieliśmy w pełni podporządkować się głosowi w słuchawkach. I choć śmialiśmy się w głos z niektórych poleceń, odgrywana opowieść wcale śmieszną nie była. Gdy wprowadzeni zostaliśmy do jednej z sal Teatru Ateneum, zastaliśmy tam ułożoną z małych figurek scenkę rodzajową oraz krótki film ukazujący poszczególne postaci: grupę policjantów z pałkami, rzędy martwych ciał, szubienicę, lamentujące kobiety, zdezorientowane dzieci... Oprócz tego w słuchawkach między zakłóceniami przebijał się głos zadający kolejne pytania, lecz tym razem nie oczekiwał już żadnych odpowiedzi, bo i jednoznacznych odpowiedzi nie ma. Nie wiemy przecież co jest po śmierci i czy w ogóle coś jest. Nie jesteśmy pewni istnienia Boga lub jakiejkolwiek innej siły wyższej.

Domini Public trudno jest określić jednym słowem. To po prostu intrygujące doświadczenie, które tak naprawdę dotyka człowieka dopiero gdy jest już po wszystkim. Gdy zdejmie słuchawki i będzie musiał wrócić do codziennych spraw. Spektakl ten jest wyjątkowy jeszcze pod jednym względem – nigdy nie jest grany dwa razy z tą samą obsadą. Kreują go przypadkowi ludzie, którzy z każdą chwilą w dziwny sposób zbliżają się do siebie, by ostatecznie zobaczyć swoje nazwisko wśród kilkunastu innych podczas napisów końcowych. Ten drobny zabieg zbiera wszystkie jednostki w jedną grupę i nadaje całemu zdarzeniu większy sens. Bo kiedy ostatni raz wychodziłeś z teatru mówiąc do widzenia osobom, które godzinę wcześniej widziałeś na oczy po raz pierwszy w życiu?

DOMINI PUBLIC
gra uliczna, spektakl interaktywny

Patrycja Golik
Gazeta Festiwalowa
17 czerwca 2014

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia