Chinka i jej zasady. Wymigane przez Doomsday

historia okrutnej chińskiej księżniczki Turandot w języku migowym

Historia okrutnej chińskiej księżniczki Turandot w języku migowym. Spektakl z użyciem tej formy wyrazu przygotowują białostoccy aktorzy związani z Kompanią Doomsday.

Taki nietypowy projekt wymyślili Dagmara Sowa i Paweł Chomczyk - współtwórcy Kompanii i wielu znakomitych spektakli tej grupy, działający również w Stowarzyszeniu Promocji Artystycznej. Chcą pokazać przedstawienie oparte na operze "Księżniczka Turandot" Giacomo Pucciniego - rzecz o okrutnej księżniczce, która poprzysięgła nigdy nie oddać się mężczyźnie. Aby uchronić się przed zamążpójściem, każdemu kandydatowi do jej ręki zadaje trzy arcytrudne zagadki, a gdy delikwent nie zgadnie - uśmierca go. 

Dwójka aktorów do współpracy namówiła znanego reżysera Pawła Passiniego. Próby zaczynają się za 10 dni. Ale przygotowania zaczęły się dużo wcześniej - aktorzy języka migowego uczą się już od trzech miesięcy. 

- Mamy swojego prywatnego nauczyciela, który język ten zna od dziecka. Do tej pory poznaliśmy jakieś 500 znaków i mogę powiedzieć, że już zaczynamy ze sobą rozmawiać. Przedziwne doświadczenie - nawet nie zdawałam sobie sprawy, że na co dzień używamy czasem nieświadomie gestów, które w języku migowym znaczą coś istotnego - mówi Dagmara Sowa. 

Skąd pomysł na tego typu spektakl? 

- Nie chcemy pokazać przedstawienia tłumaczonego na język migowy. Chcemy wykorzystać język migowy jako rodzaj gestu, nowej formy. Chodzi o to, by spróbować nowego sposobu wyrażania siebie. To rodzaj wyzwania - mówi Sowa. 

W spektaklu wystąpi jeszcze dwójka innych aktorów: Mariusz Laskowski (absolwent białostockiej Akademii Teatralnej, związany z warszawskim Teatrem Lalka) oraz Katarzyna Tadeusz (związana z teatrem Passiniego), ale języka migowego używać będą tylko Sowa i Chomczyk. Na tym etapie realizacji jeszcze nie wiadomo jak wiele języka migowego w spektaklu będzie. 

Próby odbywać się będą w Lublinie, w tamtejszym Centrum Kultury, gdzie działa Passini. Poniekąd powraca stary problem - w Białymstoku Kompania ciągle nie ma własnej siedziby, ciągle nie ma gdzie ćwiczyć, miasto jedynie obiecuje, że coś się zmieni w tej kwestii, i na obietnicach się kończy. Stąd też aktorzy szukają przyjaznych miejsc poza granicami macierzystego miasta, stąd też premiery spektakli odbywają się najpierw gdzieś w Polsce, a dopiero po kilku miesiącach mogą zobaczyć je białostoczanie. Tak będzie i tym razem - premiera planowana jest na połowę października, w Białymstoku stanie się to jakiś czas później. 

Profesjonalny spektakl z użyciem języka migowego to dość rzadkie przedsięwzięcie. Ostatnio spektakl dla niesłyszących pokazywał Teatr Ochoty w Warszawie (było to jednak przedstawienie tłumaczone przez lektora języka migowego, aktorzy nie używali znaków). W "Księżniczce Turandot" ma być inaczej. 

- Ja szczerze mówiąc nie widziałam takiego miganego przez aktorów spektaklu, choć słyszałam, że takie próby jednak bywały - mówi Sowa. - Ostatnio spotkaliśmy ludzi, organizujących festiwal w Anglii, którzy mają współpracowników zajmujących się tylko teatrem przekładanym na język migowy. Więc takie rzeczy się w świecie dzieją. 

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznało Stowarzyszeniu Promocji Artystycznej 25 tys. zł na projekt ("Język migowy we współczesnym teatrze formy"). Te pieniądze właściwie uratowały spektakl, pomysłodawcy myśleli, że już nic z niego nie będzie, bo nie uda się zebrać wystarczającej kwoty. Białostocki magistrat dał 4 tys. zł. Resztę pieniędzy stara się zdobyć Paweł Passini. Na szczęście wiadomo już, że spektakl uda się zrealizować.

Monika Zmijewska
Gazeta Wyborcza Białystok
25 lipca 2009

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia