Christie na słodko

"Pułapka na myszy" - reż. Olga Lipińska - Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie

„Pułapka na myszy" Agathy Christie jest wystawiana na scenach świata od 62 lat. W licznych adaptacjach wciąż próbuje się odkryć potencjał drzemiący w jednym z najlepszych dzieł pierwszej damy światowej sensacji. W Teatrze im. Juliusza Słowackiego spektakl w reżyserii Olgi Lipińskiej cieszy się niemijającym powodzeniem od 2007 roku. Wciągnięci w fabułę spektaklu doświadczamy gęsiej skórki... ze śmiechu.

Jest zima, w mieście popełniono morderstwo. Młode małżeństwo, Mollie i Giles Ralston, inaugurują otwarcie własnego pensjonatu. Podekscytowani witają przybywających gości: Panią Boyle (Anna Sokołowska), artystę  Christohera (Grzegorz Mielczarek), Majora Metcalfa (Jerzy Światłoń), Pannę Casewell (Marta Chodorowska), a także zesłanego przez warunki atmosferyczne Paraviciniego (Marcin Kuźmiński). Gospodarze są pewni, iż początek działalności okaże się sukcesem. Szyki psuje pogoda: trwająca od dłuższego czasu zamieć więzi mieszkańców w pensjonacie, skazując ich na nudę i własne towarzystwo. Wkrótce, wraz z przybyciem funkcjonariusza policji, skierowanego do zbadania sprawy morderstwa, w ostoi Ralstonów pojawi się niepokój: czy właśnie pośród nich znajduje się zabójca? Gdy atmosfera robi się coraz cięższa, a jeden z gości ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, wszyscy stają się podejrzanymi. W tle pobrzmiewa tylko melodia pieśni o trzech myszkach, będąca jednocześnie ostrzeżeniem przed nadchodzącą tragedią.

Na scenie odtworzono angielski salon. Jego eleganckie i zarazem przytulne wnętrze  zdaje się być stworzone do ugoszczenia podróżnych. Umieszczone pośrodku tylnej ściany okno, które gwałtownie otwiera się wpuszczając buchający „śnieg", rozprasza widza, skupionego na wystroju pomieszczenia. Ulokowane z prawej strony schody prowadzące na górę powiększają i ocieplają przestrzeń. Kilka par drzwi: do gabinetu, pokoju i wyjściowych pozwalają odczuć, że aktorzy nie "rozpływają się" poza polem widzenia, lecz faktycznie zmieniają pomieszczenie. Oświetlenie zostało dopasowane do nastroju spektaklu: jego klasyczna reżyseria pozwala skupić się na przepysznym salonie i jego bohaterach, a także zakrywa to, co potem staje się przedmiotem dalszego dochodzenia policjanta. Muzyka, która "gra" z radia (a tak naprawdę z off-u) jest lekkim dopełnieniem danych sekwencji.
O ile spektakl został przygotowany jako adaptacja jednego ze sławniejszych dzieł królowej kryminału światowego, trudno mi go określić jako utwór tego gatunku. Wszystko przez tę Olgę Lipińską: przygotowała świetną komedię, lekką jak sitcom i inteligentną jak kabaret, ale jednocześnie – zaskakującą i trzymającą w napięciu. Początkowo poczułam się zawiedziona taką adaptacją, niedocenieniem kunsztu aktorskiego Grzegorza Mielczarka i Krzysztofa Piątkowskiego poprzez dość duże zróżnicowanie poziomem aktorstwa w zespole (postaci grane przez wymienionych przeze mnie aktorów znacznie odbiegają od niektórych). Z drugiej jednak strony, trzeba mieć spory tupet, traktując w ten sposób Agathę Christie. I tu reżyserka wygrała: udało się jej stworzyć spektakl, który nie jest ciężkim, tatarskim kryminałem, a pięknym, lekkim deserem.

 

Anna Maria Piękoś-Konopnicka
Dziennik Teatralny Kraków
26 lutego 2014
Portrety
Olga Lipińska

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia