Ciąg dalszy farsy Cooneya

"Mayday 2" - reż: Tomasz Konina - Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu

Nowy sezon 2012/2013 w Teatrze im. Jana Kochanowskiego rozpoczął się bardzo uroczyście. Wystawiony w sobotni wieczór spektakl "Mayday 2" był bowiem pięćsetną premierą na deskach opolskiego teatru. Widownia z przyjemnością uświetniła ten dzień salwami niekończącego się śmiechu. Dobrą zabawę, za sprawą drugiej części swojej szalonej farsy, zapewnił nam przecież po raz kolejny Roy Cooney.

Pod koniec kwietnia w opolskim teatrze miała miejsce premiera pierwszej części komedii Raya Cooneya w reżyserii Tomasza Koniny. Tym razem publiczność ma okazje zobaczyć kontynuację owej farsy, a w niej dalsze losy bohaterów. Angielski taksówkarz, bigamista, prowadzący przez lata podwójne życie, ponownie staje w obliczu ryzyka ujawnienia swojej wieloletniej tajemnicy. Z biegiem czasu mężczyzna zdążył poukładać sobie życie zarówno z żoną Mery (na Wimbledonie), jak i z Barbarą (na Streatham). Oprócz dwóch partnerek i dwóch mieszkań, John ma także dwójkę nastoletnich dzieci: Vicki oraz Gavina. To oni, całkiem nieświadomie, rozpętują małe domowe piekło. Dzięki swym pociechom taksówkarz ponownie zawisa nad przepaścią intryg i kłamstw. Raz jeszcze okazuje się bliski zrujnowania spokoju obu rodzin. A to wszystko przez złą technologię. Dwójka nastolatków poznaje się w Internecie, zaskoczeni zbieżnością nazwisk oraz podobieństwem szczegółów dotyczących ich ojca, postanawiają umówić się na randkę – „w końcu tyle ich łączy”. Zrozpaczony John próbuje wszelkimi sposobami im przeszkodzić, wciągając w to przy okazji lokatora Stanley`a oraz jego starego ojca. Bigamia dla głównego bohatera jest dopuszczalna, ale kazirodztwo stanowczo nie.

Całość rozgrywa się w obu mieszkaniach Johna jednocześnie. Reżyser ponownie, tak jak w pierwszej części, stosuje scenografię opartą na lustrzanym odbiciu eleganckich, nowoczesnych apartamentów. Choć akacja dzieje się wiele lat później, mieszkanie nadal zachowuje swój pierwotny wygląd, co wzmacnia związek między wydarzeniami z różnych okresów czasu.

Świadomą kontynuację historii zaburza jednak radykalna zmiana obsady aktorskiej. Takie posunięcie, choć powoduje lekkie zaskoczenie wśród widzów, okazuje się bardzo dobrym zagraniem. Obie historie zbudowane są na dynamice wydarzeń, podobnym humorze, delikatnej grotesce. Dzięki zmianom wśród aktorów, widzowie mają okazję poznawać bohaterów od nowa. Interpretacje postaci różnią się, co doskonale odzwierciedla upływający czas w ich życiu. Przykładem może być rola Stanleya, któremu w pierwszej części Andrzej Czernik nadał mu charakter bardzo sprytnego, wręcz zarozumiałego próżniaka. W wykonaniu Macieja Namysły życiowa nieudolność bohatera wynika nie z jego lenistwa, ale raczej z nieporadności i naiwności. Łącząc te cechy z sytuacją, wymagającą od postaci nie lada inwencji i wiarygodności, Namysło stworzył kreację osoby, która mimo życiowych błędów, posiada ważną umiejętność odnajdywania się w nietypowych sytuacjach. Jego proste zachowania świadczą o szczerych chęciach i zaangażowaniu. Namysło, posługując się żartem, gestykulacją, tonem głosu i mimiką, kreuje postać doskonałą w tak trudnej do zagrania formie. Brawo!

Jak to zazwyczaj w farsach bywa, wielość sytuacji oraz gagów na scenie, a także abstrakcyjne i kuriozalne kłamstwa wprowadzają widza w stan ogólnego rozbawienia. Każda kolejna chwila przynosi następny wybuch niekontrolowanego śmiechu i nawet jeśli żarty nie są na wysokim poziomie, całość sprawia, że widownia dobrze się bawi. Podróż z bohaterami i oczekiwanie, co tym razem przytrafi się biednemu Stanleyowi czy dziadkowi, przekonanemu, że jest z synem w nadmorskiej miejscowości, sprawia, iż cała historia, choć delikatnie przerysowana, jest bardzo zabawna. A publiczność lubi się śmiać, lubi dynamikę i wielość akcji. Najważniejsze, by komedia miała charakter, konstrukcję, intrygę i rytm – owych cech na opolskiej scenie na pewno nie zabrakło. Komedia to bodaj najtrudniejszy gatunek teatralny. Wymaga nie lada zaangażowania od całej ekipy, dyscypliny oraz odpowiednich predyspozycji. Więc nawet jeśli widoczne są małe potknięcia, potrafimy je wybaczyć i cieszyć się rozrywką na wysokim poziomie.

Katarzyna Majewska
Dziennik Teatralny Opole
24 września 2012
Portrety
Tomasz Konina

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia