Ciągle szperam w sobie
Kontrrewolucja Kulturalna - Kod MistrzówTego można się było spodziewać – Jerzy Stuhr znów przyciągnął do teatru tłumy. Magnetyzuje w roli aktora, reżysera czy – jak było tym razem – Mistrza, którego kod próbuje złamać sala pełna widzów. Czy to się udało?
Oto Stuhr od A do Z...
A jak aktor
Jerzy Stuhr opowiadał o swojej drodze życiowej – od studiów polonistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, przez aktorstwo na Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, po spełnianie swoich ambicji jako aktor, pedagog, a w rezultacie reżyser.
Wszystko zaczęło się jednak od aktorstwa, z którym zetknął się po raz pierwszy, występując w Teatrze Poezji UJ. Jeszcze jako student polonistyki zdał egzamin na wydział aktorski i... od razu pojechał do jednostki wojskowej na obowiązkowe szkolenie. Mimo że Jerzy Stuhr opowiadał o tym, co jest ważne dla aktora – wiarygodność, prawda – to po jego opowieściach, można by uznać, że jest to jednak ... intuicja i szczęście. Bowiem mało kto zdecydowałby się na współpracę z nieznanym reżyserem-dokumentalistą, w niedogodnych warunkach, bez gwarancji powodzenia projektu. Trzeba też dużej dozy szczęścia, by tą nieznaną osobą okazał się Krzysztof Kieślowski...
L jak literat
Stuhr studiował polonistykę za „złotych czasów" pedagogicznych wydziału. Miał styczność z naukowymi sławami ówczesnego czasu, m.in. profesorami Wyką i Ulewiczem. To były jego pierwsze autorytety. Nic dziwnego, że skończył jako autor trzech świetnie przyjętych przez krytykę książek. Przekonany, że artysta musi „szperać w sobie", swoje publikacje także oparł w głównej mierze na własnym doświadczeniu i wątkach autobiograficznych. Czwartą pozycją, która nie mniej mówi o Stuhrze niż te napisane jego piórem, to Ucieczka do przodu! Jerzy Stuhr od A do Z – wywiad-rzeka przeprowadzony przez Marię Malatyńską, prowadzącą wczorajsze spotkanie. Czy zatem aktor żałuje, że nie poświęcił się pisaniu? Tak, trochę żałuje, że – na nasze, widzów, szczęście! – minął się z powołaniem...
P jak Pedagog
To tradycja „Solidarności" sprawiła, że miał odwagę wziąć na siebie odpowiedzialność, jaką jest prowadzenie szkoły. W wypowiedziach wieloletniego rektora PWST nie zabrakło jednak nuty żalu czy melancholii. – Mam poczucie, że coraz mniej jestem młodym potrzebny – mówił. Ale zaraz dodał: - Wciąż jednak chcą się ode mnie uczyć sztuczek technicznych, np. jak w niewidoczny sposób sprawdzić na scenie, czy rozporek jest zapięty – śmiał się.
Stuhr przyznał, że jest rzecznikiem klasycznego teatru i nie do końca zgadza się z drogą, którą idzie teraz współczesna sztuka tworzona przez młodych artystów. – Na szczęście – stwierdził – są jeszcze widzowie, którzy chcą oglądać rodzaj tworzonej przeze mnie sztuki. Kilkaset osób na sali potwierdzająco kiwało głową...
R jak reżyser
- Jako reżyser – mówił Stuhr – spełniam się najbardziej. Ten rodzaj twórczości stanowi ukoronowanie drogi Mistrza, który na swej artystycznej ścieżce zaprzyjaźnił się z takimi autorytetami jak Krzysztof Kieślowski czy Konrad Swinarski. To oni – jak mówił – mieli na niego największy wpływ. Ten ostatni w swej pracy „spalał się", ale to właśnie dało Stuhrowi przeczucie, że artysta musi tak żyć – całkowicie angażować się w swoją pracę, uprawiać sztukę całym sobą.
Widowni wciąż czekającej na siódmy film reżysera, który ukaże się już wkrótce, reżyser opowiadał o swoich poprzednich obrazach, w tym o swoim najważniejszym filmie „Duże zwierzę", opartym na pomyśle reżyserskim Krzysztofa Kieślowskiego. Za podjęcie się tej pracy spotkał go nawet pewien ostracyzm środowiskowy. – Widz ma wyjść z kina z nadzieją, a nie wyjść z niego pouczony. Znalezienie tej cienkiej granicy pomiędzy jednym a drugim nie jest jednak proste. – Zadaniem sztuki nie jest dydaktyzm – stwierdził jednak z całą pewnością.
Mimo że sam Mistrz unikał zatem dydaktyzmu, nie da się ukryć, że ze względu na swoje doświadczenie oraz artystyczny i pedagogiczny dorobek każda jego opowieść przyjmowana była z ogromną uwagą. Tyle samo jednak było w wypowiedziach mądrości i powagi, jak i radości oraz śmiechu. Który Stuhr jest zatem prawdziwy? Jak sam artysta przyznał: - Aktorstwo to odgrywanie stanów emocjonalnych na zawołanie.