Ciemna strona id

"Pałac" - aut. Wiesław Myśliwski - reż. Robert Kuraś - Lubuski Teatr w Zielonej Górze

Kim się stajemy, gdy zostajemy zupełnie sami? Jakie echa drzemią w nas głęboko uśpione, by obudzić się w najmniej oczekiwanym momencie? W końcu, czy możemy ufać własnej świadomości? Odpowiedzi na te pytania poszukiwać można po obejrzeniu spektaklu Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze pt. „Pałac" w reż. Roberta Kurasia, stworzonego na podstawie powieści Wiesława Myśliwskiego pod tym samym tytułem.

Gdy spektakl się zakończył czułam się z wielu powodów oszołomiona... Idąc do teatru mniej więcej wiedziałam jakiej tematyki mogę się spodziewać, ale nie zdawałam sobie sprawy w jak odległy świat tytułowego pałacu zaprowadzi mnie sztuka.

Przedstawienie rozpoczyna się niewinnie - poznajemy głównego bohatera, gdy do miejscowości, w której żyje, zbliża się front. Jakub (Rober Kuraś) jest pasterzem, prowadzi proste, poukładane życie i nagle zostaje zupełnie sam. Wszyscy mieszkańcy, czując paniczny strach przed nadchodzącym złem, uciekają.

Rola Roberta Kurasia jest genialna. Nie dość, że aktor prowadzi wciągającą narrację, to jeszcze wspaniale odgrywa wszystkie emocje, towarzyszące postaci. Oglądając go byłam wręcz przesycona jego nadekspresją. Mimika, gesty i przede wszystkim modulacja głosem były bardzo mocne i stworzyły wyraźny obraz chłopa, który wreszcie dostaje się do wcześniej niedostępnego dla niego pałacu. Zaczyna odkrywać jego tajemnice, napawa się przepychem miejsca. Ogląda obrazy i to dzięki nim, jego świadomość podpowiada mu nowe pragnienia. Być może były tak piękne, a zarazem metafizyczne jak tytułowy portret Doriana Graya z książki Oscara Wilde'a?

Bohater zatraca się w świecie, który właśnie odszedł, a widzowie mogą obserwować jego psychologiczną podróż. Do głosu w umyśle postaci zaczyna dochodzić id - według Freuda instynktowna, nastawiona jedynie na przyjemność część osobowości człowieka. Bohater zapomina o superego, które od zawsze więziło go w społecznych normach. Podobnie realizm ego odchodzi na dalszy plan. Dodatkowo światło (Maciej Kaszyński) skupione na aktorze potęgowało skoncentrowanie mojej uwagi właśnie na nim. Wypełniał on sobą całą przestrzeń, co dawało wrażenie oglądania monodramu.

Momentami jednak czułam, że dzieje się za dużo. Gdyby zrezygnowano z mikrofonów, być może natężenie przekazu wszystkich aktorów nie byłoby tak męczące. Podobnie zbyt wiele było scen ukazujących zamiłowanie Jaśnie Pana do wiejskich dziewczyn i uciech z nimi. Zrozumiałe jest, że to zaistniało, ale w pewnym momencie akcja skupiła się tylko na tym, a inne przewinienia bohatera zaczęły blednąć. Być może miało to pokazać prostactwo i zgorszenie panujące w tak nadzwyczajnym miejscu, jakim jest pałac. Odczułam tu jednak zbytnie wyeksponowanie seksualności.

Na uwagę zasługuje także gra Magdy Kuraś, która wcielała się w role kobiece (Jaśnie Pani oraz służących, chłopek). Aktorka swoim głosem stworzyła przepiękne tło dla sztuki, do tego jej ruchy sceniczne dopełniły mistycznego klimatu. Uzupełniał ją w tym Maciej Świniarski, który razem z nią tworzył muzyczno-taneczną oprawę. Natomiast za nastrojowe opracowanie muzyczne odpowiada Damian-neogenn-Lindner.
Bardzo postarano się o zbudowanie czaru pałacu; nie dworku z „Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza, lecz PAŁACU – miejsca abstrakcyjnego odizolowania. Nie ma tu miejsca na sielankę, jest dzikie pragnienie posiadania i upojenia bogactwem, co zostało pokazane mimo minimalistycznej scenografii (scenografia i kostiumy: Adam Królikowski). Jedynymi rekwizytami były: kryształowy żyrandol oraz odbijające światło bloki w formie ścian. Wspomniany żyrandol jest świetną miniaturą pałacu. Jego szkiełka jak lustro odbijają kalejdoskop uczuć Jakuba, który poznaje swoją mroczną stronę za pomocą pożądanego od zawsze miejsca. Przegląda się w nim jak w zwierciadle i odkrywa kolejne elementy swojej duszy. Do tego wszystkiego dopasowano tak samo proste kostiumy – ciemne z kolorowymi żabotami, które dodawały postaciom ekscentryczności". Ich nałożenie wystarczyło, by wiedzieć, że Jakub nie jest już pasterzem, lecz Panem tych włości, a w rękach ma to czego ludzie pragną najbardziej: władzę.

To przywiodło mi na myśl wszelkie rewolucje. Czy będzie to francuska czy lutowa, w każdej z nich uciśniona ludność doprowadziła do brutalnego przewrotu i momentu zwrotnego w historii. Na fali takich uczuć, choć nieuświadomionych, znajdował się też Jakub. Bohater spętany przez superego nigdy nie dopuszczał do głosu id, aż wreszcie ono wybuchło.

Seans ten dostarczył mi przedziwnych emocji. Po przeżyciu tej sztuki czułam się mocno przebodźcowana, jednak być może taki był zamiar reżysera. Spektakl pozostawi ślad w mojej pamięci na długo. Możliwe, że kiedyś zmierzę się z nim jeszcze raz, aby na nowo odczytać jego sens. Niemniej jednak polecam udać się na spektakl Roberta Kurasia pt. „Pałac" Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze i samemu przekonać się, co kryje w sobie ta niematerialna rezydencja.

Michalina Majkowska
Dziennik Teatralny Zielona Góra
30 marca 2024

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...