Ciepło pana rektora

"Śpiewający obrusik" i inne dyplomy

Pomysł wyszedł od studentów. Rektor Szkoły Filmowej Mariusz Grzegorzek stworzył scenariusz, stanął za kamerą i powstał "Śpiewający obrusik". 28 stycznia br. odbył się pokaz przedpremierowy w Narodowym Instytucie Audiowizualnym w Warszawie, a teraz "Obrusik" przemieszcza się po Polsce - od 5 lutego można go oglądać w kinach studyjnych - pisze Kamila Łapicka w tygodniku W Sieci.

Ta odpowiedź pojawiała się najczęściej, gdy padało pytanie o to, co młodzi aktorzy zapamiętali z planu "Śpiewającego obrusika".

Pisałam niedawno o tym, że Anna Seniuk dokonała nietypowego wyboru, reżyserując jako spektakl dyplomowy wydziału aktorskiego komedię ("Farsa na trzy sypialnie") autora niebędącego Szekspirem ani nawet Wyspiańskim (Alan Ayckbourn). To w Warszawie.

W Łodzi zaś powstał dyplom jeszcze bardziej nietypowy - film pełnometrażowy. Pomysł wyszedł od studentów. Rektor Szkoły Filmowej Mariusz Grzegorzek stworzył scenariusz, stanął za kamerą i powstał "Śpiewający obrusik". 28 stycznia br. odbył się pokaz przedpremierowy w Narodowym Instytucie Audiowizualnym w Warszawie, a teraz "Obrusik" przemieszcza się po Polsce - od 5 lutego można go oglądać w kinach studyjnych.

Kto widział w łódzkim Teatrze Jaracza spektakle Mariusza Grzegorzka ("Lew na ulicy", "Posprzątane"), od razu rozpozna ten klimat. Doza abstrakcji, dwie miarki ekstremum, kilka psychodelicznych nutek. Choć rozmowa po warszawskim seansie miała żartobliwy ton, nowele filmowe tworzące "Obrusik" traktowały o sprawach poważnych: brak perspektyw, narkomania, zbyt wczesne rodzicielstwo. Zagubienie człowieka w świecie odartym z wartości nie brzmi już dziś oryginalnie, ale pozostaje niestety aktualne. Dopiero czwarta, tytułowa etiuda rozjaśniła nieco krajobraz - była baśnią osadzoną w klimacie Bollywood. Między jedną a drugą nowelą widzowie mogli zobaczyć filmową kuchnię - fragmenty prób i rozmów reżysera z aktorami. W kadrze pojawili się także rodzice studentów, opowiadający o zawodowym wyborze dzieci albo słuchający utworów, które wykonywały. Szalenie intymne sceny.

Choć nie każdy mógł liczyć na "intrygującą, pożywną rolę" - jak to określił reżyser - na pewno pożywili się tą filmową strawą Kaja Walden łącząca moc z czułością na partnera w "Obrusiku" i Maciej Miszczak poznający uroki ojcostwa oraz bezrobocia w noweli "Naleśniki (z cukrem)". Na ekranie widać rozwibrowanie młodych aktorów, widać gotowość do ekstremalnych wyzwań. Ten "Śpiewający obrusik" da im szansę dotarcia do szerszej widowni i pokazania innych niż teatralne środków wyrazu. Piękny prezent zrobił pan rektor swoim studentom, składając taki podpis na ich zawodowej wizytówce.

Kamila Łapicka
W Sieci
9 lutego 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia