Cierpienia Starego Kordiana

"Kordian" - reż: Szymon Kaczmarek - Narodowy Teatr Stary w Krakowie

Zdecydowana i konsekwentna interpretacja Kaczmarka pozwala na nowo odczytać wiele wątków Kordiana, jednocześnie sama na siebie zastawia pułapki. Interesujące sceny zaburza pomysł na środkową cześć spektaklu; ciekawą konstrukcję głównej postaci rozbija wprowadzenie pobocznych. Przedstawieniu daleko do perfekcji, ale zasługuje na uwagę

Kordianów jest dwóch – dojrzały (Adam Nawojczyk) i młody (Szymon Czacki). Starszy jest sparaliżowany i porusza się na wózku inwalidzkim – jedynym ruchem, na jaki może sobie pozwolić jest lekki obrót głowy. Pozbawiony złudzeń i nadziei podejmuje decyzję o zakończeniu swojego życia, czego ze względu na chorobę nie może zrobić sam. Do tego jest mu właśnie potrzebny młody Kordian, który skonstruował urządzenie umożliwiające starszemu zażycie trucizny. Relacja między nimi jest niejasna – początkowo młodszy traktuje starszego jako obiekt do obserwacji, a jego historię jako materiał do swojego filmu dokumentalnego. Z czasem porzuca swój projekt i coraz bardziej angażuje się w opowieść chorego, pokonuje drogę od dużego dystansu do aktywnego dialogu i próby zrozumienia decyzji Kordiana. Młodszy pomocnik na początku nie kwestionuje wyboru starszego, patrzy na to, co ma się wydarzyć z chłodnym zainteresowaniem. Przebywanie z osobą, która nie chce już dłużej żyć zmienia jego poglądy, uruchamia w nim nie tylko empatię, ale i chęć zmiany sytuacji, chęć walki o życie. Próbuje uświadomić choremu, że jego decyzja jest ostateczna, że nie powinien się poddawać.

Rozbicie postaci Kordiana na dwie różne osoby jest zabiegiem tyle radykalnym, co obiecującym. Motyw zderzenia przeciwstawnych postaw życiowych uzupełniony jest tu kwestią podejścia do drugiego człowieka. Młody Kordian uczy się rozumieć motywy postępowania Starego, widzi w nim człowieka z tragiczną historią. Nie zgadza się z jego decyzją, czym odbiera mu prawo do decydowania o własnym losie. Ostatecznie jednak pozostawia go samego ze swoim wyborem. Silnie wygrany jest tu wątek próby zrozumienia drugiej osoby, zaakceptowania początkowo niezrozumiałych zachowań.

Przeciwstawienie sobie dwóch Kordianów jest najmocniejszym i najciekawszym punktem spektaklu. Jego rytm i energię rozbija jednak sekwencja środkowa, podczas której na scenie pojawiają się inne postaci. Zaproszeni przez Starego Kordiana zostają przez niego zmuszeni do lektury poszczególnych scen z tekstu Słowackiego, z którymi się on utożsamia. Postacie zachowują się sztywno, nieufnie, dramat czytają ze sztucznym patosem, zacinając się. Prawda sytuacji, którą wcześniej zarysowało dwóch Kordianów, a dokładniej została rozwinięta w scenach późniejszych, w tym momencie znika, tempo spektaklu opada i powstaje wrażenie dużej wyrwy w historii. Wprowadzenie innych osób oczywiście broni się jako chęć zamknięcia przez Kordiana różnych spraw ze swojego życia, relacji miłosnej, stosunków z matką itd. Mimo to ta cześć spektaklu wydaje się być niepasującym elementem. Z jednej strony to postacie czują się obco w mieszkaniu Kordiana, z drugiej zaś można wyczuć, że aktorzy również czują się niepewnie, jakby niepotrzebni w tym spektaklu. Są osobami z innego świata, dla nich tekst Kordiana nic nie znaczy, nie opisuje ich przeżyć, nie są w stanie mówić nim jak swoim językiem. Po ich wyjściu sytuacja znów staje się czytelna i interesująca.

W przypadku tak zdecydowanej adaptacji użycie na scenie tekstu dramatu może okazać się problematyczne. Tak też dzieje się w przypadku krakowskiego Kordiana, zdania napisane przez Słowackiego brzmią tu często fałszywie. Pomimo tego powstały sceny, w których tekst dramatu z niezwykłą lekkością poddaje się tej interpretacji – przykładem jedna z ostatnich, w której Stary i Młody Kordian rozmawiają ze sobą tekstem Cara i Wielkiego Księcia. Opowieść toczy się na dwóch poziomach, dramat łączy się z uwspółcześnionym spojrzeniem na historię Kordiana. Obaj ukrywają się za postaciami literackim mówiąc o tym, co najważniejsze. Kwestia eutanazji jest tu przedstawiona z dużym wyczuciem, bez moralizatorskiego tonu. Sam Kordian podchodzi do podjętej przez siebie decyzji ze specyficznym dystansem, ironią ogrywa swój plan. Reżyser nie podsuwa jednoznacznej oceny wyboru Kordiana, tę kwestię pozostawia widzom. To oni zostaną z argumentami Młodego i Starego oraz z pytaniem, czy istnieje w ogóle jedyne właściwe wyjście.

Julia Rup
Teatrakcje
13 lutego 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia