Cios w przywary
,,Wiedźmin. Turbolechita'' - reż. Piotr Sieklucki - Teatr Nowy Proxima w Krakowie,,Wiedźmin. Turbolechita'', to spektakl, który trudno zdefiniować. To absurdalna i brutalnie prawdziwa farsa, na którą możecie nie być gotowi. Tytułowy Wiedźmin napotyka na swej drodze cały szereg osobliwości. W konfrontacji z nieznaną mu rzeczywistością reaguje histerycznie i w charakterystyczny dla siebie sposób stara się zawładnąć novum, zaprowadzając własny porządek.
Lęk przed obcością, silna potrzeba rywalizacji, zazdrość i agresja, jako zasłona kompleksów. Zakrawa to o definicję portretu psychologicznego większości Polaków. Sztuka, to opowieść o nas. Opowieść momentami bardzo gorzka, dla równowagi utrzymana w tonie satyry. Bogactwo wątków abstrakcyjnych, przenikanie się zdarzeń kreowanych przez postaci rzeczywiste i fikcyjne, atmosfera niekończącej się batalii o władzę. Ile w tym prawdy, a ile fikcji? Oceńcie sami.
Na poziomie fabularnym całość prezentowana jest w sposób chaotyczny. Liczne monologi głównego bohatera swoją wyrazistością przesłaniają przebieg wydarzeń, zaburzając rytm. Widz choć rozbawiony, bombardowany jest potokiem słów i nie mających ze sobą związku wywodów. Być może jest to celowy zabieg, aby sprowokować nasz narodowy malkontentyzm. Jeżeli tak, to autor jest prawdziwym mistrzem artystycznej manipulacji.
Przedstawienie wraz z ulotnym momentem rozpoczęcia rozwija się niezwykle efektownie. Wszytko dzięki muzykom, którzy aranżują metrum – dosłownie i w przenośni. Miłą niespodzianką jest obecność jednego z aktorów wśród publiczności, który w odpowiednim momencie zostaje wywołany na scenę. Muzyka na żywo: metal, rock, disco polo? A może kompilacja? Tak jest w przypadku Wiedźmina. Gdy już będzie Wam się wydawało, że widowisko zmierza w stronę puenty, nagle niespodziewanie zostaniecie uraczeni groteskową piosenką disco polo. Po takim występie cały cykl zaczyna się od początku. Pojawiają się nowe postacie, nieprzewidywalne wątki, a całość poparta jest doskonałym procesem technologicznym produkcji. Będziecie mieli okazję zobaczyć animację przygotowaną specjalnie na potrzeby spektaklu, wyświetlaną na scenie za pomocą rzutnika. Możecie również spodziewać się scen dopełnionych światłami laserowymi i wytwornicami dymu.
Intrygująca scenografia idealnie wpisuje się w charakter opowieści. Zestawienie obrazu mrocznego lasu z ringiem bokserskim, owiniętym banerem polskiego producenta cydru, to ilustracja pełna groteskowych sprzeczności.
Duże wrażenie robią kostiumy, a zwłaszcza strój samego Wiedźmina. Kontrastowe zestawienie skórzanego płaszcza ze spodniami z trzema paskami, to stylizacja, która świetnie wpisuje się w specyfikę całości.
,,Wiedźmin. Turbolechita'', to przeżycie, które na długo pozostaje w pamięci. Tu nie ma mowy o jednoznacznej interpretacji. Opowieść idealnie natomiast określa emocjonalną i waleczną naturę Polaków. Wybierając się na Wiedźmina, przygotujcie się na cios zadany Waszemu ego. Sztuka nastawiona na krytykę naszych narodowych przywar sprawia, że stopniowo zaczynamy identyfikować się z bohaterami, a nawet darzymy ich sympatią. Może to odruch współczucia, zwiastujący początek przemian?