Co bawi szczecinian

"Mayday 2" - reż. Stefan Szaciłowski - Teatr Polski w Szczecinie

Taksówkarz bigamista bawi szczecinian tak długo, że już chyba aktorzy nie pamiętają kiedy była premiera spektaklu. Mino to w kasach biletów ciągle brak, rekordziści byli już na nim kilkanaście razy, a kultowe teksty są powtarzane prawie we wszystkich szczecińskich środowiskach

Historia choć prosta trzyma w napięciu. Oto po latach bohater Mayday I John Smith wpada w podobne tarapaty jak poprzednio. Znów na skutek nieszczęśliwego przypadku jego tajemnica o posiadaniu dwóch żon jest o krok od wyjścia na jaw. Tym razem jednak to nie złamana noga jest przyczyną jego nieszczęść, a czat internetowy na którym spotkały się jego dzieci z dwóch małżeństw. Vicki i Gavin są podekscytowani faktem posiadania ojca o tym samym imieniu, nazwisku, a nawet zawodzie. Oczywiście żadnemu z nich nawet przez myśl nie przechodzi, że może chodzić o jedną osobę. Rozpoczyna się walka z czasem, prawdą i powściągliwymi żonami. I tu niespodziewana konkluzja..., której naturalnie wam nie zdradzę. 

Dlaczego Mayday nieustannie bawi widzów? Sekret tkwi w grze aktorów, którzy nie do końca swoje role biorą na serio. Urokliwy sublokator Stanley Gardner dopowiada teksty, a niespodziewanie spadający kawałek dekoracji stwarza sytuację do opowiedzenia kolejnego żartu. Aktorzy do perfekcji zdołali opanować swoje role i teraz nie pozostaje im już nic innego jak bawić się swą grą i zabawą tą zarażać widzów. 

Spektakl choć do ambitnych nie należy, brak w nim patetyczności, morałów, dydaktyzmu czy chociaż odrobiny refleksyjności, z czystym sumieniem polecam. Bo Mayday czy to I czy II powoduje bezkonkurencyjnie to, do czego został powołany – śmieszy widzów.

Katarzyna Meger
Dziennik Teatralny Szczecin
15 stycznia 2011

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia