Co czyta Hamlet?

„Hamlet" – reż. Jan Klata – Shauspielhaus Bochum – 18. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

„Hamlet" zdominował tegoroczny, 18. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski.
Po dziesięciu latach od premiery sztuki pt. „H." w Stoczni Gdańskiej Jan Klata znowu reżyseruje najsłynniejszy dramat Szekspira. W spektaklu mnożą się odwołania do tamtej adaptacji. W roli ducha zmarłego króla obsadzony został Marcin Czarnik, który w inscenizacji z 2004 roku grał Hamleta. Klata tworzy alternatywną historię: Hamlet wcale nie umarł, ale dorósł i stał się królem, a następnie został zabity przez rywala jak jego ojciec przed nim. Klata demaskuje ciągłość, powtarzalność historii. Co więcej – historia Hamleta-jednostki przestaje sprawiać wrażenie wyjątkowej.

Scenografia spektaklu (Bartholomaeus M. Kleppek) jest oszczędna, na początku widzimy niemal pustą, czarną scenę. Jedyne elementy to dwa rzędy drewnianych drzwi po bokach oraz nachylona pod dużym kątem rampa, tworząca wyłom w podłodze. Widać wyposażenie techniczne sceny, kable, reflektory. Nikt tutaj nie próbuje nas oszukać, że nie jesteśmy w teatrze.

Zza pochylonego fragmentu podłogi wynurza się konstrukcja, na której stoją dwie postaci – Duch i Hamlet. Duch ubrany jest w strój do szermierki, taki sam, jaki w spektaklu „H." nosili niemal wszyscy bohaterowie. Duch sportretowany przez rewelacyjnego w tej roli Czarnika jest raczej arogancki niż zły. Nie ma on wątpliwości, że jego śmierć zostanie pomszczona, a myśl o zemście cieszy go. Nagle na scenę z hukiem spada ogromna ilość książek. Słyszymy remiks piosenki „Comfortably numb" zespołu Pink Floyd. Jest to pierwszy z utworów, które regularnie pojawiać będą się w trakcie spektaklu, porządkując go i nadając mu tempo. Spektakl zasługuje na to, by wydać ścieżkę dźwiękową, muzyka ma w nim ogromne znaczenie. Hamlet chwyta się za głowę wydając z siebie małpie pokrzykiwania. Klaudiusz i Gertruda wygłaszają przemówienie, a z głośników słyszymy szum wiwatującego tłumu.

Po raz kolejny pojawia się Duch zmarłego króla. Towarzyszy mu remiks „Seven nation army" zespołu The White Stripes (ten utwór także pojawia się w „H."). Duch powoli schodzi po pochylni w kierunku Hamleta, wykonując niezwykły, naturalistyczny taniec. Jego ciałem szarpią drgawki, w jego ruchu nie ma jednak człowieczeństwa, pozostaje budząca grozę fizyczność, jakby był on jedynie mechanizmem. Scena pojawienia się Ducha jest kwintesencją spektaklu, w dużej mierze za sprawą wspaniałej, dojrzałej gry Marcina Czarnika. Choć pojawia się na początku, warunkuje jego dalszy przebieg. Wiemy już jaką tezę stawia Klata – ojciec Hamleta nie był dobrym królem. Był władcą, zabijał i rządził twardą ręką. W końcu został „skoszony w samym kwiecie grzechów". Duch nie wygłasza monologu, mówi do Hamleta jedynie: „pomścij mój mord" i odchodzi. Więcej nie trzeba. Hamlet uderzając się brutalnie książką po głowie usuwa z niej wszystkie błahe sprawy, aby pozostawić miejsce jedynie dla zemsty.

Słyszymy piosenkę „Paris Paris" Malcolma McLarena i Catherine Deneuve, a na scenie pojawia się Ofelia (Xenia Snagowski). Zakłada czarne puenty, pojawiają się za nią dwa drążki gimnastyczne. Po raz drugi podczas tegorocznego festiwalu Ofelia sportretowana została jako baletnica. Podczas rozmowy Poloniusza z Laertesem ćwiczy przy barierkach, a jej ruchy balansują pomiędzy twardą dyscypliną baletu a wyuzdaniem tańca erotycznego. Klata dopowiada fragmenty historii, które w sztuce pojawiają się między wierszami. Hamlet i Ofelia całują się, kochają, tańczą. On w końcu przywiązuje ją taśmą klejącą do drążków i ucieka, kiedy wchodzi Poloniusz.

Kolejna piosenka – „Avalon" Roxy Music – towarzyszy pojawieniu się Rosenkranca i Gildensterna. W tle Gertruda i Klaudiusz spokojnie kopulują, nie zwracając uwagi na przybycie dwóch bohaterów w różowych rajstopach, trampkach i narciarskich goglach. Monarchowie noszą współczesne stroje skontrastowane z kryzami, szaro-czarna paleta barw przełamana jest ogniście rudymi włosami Gertrudy (podobne ma Ofelia). Kostiumy (Mirek Kaczarek) podkreślają niepokojący, industrialny nastrój spektaklu. Zabawę króla i królowej przerywa Poloniusz, który wchodzi wzburzony, niosąc listy Hamleta do Ofelii. Wspólnie odczytują ich treść – rozpoznajemy w nich fragmenty tekstów piosenek, m.in. „With or without you" U2 oraz „I wanna be your dog" The Stooges.

Nagle w teatrze zapala się światło i Hamlet, wychodząc nieco ze swojej roli, mówi po angielsku do króla i królowej, siedzących teraz na widowni. Przygotował specjalnie dla nich prezent ślubny w postaci przedstawienia. Pojawiają się owinięci w białą folię Rosenkranc i Gildenstern. Rozwijają ją, a wielka biała płachta przykrywa większą część sceny. Folia zawieszona jest z trzech stron na barierkach gimnastycznych, tworząc wgłębienie. Dwaj „przyjaciele" Hamleta ustawiają na niej wiadra, papierowe torby i worki na śmieci z tajemniczą zawartością. Zapowiada się krwawa rzeź, jednak następna scena wykracza poza to, czego można się było spodziewać – w przypadku Jana Klaty krew to sztampa. Hamlet recytuje monolog „Być albo nie być" – nieśmiało i bez wyrazu. Klaudiusz wystawia jego wykonaniu nieprzychylną recenzję, pouczając go o materii teatru, który składa się z dwóch aspektów: tego, co widzimy i tego co słyszymy. Porównuje Hamleta do białego bałwana, zarzuca mu, że mówi zbyt cicho. Klata z premedytacją umieszcza słynny monolog w innym miejscu, niż w oryginale – bawi się tekstem Szekspira, tnie go na kawałki i miesza według własnego uznania. Hamlet niezrażony zapowiada drugą część spektaklu, która jest prawdziwą orgią. Znowu słyszymy „Seven nation army", Rosenkranc i Gildenstern w makabrycznych maskach i kalesonach wchodzą na folię. Hamlet obrzuca ich gliną, podczas gdy oni oblewają siebie i jego kolorową farbą. Z gliny umieszczonej w ich kalesonach formuje wielkie penisy. Na koniec Rosenkranc i Gildenstern z wielkich strzykawek umieszczonych między wypiętymi pośladkami strzelają w hamleta brązową, lepką mazią, która pokrywa całe jego ciało i twarz. Kolejne strzykawki imitują wytrysk, a biały płyn zalewa Hamleta. Klata z rozmysłem ucieka w tej scenie do przesady i absurdu, nic sobie nie robi z dyskusji na temat tego, co w teatrze jest dopuszczalne, gdzie leżą granice kontrowersji. Po tej scenie znowu wypowiada się Klaudiusz – cenzor. Krzyczy na Hamleta, że w teatrze jest wiele śmiecia, ale jego performens był tego ukoronowaniem. „To jest miejsce kultury!" – wrzeszczy. Wtedy pojawia się Duch i szybko mówi do Hamleta, że jego występ był wspaniały. Gertruda także jest zachwycona. „I love it! I don't understand it, but I love it" – mówi.

Dimitrij Schaad, odgrywający tytułową rolę, został okrzyknięty aktorem roku 2014 w Niemczech. Jego gra aktorska w sztuce Klaty jest niezwykle dojrzała, umiejętnie pokazuje wewnętrzny konflikt księcia, który jest silny i infantylny zarazem, dobry i zły. Pozostawia resztę aktorów (poza Czarnikiem) daleko w tyle, dominuje sztukę i skupia całą uwagę widowni na sobie. Schaad wnosi wiele do współczesnej interpretacji roli Hamleta, m.in. dopuszczając się przemocy seksualnej zarówno względem Ofelii jak i swojej matki. Scena rozmowy z Gertrudą odbywa się pod folią – Hamlet nie może wybaczyć jej kazirodczego związku ze stryjem, a sam dopuszcza się aktu kazirodztwa, gwałcąc ją. Klata sportretował Hamleta, podobnie jak jego ojca, w niejednoznaczny sposób, widzi w nim obłudę i zwykłe pragnienie władzy. Na ich tle Klaudiusz (Andreas Grothgar) wypada łagodnie jak baranek, jest zupełnie innym królem niż ten sportretowany przez zespół bułgarski. Zaczynamy rozumieć jego racje – kieruje nim chęć zaprowadzenia ładu.

Po przerwie scena znowu jest pusta, a książki, dotąd porozrzucane, tworzą równą bryłę grobowca. Pochylnia opuszcza się, tworząc miejsce na rozmowę grabarzy. Drewnianymi krzyżami wykopują grób – scena ta jest bardzo komiczna, pochyleni w głębi grobu grabarze unoszą krzyże do góry, które wyglądają, jakby ożyły i prowadziły ze sobą dyskusję. Zamiast czaszek z grobu wyrzucane są książki. Pojawia się tylko jedna prawdziwa czaszka, ta należąca do Yoricka – wysadzana kryształkami, jest to wyraźne nawiązanie do dzieła „For the love of God" Damiena Hirsta. W rytm utworu „Don't stop the dance" Bryan'a Ferry'ego na scenę wkracza kondukt pogrzebowy.

W efekcie pojedynku Laertes wyrywa symbolicznie serce Hamletowi, a ten wyrywa je Laertesowi. Następnie razem wyrywają serce Klaudiuszowi. Widząc to, Gertuda także pozbawia się w ten sposób życia. Kiedy Hamlet leży już martwy na podłodze, pojawia się Marcin Czarnik, genialną decyzją obsadzony również w roli Fortynbrasa. Krzyczy „hande hoch!" i dodaje: „zawsze chciałem to powiedzieć". Wygłasza „Tren Fortynbrasa" Zbigniewa Herberta, a jego głos przetworzony jest komputerowo – słyszymy już w nim wszechwładnego monarchę. Czy Fortynbras będzie dobrym królem? Z jednej strony chce „wziąć miasto za gardło i wstrząsnąć nim trochę", ale kończy obietnicą zmian na lepsze: „czeka na mnie projekt kanalizacji / i dekret w sprawie prostytutek i żebraków / muszę także obmyślić lepszy system więzień". Ciężko jest go oceniać. Może żadna władza nie jest dobra?

To, jaką książkę czyta Hamlet, mówi wiele o czasach, w jakich żyjemy. W inscenizacji Jana Klaty książki grają niezwykle ważną rolę, a ludzie to tylko spisane historie – słowa, słowa, słowa... W piosence „Seven nation army" pojawia się tekst: „Każdy ma swoją historię, każdy o tym wie, od angielskiej Królowej, aż po piekielne psy."

Nie powinno nas zatem dziwić, że Jan Klata każe Hamletowi na scenie czytać właśnie „Hamleta". To historia jak każda inna.

Spektakl Klaty jest z pewnością odważny, ale nie bulwersujący. Elementy mogące sprawiać wrażenie kontrowersyjnych idealnie wkomponowują się w całość. Ich obecność uzasadnia pomysł inscenizacyjny, broni ich doskonała gra aktorska całego zespołu i dopracowana dramaturgia. Sztuka jest bogata w odniesienia do kultury popularnej, cytaty z innych dziedzin sztuki. Podobnie jak w „H." wielość warstw znaczeniowych onieśmiela. Jan Klata stworzył dwie doskonałe adaptacje „Hamleta" – ale każda z nich opowiada inną historię.

Katarzyna Gajewska
Dziennik Teatralny Trójmiasto
7 października 2014
Portrety
Jan Klata

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...