Co nie gra u Dumrula?
"Dumrul Szalony" - reż. Yücel Erten - Teatr Rozrywki w ChorzowieWrzesień to czas teatralnych premier. Teatr Rozrywki w Chorzowie rozpoczął sezon teatralny 2014/2015 turecką opowieścią muzyczną w reżyserii Yücel Erten'a. Sztuka, wydawać by się mogło, oryginalna, ciekawa i o orientalnym zabarwieniu. Niestety, nie porwała tłumów, o czym świadczą puste miejsca na widowni.
„Dumrul Szalony" to musical zaprezentowany w chorzowskim przybytku Melpomeny w ramach obchodów 600-lecia nawiązania polsko-tureckich stosunków dyplomatycznych, przypadających właśnie w roku 2014. Stanowi jedną z wielu inicjatyw wchodzących w skład projektu „Polsko-turecki dialog teatralny" stworzonego przez Polski Ośrodek Międzynarodowego Instytutu Teatralnego /ITI/. Musical operuje pastiszem i groteską. Humor wpisany w partie dialogowe pełen jest ironii.
Historia Dumrula przedstawiona na deskach Teatru Rozrywki, stanowi zaledwie fragment „Księgi Dede Korkuta", czyli anonimowego eposu ludów turkijskich, liczącego sobie już niemal tysiąc lat. Tytułowy bohater jest pomysłowym, acz niekoniecznie bystrym, budowniczym mostu. Co ciekawe, konstrukcja ta została wzniesiona nad wyschniętym korytem rzeki. Liczy na to, że dzięki tej inwestycji będzie w stanie dorobić się własnego majątku. Absurdalny pomysł jest w jego mniemaniu kluczem do finansowego sukcesu.
Buntowniczy osiłek domaga się myta od ludzi przechodzących zarówno przez most, jak i przez suche koryto rzeczne. Budzi to oczywisty sprzeciw lokalnej społeczności. Pewnego dnia na jego drodze staje piękna niewiasta, która jest w stanie odmienić czekający go los. I kiedy wydaje się, że bohatera czeka happy end, na jego drodze staje Azrail, będący Aniołem Śmierci. Dumrul zauważywszy, iż Azrail zabrał duszę człowieka przechodzącego przez jego most, złorzeczył przeciwko Aniołowi do Boga, co nie spotkało się z aprobatą Stwórcy. Zdenerwowany Bóg wysłał wspomnianego Azraila, aby Dumrul zapłacił za swoje przewinienie.
Natomiast Anioł Śmierci zażądał duszy Dumrula, bądź w zastępstwie jakiejkolwiek duszy, która zgodzi się wziąć na siebie ciężar, jakim został obarczony budowniczy mostu. Motyw poszukiwania duszy stanowi oś konstrukcyjną sztuki. Podczas boju o duszę Dumrul dokonuje także swoistej podróży w głąb siebie. Ściera się ze swoim wewnętrznym ja. Każdy cios otrzymany od Azraila stanowi zarazem kolejny stopień metamorfozy, jaka zachodzi w bohaterze. Tytułowy bohater bezskutecznie prosi wynajętego junaka, aby ten oddał za niego duszę, a gdy spotyka się z odmową, odwiedza członków swojej rodziny wierząc, że ci poświęcą swe życie w jego sprawie.
Niestety, w finale okazuje się, że nikt nie jest skory do rozstania się z własną duszą poza ukochaną żoną Dumrula. Erif jest gotowa umrzeć za swego męża, gdyż jak twierdzi nie będzie mogła żyć samotnie. Jednakże w tym momencie Dumrul jest już zupełnie innym człowiekiem. Dojrzał, zmężniał i zmądrzał. Kiedy małżonkowie nawzajem przekrzykują się ofiarowując dusze Azrailowi, czar pryska, a Bóg zmienia swą decyzję, wspaniałomyślnie wymazując grzechy Dumrula. Czyż nie na tym polega właśnie magia miłości? Opowiedziana w spektaklu historia , z pewnością zasługuje na miano przypowieści przytaczanej ku przestrodze.
Jak głosi informacja umieszczona na internetowej stronie Teatru, mit o Dumrulu jest bardzo popularny i chętnie wykorzystywany w Turcji zarówno przez dziennikarzy, jak i polityków, którzy posługują się nim, omawiając irracjonalne przepisy czy pozbawione sensu decyzje. Doszukując się w tekście dramatu fraz, które faktycznie mogą okazać się tak istotne, że aż cytowane, ciężko znaleźć coś konkretnego. Czy spowodowane jest to przekładem tekstu Güngör Dilmen na język polski w wykonaniu Małgorzaty Łabęckiej-Koecherowej, czy też problem tkwi w uwspółcześnieniu XV wiecznego dzieła?
Na uwagę zasługuje scenografia Jacka Zagajewskiego, która składała się z dwóch podwieszonych do sufitu tureckich namiotów oraz rozkładanego mostu, pełniącego w innej scenie także rolę biesiadnych stołów. Ciekawym konceptem kostiumograficznym było stworzenie przez Magdalenę Wiluś fioletowego stroju olbrzyma Dede Korkuta, dziadka Elif.
„Dumrul Szalony" to musical pełen rozczarowań. Począwszy od gry aktorskiej, a skończywszy na scenografii, która inaczej niż w przypadku pozostałych propozycji Teatru Rozrywki, nie czaruje widza. Tytułowy bohater, w którego postać wcielił się Marcin Tomaszewski nie został chyba najfortunniej dobrany do roli, albo też nie udało mu się zbudować charyzmatycznej osobowości scenicznej. Może Piotr Brodzińsaki, występujący w roli handlarza niewolnikami lepiej sprawdziłby się w roli Dumrula? Natomiast bez wątpienia strzałem w dziesiątkę było obsadzenie Wiolety Malchar w roli Elif, delikatnej eterycznej dziewczyny o niesamowitym głosie.
Po przeczytaniu zachęcającej zapowiedzi zapraszającej na spektakl, głoszącej, iż Historia Dumrula, przeniesiona na scenę, jest przepełniona poetyką, ale jest również śmieszna, wręcz ironiczna. Poza wszystkim jest też bardzo współczesna. Zależało mi na tym, by – w odróżnieniu od poprzednich tureckich wystawień i ekranizacji – „zdjąć" z legendy trochę powagi na korzyść ironii i żartu.
odczuwać można pewien dyskomfort, gdy rozbudzone wyobrażenia nie zostały zaspokojone, a sama realizacja zawiodła żywione oczekiwania. Przedstawiona historia pełni rolę przypowieści. Wstawki mające na celu uwspółcześnienie sztuki, raczej jej szkodzą niż pomagają. Teksty w stylu „spieprzaj dziadku", czy łamańce językowe lub dziecięce rymowanki stanowiące imiona junaków wcale nie śmieszą. Teksty pieśni zbiorowych wykonywanych do dobrze dobranej muzyki Babür Tongur także nie zachwycają, szczególnie ta wykonywana podczas wesela Dumrula i Erif. Są zbyt proste i monotonne. Podsumowując, pechowa trzynastka, czyli dzień premiery „Dumrula Szalonego" przyciągnęła czarne chmury nad inscenizację tureckiego mitu.