Co słychać u Mistrza i Małgorzaty, rok po premierze?
„Mistrz i Małgorzata" - aut. Michał Bułhakow - reż. Janusz Józefowicz - Studio Buffo w WarszawieInscenizacja jednej z najlepiej znanych powieści na świecie, Michaiła Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata" jest dużym wyzwaniem, ale i zobowiązaniem wobec jej miłośników. Zobowiązanie zostało wypełnione przez Teatr Studio Buffo, a zarazem stało się spełnieniem marzeń Janusza Józefowicza, który do realizacji tego spektaklu przymierzał się od lat.
Po ponad roku od premiery Mistrza i Małgorzaty w Studio Buffo, obejrzałam ten spektakl ponownie i jestem pod ogromnym wrażeniem potęgi tego widowiska. Po premierze też byłam. Idealnie dobrana do każdej sceny muzyka Janusza Stokłosy, bogata, czasem zaskakująca scenografia, zachwycające kostiumy i choreografia Janusza Józefowicza, w której każdy krok ma sens, każdy detal jest dopracowany mistrzowsko.
"Mistrz i Małgorzata" jest niesamowitą inscenizacją nawet dla widzów, którzy nie są wielbicielami Bułhakowa. Wielkie znaczenie ma obsada, idealnie odnajdująca się w swych postaciach. W premierowej wersji Wolanda grał Mirosław Konarowski, jego Woland był dystyngowany, stonowany, ale też pełen głębi.
Obecnie Janusz Józefowicz wykreował swojego Wolanda. Postać mocną, charyzmatyczną, z odrobiną poczucia humoru. Woland Józefowicza, to dla mnie też jego głos, słyszysz jego kwestie jeszcze długo po spektaklu. W roli Małgorzaty zaskakująco dojrzała aktorsko okazała się Wiktoria Kostrzewa, młoda aktorka znana już z wcześniejszych produkcji Buffo, ale tym razem wykreowała własną Małgorzatę i to z dużym powodzeniem.
W parze z Rafałem Drozdem stworzyli wybitne postacie. Małgorzata była zarezerwowana dotąd dla Nataszy Urbańskiej, która swoimi talentami i doświadczeniem bez trudu stała się niezapomnianą muzą mistrza. Obecnie w rolę Małgorzaty wciela się kilka aktorek Buffo, a każda z nich cieszy się dużą indywidualnością.
Nie można oczywiście pominąć mniejszych ról, ale jakże charakterystycznych i charakternych jak Hella, w tej roli Katarzyna Granecka czy Azazello, w którego wciela się Paweł Orłowski. Szukałam słabych punktów tego spektaklu, ale nawet najbardziej chcąc być obiektywna, ja ich nie dostrzegam. Nie ma. Tego samego zdania jest chyba cała widownia, skoro owacje na stojąco trwały dłuuugą chwilę.
Nie sposób jest wymienić wszystkich twórców i aktorów, ale wszyscy zasługują na uznanie! Cieszę się, że w dobie, w której każdy "robi" teatr, każdy zwie się reżyserem, aktorem, itp. nie reprezentując sobą nic, Teatr Studio Buffo pozostaje na najwyższym poziomie, co jest niewątpliwą zasługą jego twórców, duetu dwóch Januszów, Józefowicza i Stokłosy.
Wielkie, szczere gratulacje!!