Co to będzie, gdy ciemność nadejdzie?

"Gusła" - aut. Adam Mickiewicz - reż. Grzegorz Bral - Lubuski Teatr w Zielonej Górze

Gdy przychodzi noc Dziadów nikt nie powinien błąkać się sam... To wtedy do życia budzą się dusze dawno zmarłych, a ich głód nieznany jest zwykłemu śmiertelnikowi. Jeśli się obawiacie, skryjcie się w kaplicy pod opieką Guślarza, który przeprowadzi was przez mroki zaświatów! Już ciemno wszędzie, głucho wszędzie! Święto Dziadów czas zacząć!

Jeżeli pragniecie wgłębić się w świat dramatu ,,Dziady" Adama Mickiewicza powinniście odwiedzić Lubuski Teatr w Zielonej Górze i udać się na „Gusła" w reż. Grzegorza Brala. Było to niesamowite przeżycie, które mam nadzieję powtórzyć.

Już od pierwszych chwil miałam ciarki. Magiczną atmosferę budowała po kolei muzyka na żywo (kompozytor: Maciej Rychły), a potem piękne ruchy aktorów. Akompaniament pianina (Daniel Grupa) i skrzypiec (Kosma Müller) od razu wprowadził mnie w polski folklor. Momentalnie przypomniała mi się ekranizacja „Chłopów" Władysława Stanisława Reymonta w reż. Hugh Welchmana i Doroty Kobieli, do której soundtrack stworzyła grupa L.U.C. & RB Film Orchestra. Wspaniale wykorzystano w niej potencjał skrzypiec, co podobnie uczyniono w teatrze.

Piękna była, jak wspominałam, choreografia aktorów (autorstwa reżysera). Ich rytmiczność, opanowane gesty oczarowały mnie zupełnie. Nie było w nich niczego przesadnego, wszystko było przemyślane. To pokazało ich kunszt, i to zarówno jako grupy aktorów tworzącej całe widowisko, jak i każdego artysty z osobna.

Postać Guślarza (Aleksander Podolak) była magnetyzująca. To on przewodził temu świętu. Sposób jego recytacji sprawiał, że zamierałam, a dreszcze wielokrotnie przebiegały moje ciało. Niebywale panował nad widownią, dokładnie tak samo jak nad odwiedzającymi kaplicę duszami. Podobnie z aktorką wcielającą się w rolę Sowy i Starca (Elżbieta Donimirska). Jestem pod wrażeniem jej dykcji i umiejętności pracy głosem. Mogłabym zamknąć oczy, a nadal doskonale widziałabym i rozumiała to, co dzieje się na scenie. Pięknie odmalowała mową cały obraz wydarzeń, ale przede wszystkim emocje. Dokładnie tak samo inni aktorzy, o każdym z nich można by było się rozpisywać z osobna. Ich ekspresja pochłonęła moją uwagę do reszty.

Spektakl ten jest naprawdę precyzyjnie przygotowany. Muzyka, taniec, gra aktorów wszystko to stanowi o jego genialności. Do tego piękne kostiumy (stworzone przez Adama Łuckiego). Aktorzy nosili niezwykłe patchworkowe szaty pozszywane z różnych materiałów (od skór po lekkie szmatki), a do tego na głowach mieli zwieńczone zwierzęcymi czaszkami korony. To niewątpliwie dodało tajemniczości spektaklowi i nastroju pogańskich, naturalnych obrzędów. Wszelkiego rodzaju wyobrażenia o demonicznych obrzędach tutaj miały swoje ujście. Podobnie jak ich blade, jakby wampirze makijaże (charakteryzacja: Maria Kaczmarowska). Stworzona przez te wszystkie elementy aura była niesamowita. Przez czas trwania sztuki nie byłam na widowni, lecz gdzieś w dalekiej wiejskiej kaplicy w jesienną mglistą noc; mimo tego, że światło na scenie było całkiem jasne, a przyciemniało się jedynie w kluczowych momentach (światło: Piotr Pawlik). Ponadto nie czułam się tam widzem, tylko uczestnikiem obrządku.

Nie można także nie wspomnieć o scenografii. Była ona bardzo symboliczna. W głębi sceny jak na Golgocie stały drewniane słupy. Natomiast bliżej widowni ulokowany był stół, na którym w domyśle stały wszelkiego rodzaju słodkości dla dusz. Przy tej sztuce wyobraźnia z rozkoszą wypełniała sobie scenerię zdarzeń.

Już teraz wiem, że przy najbliższej okazji udam się na ten spektakl jeszcze raz. Gdy sztuka się skończyła czułam niedosyt, pragnęłam pozostać w świecie tajemniczego folkloru. I nawet jeśli ktoś nie jest miłośnikiem romantycznych dramatów Mickiewicza, serdecznie polecam się przełamać i udać się na to przedstawienie. Oczarowuje ono artyzmem, trafia prosto w serce i daje przestrzeń do odkrywania go na nowo. Czy można pragnąć czegoś więcej od żywej sztuki? Każdy zapewne odpowie na to pytanie inaczej.

Ja jednak zachęcam do udania się na „Gusła" w reż. Grzegorza Brala i doświadczenia tej magii osobiście. Tego nie da się żałować!

Michalina Majkowska
Dziennik Teatralny Zielona Góra
19 kwietnia 2024

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia