Co ty pleciesz? Wianek plotę!

"O mniejszych braciszkach św. Franciszka",Opolski Teatr Aktora i Lalki

"O mniejszych braciszkach św. Franciszka" to kolejny dobry spektakl w opolskim Teatrze Lalek. Prosty, kojarzący się klimatem z szopką bożonarodzeniową, jest źródłem dobrej zabawy, ale i nauki. Petr Nosálek zaproponował nam nowe spojrzenie na postać średniowiecznego świętego.

Na salę zostaliśmy zaproszeni przez samego bohatera - w ten oto sposób rozpoczął się niezwykły dialog na linii aktor - młoda publika. Historia nie jest relacjonującym zdarzenia przedstawieniem losów świętego z Asyżu, a napisaną na tej bazie bajką. Tekst pełen humoru, daleki od hagiograficznego moralizatorstwa, jest źródłem świetnej zabawy. 

Franciszka poznajemy w momencie, gdy nie jest jeszcze świętym. Młody chłopak (Krzysztof Jarota) to bohater własnej opowieści. Franciszek występuje tu bowiem w dwóch postaciach: jako staruszek (Andrzej Mikosza) siedzący na specjalnym podwyższeniu, snujący historię o swojej młodości i o drodze, którą przebył, by teraz móc obcować z aniołami oraz jako wyżej wymieniony chłopak, będący zmaterializowaną retrospektywą, powstałą, by każdy mógł poznać jego losy. 

Franciszek wędrując po świecie pragnie nawracać na wiarę chrześcijańską. Zaczyna od Sułtana (Tomasz Szczygielski), który o nowej wierze nawet słyszeć nie chce, odprawia więc chłopca, łaskawie darując mu życie. Młody Franek, napotkawszy na swej drodze Żmiję (Anna Jarota), szczerze zainteresowaną jego filozofią stwierdza, że łatwiej mu nawiązać kontakt ze zwierzęciem, niż innowiercą. Postanawia zatem właśnie wśród zwierząt szerzyć ideę miłości i radości. Zwłaszcza, że potrafi się z nimi porozumiewać.

Wędrując napotyka na swej drodze przeróżne stworzenia boże. A każde z nich obdarzone jest silną osobowością. Mamy tu wiecznie skłócone Kaczki, Kurę, Muchy nieświadome tego, że dokuczają ludziom, złośliwego Komara, niezwykle upartego Osła, ponurego Kreta, czy wreszcie złego Wilka. I choć pozornie trudno zmienić tak niesforne charakterki (zwłaszcza w ostatnim przypadku, bo stwór rozpatruje go raczej w kategoriach przekąski, niż przyjaciela). Wbrew wszystkiemu w każdej z tych postaci potrafi wzbudzić współczucie i odnaleźć receptę na radość oraz zgodę z innymi. Fabuła aż kipi od doskonałych gagów i humoru sytuacyjnego. Morał często musimy przeczytać między słowami, odnaleźć go pod przykrywką ironii. I to właśnie w sztuce urzeka. Nie jest ona moralitetem, nikt nie mówi, co należy, a czego nie należy robić. Palcem nikt nie grozi, mamy do czynienia z dydaktyzmem poprzez zabawę.

Miłosierdzie jest filozofią życiową Franka - zarówno to skierowane do drugiego człowieka jak i naszych małych przyjaciół. Idea franciszkanizmu przedstawiona w sposób lekki i dostępny także dla młodego widza, to doskonały pomysł, by poprzez zabawę uczyć radości z każdego dnia i miłości dla wszystkich istot bożych. 

Minimalistyczna scenografia (Eva Farkašová) składa się z drewnianych wrót, które raz po raz otwierają nam inny świat. Dzięki niej przenosimy się do krecich norek, innym zaś razem brama otwiera się na pałac Sułtana albo - dla kontrastu - na chłopską zagrodę. Jej szczyt natomiast stanowi punkt, z którego świat obserwuje kanonizowany już bohater oraz niemniej święta Klara, plotąca przez cały czas wianki z kwiatków świętego Franciszka.

Dość specyficzne są też lalki - proste, wykrojone nieraz tylko z jednej deseczki. Ascetyczność formy scenicznej jest tu bardzo ciekawym rozwiązaniem, daje niesamowite pole wyobraźni młodego widza. Na uznanie zasługuję wspaniała gra dwóch doskonałych aktorów: Tomasza Szczygielskiego wcielający się tu w aż sześć postaci (Sułtana, Wilka, Komara, Kaczki, Kozła i jednego z Wieśniaków) oraz Andrzeje Mikoszy (Franciszek i Osioł). Z kilku naprawdę świetnych pomysłów upleciono całkiem świeży wianek wrażeń.

Małgorzata Fuhl
Dziennik Teatralny Opole
21 marca 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia