Co w Operze Krakowskiej piszczy?

rozmowa z Jackiem Bednarzem, pracownikiem Opery Krakowskiej

13 Grudnia 2008 roku odbyło się uroczyste otwarcie nowego gmachu Opery Krakowskiej. Po ponad miesiącu od otwarcia postanowiłam sprawdzić, "co słychać?". Kto przychodzi na spektakle? Co warto zobaczyć? Jak się pracuje? Na te oraz inne pytania odpowie nam Jacek Bednarz - pracownik Opery Krakowskiej.

Karolina Skrzypiec: Witam serdecznie. Bardzo mi miło, że postanowił poświęcić Pan chwilkę czasu na udzielenie wywiadu. 

Jacek Bednarz: Dzień dobry. Cała przyjemność po mojej stronie. 

Karolina Skrzypiec: Co uważa Pan za godne polecenia? Co warto zobaczyć wybierając się do Opery Krakowskiej? 

Jacek Bednarz: Oczywiście wszystko! (śmiech). A tak poważnie, zapominając na chwilę o konieczności bezgranicznego promowania Opery Krakowskiej, to myślę, że nie jestem najlepszą osobą do odpowiedzi na to pytanie, gdyż nie widziałem jeszcze wszystkiego, co jest teraz w repertuarze opery. Poza tym, zależy to od indywidualnych preferencji. Komuś, kto lubi „klasyczną” operę poleciłbym pewnie „Traviatę” Verdiego. Komuś, kogo nie odstrasza współczesny rodzaj muzyki i w pewnym stopniu odejście od klasycznej konwencji opery poleciłbym na pewno „Diabły z Loudun” Pendereckiego. Amatorom baletu - „Historię żołnierza” Strawińskiego. A dla dzieci - „Pan Marimba”, albo „Jaś i Małgosia”. Ciekawą odmianą są też inne propozycje repertuarowe, np. cykl „Spotkania z artystą”, koncerty, czy wieczory autorskie - jak np. Wiesława Ochmana lub Wisławy Szymborskiej. W sumie to rzeczywiście polecam wszystko, ponieważ repertuar Opery Krakowskiej jest naprawdę bardzo różnorodny, a to, co wymieniłem, to tylko część.  

Karolina Skrzypiec Kto najczęściej przychodzi do opery? Jaki jest przedział wiekowy widowni? 

Jacek Bednarz:
Rożnie. Przede wszystkim zależy to od tego, spektaklu. Na „Jasia i Małgosię” oraz na „Pana Marimbę” to wiadomo - przychodzą dzieci z rodzicami, albo wycieczki szkolne. Jeśli chodzi o pozostałe spektakle to zróżnicowanie wiekowe jest dość duże. Generalizując powiedziałbym, że od ok. 25 lat wzwyż. Ale to też nie stanowi reguły, bo czasami przychodzi młodzież, choć to już raczej rzadkość... Głównie odwiedzają nas ludzie w średnim wieku.  

Karolina Skrzypiec: Czemu wybrał Pan pracę właśnie w operze? Jak to się stało, że Pan zaczął pracę z krakowską sceną muzyczną?  

Jacek Bednarz:
Tak naprawdę to znalazłem się tu „z polecenia”. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie pani sekretarz literacka z Teatru Ludowego, u której odbywałem praktyki studenckie w tymże teatrze. Spytała czy byłbym zainteresowany pracą w Operze Krakowskiej. Powiedziała, że jej znajomy - odpowiedzialny za obsługę widowni - szuka ludzi do pracy w nowym gmachu Opery Krakowskiej, a ona poleciła mu mnie. Spotkałem się z nim, porozmawiałem, no i chyba oboje od razu - jak to się mówi - przypadliśmy sobie do gustu. Tak się zaczęła moja współpraca z Operą Krakowską. Jest to nota bene związane z moim obecnym kierunkiem studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim - zarządzaniem kulturą. Akurat myślałem o znalezieniu jakiejś pracy, żeby sobie dorobić studiując dziennie, oferowane stawki były bardzo przyzwoite, a sama praca też zapowiadała się na stosunkowo lekką, a zarazem przyjemną. Nie jest też bez znaczenia, że - choć nie jestem skrajnym pasjonatem - to jednak bardzo lubię operę. 

Karolina Skrzypiec: Jest to Pana pierwsza praca? 

Jacek Bednarz:
Nie licząc dwóch wakacyjnych wyjazdów do pracy za granicą, to tak. 

Karolina Skrzypiec: Czym dokładnie się Pan zajmuje w operze. Jakie są Pana obowiązki? 

Jacek Bednarz:
Jest to szereg różnych zajęć, które rozdzielane są pomiędzy poszczególnych członków 26-osobowej „ekipy”, zajmującej się obsługą widowni. Jak sama nazwa wskazuje - opiekujemy się gośćmi Opery Krakowskiej. Przede wszystkim cały czas służymy im pomocą, jeśli tylko jesteśmy w stanie i jeśli nie przekracza to naszych kompetencji. Podstawowe zajęcia to np. obsługa szatni operowej, sprawdzanie biletów i zaproszeń, kierowanie ludzi na właściwe miejsca, tudzież do toalet, - bo często o nie pytają (śmiech). Także sprzedaż programów, udzielanie różnych informacji, wręczanie kwiatów na scenie, pilnowanie porządku, wprowadzanie i wyprowadzanie publiczności z widowni, a także dawanie znaku inspicjentce, że można zaczynać spektakl. To chyba takie najważniejsze czynności, ale z pewnością nie wymieniłem wszystkich, bo to najczęściej zależy od sytuacji.  

Karolina Skrzypiec: Jaka panuje atmosfera w pracy? 

Jacek Bednarz:
Bardzo przyjemna. Wszyscy są dla siebie życzliwi, dużo żartujemy między sobą - myślę, że bardzo dobrze się wszyscy dogadujemy i jesteśmy dosyć zgrani. Mówimy do siebie po imieniu, co jest raczej naturalne, szczególnie, że cała ekipa to ludzie młodzi, w większości studenci. Z szefem też jesteśmy „na ty”. Osobiście bardzo dobrze się z nim pracuje, tak jak z resztą kolegów i koleżanek. Chyba najlepszym dowodem bardzo dobrej atmosfery w pracy jest to, że spotykamy się również prywatnie, po godzinach. 

Karolina Skrzypiec: Czy przy okazji premier zbiera Pan autografy. Jeżeli tak, to może by się Pan pochwalił, jakie udało się zebrać? 

Jacek Bednarz:
Niestety będę chyba musiał Panią rozczarować, nie zbieram autografów. Ale myślę, że gdybym je kolekcjonował, to już kilka ciekawych nazwisk udałoby mi się zdobyć, gdyż do Opery Krakowskiej czasem przychodzą też w roli widza znane osobistości, np. ze świata sztuki, polityki, duchowieństwa. Tak, więc autografy niestety nie, ale parę uścisków dłoni pamiętam. Np. z Ministrem Kultury i Dziedzictwa Narodowego - Bogdanem Zdrojewskim, z Janem Rokitą, jego żoną Nelli Rokitą czy też np. z księdzem kardynałem Franciszkiem Macharskim, z księdzem kardynałem Stanisławem Dziwiszem. A nazwiska znanych osób, które przewinęły się przez scenę Opery Krakowskiej w czasie mojej pracy, to mógłbym o wiele dłużej wymieniać. 

Karolina Skrzypiec: Może na koniec wywiadu zdradzi mi Pan czy zdarzyły się jakieś „wpadki” podczas premier? 

Jacek Bednarz:
Za mojej \'kadencji\' była tylko jedna premiera - przy okazji uroczystego otwarcia nowego gmachu Opery Krakowskiej i szczęśliwie nie przypominam sobie żadnych „wpadek”. 

Karolina Skrzypiec: To dobrze, że nie było. Dziękuje za udzielenie wywiadu. Życzę dalszego powodzenia w życiu zawodowym. 

Jacek Bednarz:
Dziękuje. 

*Karolina Skrzypiec, studentka I roku Kulturoznawstwa. 

*Wywiad przygotowano jako pracę zaliczeniową z przedmiotu „Współczesne życie teatralne” w Wyższej Szkole Zarządzania Ochroną Pracy w Katowicach, wywiad odbył się 16 stycznia 2009 roku, w Krakowie

Karolina Skrzypiec
Dla Dziennika Teatralnego
2 marca 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...