Cugowski w "Zemście nietoperza"

"Zemsta nietoperza" - reż. Tomasz Janczak - Teatr Muzyczny w Lublinie

Kilkuminutowa owacja na stojąco zakończyła w piątek spektakl "Zemsty nietoperza" w Teatrze Muzycznym w Lublinie. I takie podziękowanie za przedstawienie było jak najbardziej zasadne - pisze Andrzej Z. Kowalczyk w Polsce Kurierze Lubelskim.

Ów piątkowy (a także sobotni i niedzielny) spektakl miał charakter szczególny. Po raz pierwszy w historii wystawiania w Lublinie "Zemsty nietoperza" - a jest to już czwarta realizacja tej operetki Johanna Straussa - nawiązano do praktykowanego na całym świecie zwyczaju zapraszania na bal u księcia Orlowsky\'ego specjalnego gościa, którym w owych trzech spektaklach był Krzysztof Cugowski.

Występ tego znakomitego artysty wydatnie wzmógł zainteresowanie spektaklem; widownia wypełniona była do ostatniego miejsca, łącznie z lożami i "dostawkami".

Zaś ciekawość widzów podsycała jeszcze otaczająca ów występ aura pewnej tajemnicy - Cugowski do końca nie chciał zdradzić, co zaśpiewa w swoim operetkowym debiucie. Nic zatem dziwnego, że w trakcie pierwszego antraktu mnożyły się spekulacje na ten temat, a w drugim akcie napięcie rosło z minuty na minutę. A artysta zaskoczył publiczność. Wbrew oczekiwaniom i przypuszczeniom nie wykonał żadnego z wielkich hitów Budki Suflera. Zaśpiewał nieśmiertelny standard "Georgia on My Mind". I to jak zaśpiewał! Słyszałem ten utwór w wielu różnych wykonaniach i mogę z przekonaniem powiedzieć, że to piątkowe należało do najbardziej oryginalnych i najlepszych. Tu warto dodać, że oprócz orkiestry wokaliście towarzyszył przy fortepianie Piotr Chilimoniuk (czyli Piotr Selim z Federacji), co sprawiło, iż na balu było dwóch gości specjalnych. Zaś sam Krzysztof Cugowski nie ograniczył się do śpiewania, lecz miał także zadanie aktorskie w dialogowej scence z księciem Orlowskym (świetna Katarzyna Sałacińska), z którego wywiązał się bardzo dobrze.

Cały zresztą piątkowy spektakl oceniam wysoko. Znakomita była Renata Drozd w roli Rozalindy, najlepszej, jaką widziałem od lat. Od strony aktorskiej warto było smakować każde jej słowo i gest, zaś popisowego czardasza w II akcie zaśpiewała przejmująco i porywająco zarazem. Bardzo dobre wrażenie zrobili również Joanna Makowska (Adela), Grzegorz Szostak (Frank) oraz Tomasz Janczak (Eisenstein). I oczywiście Andrzej Gałła, który zdobył publiczność brawurową rolą pijanego Froscha i przywołaniem, w formie króciutkich cytatów, trzech przebojów Budki Suflera.

Dobry początek został zatem zrobiony. Teraz wypada czekać na kolejnych gości w "Zemście nietoperza". Dyrektor Krzysztof Kutarski nie wyklucza takiej możliwości, więc może się doczekamy.

Andrzej Z. Kowalczyk
Polska Kurier Lubelski online
10 stycznia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia