Cyprian Kamil Norwid - na żywo

"Sztukmistrz..." - reż: Alina Obidniak - Teatr im.Norwida w Jeleniej Górze

Dziś mamy Tomasza Lisa, który co tydzień w telewizyjnym programie "Na żywo" próbuje odpowiedzieć na pytanie "Co z tą Polską?". W XIX wieku nasi przodkowie mieli Cypriana Kamila Norwida.

Poeta, dramaturg, rzeźbiarz, malarz, grafik, wreszcie filozof mierzył się z ówczesnymi problemami Polski i Polaków. Swoich spostrzeżeń i refleksji nie owijał w bawełnę, przez co nie był rozpieszczany. Najciekawsze, że mimo upływu 150 lat niejednokrotnie zagadnienia, o których pisał wciąż są aktualne i nierzadko można o nich usłyszeć w programie Lisa. Zainteresowała się tym Alina Obidniak - reżyserka i entuzjastka twórczości surowego komentatora rzeczywistości. "Sztukmistrz" jest raczej poetyckim spotkaniem z literatem i Polakiem niż typowym spektaklem teatralnym. Przedstawienie nie ma fabuły ani bohaterów. Jest za to jedna idea - zebrane opinie Norwida o jego narodzie i o sztuce. Tak więc na scenie studyjnej pojawia się sam autor i pod wieloma osobami dzieli się z nami swoimi refleksjami. Mówi o polityce, o prawie, o patriotyzmie, o muzyce, o malarstwie. Nie są to jednak refleksje "jasne", a raczej pełne szczerego krytycyzmu i niepokoju o przyszłość. Oto jedna z myśli - potrafimy doceniać, a zatem i portretować ludzi u schyłku swojej działalności uznając, że jak są młodzi na to nie zasługują. Stąd mamy ryciny ludzi ważnych jako starców, a nie w pełni sił i urody. Mimo że szóstka aktorów mówi wciąż o rzeczach aktualnych, posługuje się językiem współczesnym dla bohatera spektaklu. 

Dzięki jednak wkładanym przez nich emocjom recytacje nabierają jeszcze większej wyrazistości i docierają do widzów z dużą siłą. Obidniak podjęła się bardzo ryzykownego przedsięwzięcia - przedstawienia niełatwej poezji Norwida. Mało tego przyjęła w tym celu bardzo tradycyjną formułę. Na scenę wchodzą poszczególni artyści i mówią, po czym schodzą z niej i tak dalej. Przedstawienie powinno mrozić nudą. Na szczęście nic z tych rzeczy. Scenografię stanowią dwa potężne parawany i zbudowany z blachy kształt Polski, wkomponowany w podłogę. Część tej konstrukcji w pewnym momencie otwiera się niczym wieko trumny. To jedyna atrakcja wizualna "Sztukmistrza". Tak więc cały ciężar spektaklu spoczywa na ramionach (umiejętnościach) aktorów. Dopingowani przez Obidniak unieśli go, a odpowiedzialności za powodzenie tego artystycznego zamierzenia ponoszą Babińska, Kępińska, Kosecka, Dudzik, Konieczyński i Wnuk. Artyści skutecznie hipnotyzują i trzymają widzów w skupieniu do ostatniej minuty. Na szczególne uznanie zasługuje Tadeusz Wnuk, który nie tylko recytuje, ale jeszcze śpiewa i to jak. Jednym słowem "Sztukmistrz" nie jest sztuką dla każdego, ale bez wątpienia to dobra "rzecz". Bardzo dobrze się stało, że jeleniogórski teatr wprowadził do repertuaru tak wartościową pozycję.

Piotr Bogdański
Nowe Wiadomości Wałbrzyske
5 marca 2010

Książka tygodnia

Musical nieznany. Polskie inscenizacje musicalowe w latach 1961-1986
Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Grzegorz Lewandowski

Trailer tygodnia