Cyrk, w którym małpy same się tresują

"Rewizor" - reż. Jerzy Stuhr - Teatr Telewizji

Obawiamy się najbardziej tego, co dla nas nieznane. A kiedy dochodzi do tego znaku zapytania postać rewizora, możemy spodziewać się, że w głowie pojawi się istne szaleństwo.

Tym bardziej jeśli ma się sporo za uszami. To jak jazda na gapę. Każdy wsiadający w oczach pasażera jest kontrolerem. A wystarczyło kupić bilet, by o nic się nie martwić...

„Rewizor" w reżyserii Jerzego Stuhra to powrót do tego, co najlepsze w klasycznej formie dramatu Mikołaja Gogola i wejście w teraźniejszość, która prawdą w oczy kole. Autor dramatu wnikliwie wchodzi w ludzką naturę i wyciąga z niej wszystkie grzechy i grzeszki, którym człowiek nie jest w stanie się oprzeć. Natomiast reżyser wciela się w postać Horodniczego i tym samym stawia kropkę nad „i".

Małe miasteczko i wielka władza – to wszystko czego potrzeba by powstał cały ten cyrk. Pech, a może głupota sprawia, że cała śmietanka towarzyska prowincjalnego miasteczka bierze przypadkowego hulajduszę Chlestakowa (Adam Serowaniec) za urzędnika najwyższej rangi, który miał przybyć na kontrolę z Petersburga. Młodzieniec bardzo szybko radzi sobie z tą pomyłką. O nic nie pytając przyjmuje wszystkie hołdy i dobrodziejstwa. Natomiast miejscowi stają na głowie by zadowolić przybysza. Łapówki, donosy, pochlebstwa i upokorzenia to tajna broń, która zawsze działa, ale do niczego nie prowadzi. Mężom zależy na tym by zachować swoje stołki i ukryć przekręty. Żona (Agata Kulesza) i córka (Nina Minor ) Horodniczego pragną być nieustannie podziwiane, a już nade wszystko marzą o tym, by choć przez chwilę móc pieścić tak ukochany przez nie prestiż. Wszystko idzie jak po maśle. Łapówki udało się wręczyć, młodzieniec Chlestakow ma stać się rodziną, a Żona Horodniczego już mianowała swojego męża generałem. Mieszkańcy spotykają się przy jednym stole, by powinszować szczęśliwcom z okazji zaręczyn. Dyplomatyczne uśmiechy, uprzejmości, toasty – nic bardziej mylnego! Ten stół dzieli, nie łączy. Każdy przyszedł na bal w masce „tego, co wypada".

Piękne, malownicze krajobrazy, skromne chatki, bogato zdobione dworki tworzą scenerię dla „Rewizora". Doskonałym komentatorem jest muzyka, która podkreśla rosyjski rodowód tego dramatu. Od czasu do czasu pojawia się melodia, która przypomina główny motyw walca Szostakowicza. Przedstawiciele srogich, blaszanych instrumentów dętych – tuba i puzon, ledwo dają radę i z wielką trudnością wygrywają kolejne dźwięki tej pięknej melodii. To dość wymowne!

Lęk przed nieznajomym urzędnikiem doprowadził władzę miasteczka do całkowitej kompromitacji. Nikt nie wyszedł z tego cało, a nieświadomy obserwator zrobił interes życia. W tym cyrku małpy same się tresują!

Maria Krawczyk
Dziennik Teatralny Łódź
29 kwietnia 2020
Portrety
Jerzy Stuhr

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia