Cyrulik w różowym kabriolecie

"Cyrulik sewilski" - reż. Paweł Szkotak - Opera Bałtycka w Gdańsku

Premiera "Cyrulika sewilskiego" została zrealizowana przez reżysera Pawła Szkotaka we współpracy z nowym dyrektorem artystycznym Opery Bałtyckiej, dyrygentem Jose Marią Florencio. Obaj postawili na nowatorstwo: akcję przedstawienia umieścili w Nowym Meksyku - regionie na południu USA słynącym z pokątnych interesów i handlu narkotykami. Bohaterowie spektaklu noszą ponadto współczesne kostiumy: tytułowy Cyrulik to nie tylko fryzjer z ekstrawaganckim irokezem na głowie, ale i alfons, zaś doktor Bartolo ucharakteryzowany został na... Donalda Trumpa.

Historia jednej z najpopularniejszych oper komicznych jest dość burzliwa. Pierwotnym autorem zarówno tekstu, jak i muzyki do Cyrulika sewilskiego był XVIII-wieczny dramaturg Beaumarchais, który stworzył swoje dzieło z myślą o wystawieniu go przez artystów zespołu Komedii Włoskiej. Utwór został odrzucony przez teatr, co jednak zupełnie nie zraziło autora: Beaumarchais niezwłocznie przerobił operę na komedię, która niebawem została wystawiona przez prestiżowy paryski zespół - Komedię Francuską. Od tej pory popularność "Cyrulika sewilskiego" nieustannie rosła: w samej tylko Polsce czasów stanisławowskich wystawiono go aż siedemnaście razy.

W XIX wieku partyturę z tekstem Beaumarchais'go skomponował Gioacchino Rossini, któremu udało się połączyć błyskotliwe, dowcipne libretto z melodyjną, a zarazem pełną włoskiego temperamentu muzyką. Dzięki tym przymiotom Cyrulik sewilski stał się jedną z najbardziej znanych i najchętniej wykonywanych oper w historii gatunku.

Intryga koncentruje się wokół romansu pomiędzy hrabią Almavivą a Rozyną, więzioną przez despotycznego opiekuna doktora Bartola.

W zdobyciu ukochanej pomaga hrabiemu Figaro (tytułowy Cyrulik), który w przedstawieniu Pawła Szkotaka trudni się nie tylko fryzjerstwem, ale i prowadzeniem domu uciech. Spektakl zaskakuje od pierwszej sceny, kiedy tuż przed nosem publiczności zatrzymuje się różowy kabriolet. Wysiada z niego Figaro (Łukasz Motkowicz) w towarzystwie dwóch dam podejrzanej konduity: w takiej właśnie scenerii rozbrzmiewa słynna cavatina Largo al factotum. Jeszcze większego szoku doznajemy, kiedy na scenę wkracza doktor Bartolo ucharakteryzowany na obecnego amerykańskiego prezydenta. Kreujący tę postać Dariusz Machej występuje w garniturze, przydługim czerwonym krawacie i nosi zaczesane do tyłu włosy o żółto-siwej barwie. Paweł Szkotak tłumaczył taką charakteryzację Bartola podobieństwem tej postaci do Donalda Trumpa, bo przecież obecny prezydent USA na całym świecie znany jest ze swego bogactwa oraz z szowinistycznych zachowań.

Cieszy, że przedstawienie Opery Bałtyckiej zyskało bogato zaaranżowaną przestrzeń sceniczną (Anna Chadaj). W poprzednich latach gdański teatr operowy przyzwyczaił nas bowiem do produkcji ubogich, wręcz ascetycznych pod względem wizualnym. Tym razem na scenie roi się od kolorowych postaci i rekwizytów, a pośród palm i kaktusów wznosi się dumnie biała willa doktora Bartola przypominająca luksusowe rezydencje amerykańskich milionerów.

Jeśli chodzi o solistów, to największe brawa należą się bez wątpienia odtwórczyni roli Rozyny Edycie Piaseckiej. To śpiewaczka, która potrafi bez wysiłku poradzić sobie ze wszystkimi trudnościami, którymi najeżone są arie Rossiniego: pasażami, trudnymi skokami i koloraturami. Nie każdy śpiewak umie sprostać takim wyzwaniom - Edycie Piaseckiej udało się to znakomicie. Ponadto potrafiła obdarzyć swoją bohaterkę wdziękiem i zadziornym charakterem, co tylko wzmocniło przyjemność płynącą z oglądania jej na scenie. Pięknie w jej wykonaniu wypadła najsłynniejsza aria Rozyny "Una voce poco fa", w której śpiewaczka połączyła liryzm z figlarnością i głęboką, nasyconą barwę głosu z techniczną doskonałością.

Pod względem wokalnym i aktorskim dzielnie dotrzymywali jej kroku Dariusz Machej (Bartolo) i Łukasz Motkowicz (Figaro), którzy potrafili nadać kreowanym przez siebie postaciom rysy komiczne i pobudzić publiczność do śmiechu. Dariusz Machej jest równie zabawny, co przerażający w roli antypatycznego tyrana, zaś jego potężny bas brzmi zawsze tak samo pewnie i solidnie. Z kolei Łukasz Motkowicz operuje silnym i efektownym barytonem o dużym wolumenie brzmienia.

Najmniej ciekawie w tym gronie prezentuje się Dawid Kwieciński (hrabia Almaviva), którego możliwości warsztatowe i dramatyczne wypadają blado w porównaniu z kreacjami partnerów. Czuwający nad muzyczną całością Jose Maria Florencio dba o utrzymanie żwawego tempa i radosnego charakteru, co chroni słuchaczy od nudy i pozwala cieszyć się do woli pięknymi melodiami tak charakterystycznymi dla opery włoskiej.

"Cyrulik sewilski" w najnowszej odsłonie Ofcery Bałtyckiej jest inscenizacją pomysłową i śmiałą, odwołującą się do poczucia humoru współczesnego odbiorcy. Biorąc pod uwagę niezwykłą liczbę i rozmaitość przedstawień tego popularnego dzieła na całym świecie, należy docenić, że gdańskim twórcom udało się wykorzystać rozwiązania zaskakujące i niekonwencjonalne. Okazuje się, że opera Rossiniego stanowi doskonałą bazę dla rozmaitych eksperymentów teatralnych: im odważniejsza inscenizacja, tym większa szansa na sukces.

Aleksandra Andrearczyk
Ruch Muzyczny
31 grudnia 2018
Portrety
Paweł Szkotak

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia