Czarne chmury zawisły nad Teatrem Telewizji

o Teatrze Telewizji rozmawiał ze swoimi gośćmi Tomasz Mościcki

Poniedziałek, godzina 20 - przez wiele lat ten dzień był dla wielu Polaków wielkim świętem. Zasiadali przed odbiornikami telewizyjnymi, by obejrzeć spektakl Teatru Telewizji. Dlaczego w ostatnim czasie ta ważna instytucja zepchnięta została na margines?

"Telewizja ma możność angażowania do teatru najwybitniejszych artystów i z tego powodu może sobie pozwolić na teatr jakościowo najlepszy (…). Relacja teatralna płynąca poprzez telewizję jest niezwykle sugestywna. Polega na demonstracji maksymalnej prawdy. Teatr telewizji dzięki swojej specyfice i temu, że ogląda go nieporównywalnie większa ilość ludzi niż teatr żywy, ma swoje obowiązki. Ci, którzy go tworzą, powinni mieć poczucie odpowiedzialności. Teatr ten winien uczynić wszystko, by swoją rzetelnością i zachwytem nad dramatem kierował ludzi do teatru żywego" – tak w 1971 Gustaw Holoubek mówił o Teatrze Telewizji.

Czy dziś Teatr Telewizji realizuje to, o czym przed laty mówił jeden z jego najważniejszych aktorów? Jaka jest obecna sytuacja tej jedynej w swoim rodzaju kulturalnej instytucji? Na te i podobne pytania w kolejnym Sezonie na Dwójkę Tomasz Mościcki rozmawiał ze swoimi gośćmi: Wandą Zwinogrodzką – kierownikiem artystycznym Teatru TVP, prof. Barbarą Osterloff – historykiem teatru oraz Jacekiem Snopkiewiczem – p.o. Rzecznika Prasowego Telewizji Polskiej.

Tomasz Mościcki podkreślił, że na przestrzeni ostatnich lat Teatr Telewizji zepchnięty został na margines. – Godziny emisji zostały przesunięte na bardzo późne. Tegoroczny budżet teatru wystarczy na wyprodukowanie zaledwie kilku spektakli – dodał.

Barbara Osterloff wyjaśniła, że bardzo dotknęła ją informacja o zmianach, jakie w ostanim czasie objęły Teatr Telewizji. – Poczułam się tak, jakby chciano mi zabrać miejsce, które w swój program ma wpisane, tak ważną przecież, misyjność. Jego istnienie daje poczucie pewnej równowagi pomiędzy popkulturą a kulturą wysoką, do której odbioru trzeba posiadać pewną wiedzę i własny punkt widzenia - dodała.

Jacek Snopkiewicz przypomniał, że na początku obecnej dekady Teatr Telewizji produkował około 20 premier rocznie, tymczasem w 2010 roku wyprodukowanych zostało zaledwie 7 premier. Gość "Sezonu na Dwójkę" zapewnił jednak, że niezależnie od przeszkód, jakie będzie musiała pokonać dyrekcja, w roku 2011 i 2012 możemy liczyć na 9 nowych tytułów. Gość Tomasza Mościckiego przypomniał, że wyprodukowanie jednego spektaklu to koszt rzędu 500 – 900 tys. zł.

Zdaniem Jacka Snopkiewicza Telewizja Polska bez teatru traci sens istnienia. – W okresie obecnego zgiełku medialnego teatr powinien być miejscem zastanowienia nad tym, co jest w nas i wokół nas. – Teatr dostarcza nam refleksji i wzruszenia - dodał.

Tomasz Mościcki przypomniał, że w czasach świetności Teatru Telewizji, w godzinach jego nadawania, ulice pustoszały: wszyscy chcieli zobaczyć nowy spektakl.

Na pytanie prowadzącego, jak na nowo przywrócić rangę Teatrowi Telewizji, goście jednogłośnie odpowiedzieli, że niestety odwrotu od pewnych sytuacji już nie ma.

Wanda Winogrodzka zaznaczyła jednak, że na początek ważne będzie przywrócenie Teatrowi Telewizji stałego miejsca w ramówce.

(-)
Polskie Radio
10 stycznia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia