Czarowali nas i szokowali

11. Festiwal Spoiwa Kultury w Szczecinie

Cztery dni teatralnego szaleństwa za nami. Na ulicach Szczecina gościli tancerze, śpiewacy, artyści uliczni i aktorzy z całego świata

Podczas tegorocznego XI Międzynarodowego Festiwalu Spoiwa Kultury wystąpiło 90 artystów z 8 krajów. Spoiwa Kultury organizowane przez Teatr Kana to festiwal plenerowy prezentujący widowiska teatralne, koncerty, spektakle, sztuką performance i site specific, akcje uliczne, wystawy, projekcje filmów, warsztaty.

Wszystkie grupy w tym roku opowiadały historie, które ich zainspirowały. Niektórzy artyści zachwycali, inni nie wzbudzali emocji.

Festiwal rozpoczął się koncertem grupy Rassegna z Francji. Rassegna zagrała w kościele św. Piotra i Pawła ludowe utwory poświęcone Maryi Pannie. Bez mikrofonów z towarzyszeniem akustycznych instrumentów muzycy i pieśniarze z krajów rejonu śródziemnomorskiego zagrali radosne utwory na cześć macierzyństwa. Panowie i jedna pani urzekli widzów nie tylko muzyką i śpiewem, ale także próbami mówienia po polsku. Oczywiście nie obeszło się bez bisów.

Na przedstawienie Figuren Teater Tubingen do Teatru Lalek Pleciuga weszli tylko ci, którzy mieli wejściówki. Szkoda, że nie wszyscy mogli to zobaczyć, bo niemieccy lalkarze dali znakomity występ. W sztuce "Salto lamento" pokazali średniowieczną ikonografię tańca śmierci, rytuału pogrzebowego z XIV-wiecznej Europy, która połowę swojej populacji straciła przez Czarną Śmierć. Marionetki z twarzami kościotrupów zabawnie tańczyły przy dźwiękach muzyki granej na żywo na klarnecie i kontrabasie. Artyści po przedstawieniu dostali owacje na stojąco.

Podobali się muzycy z Bubliczki Cashubian Klezmer Band, podobały się przedstawienia na Nabrzeżu Starówka.

Bardzo pozytywne emocje wzbudził Teatr Licecei z Rosji. Ich "Semianyki", przerysowany portret rosyjskiej rodziny z ojcem-alkoholikiem, grożącym odejściem, ciężarną matką, grożącą porodem, i watahą ich potomstwa, grożącego przemocą wobec rodziców bez żadnego wyraźnego powodu bawiły widownię do łez.

Niestety, z powodów technicznych spektakl rozpoczął się ponad godzinę później niż planowano, a zmęczona i wykończona upałem widownia musiała czekać tyle czasu przed bramą na wejście na dziedziniec główny zamku. Dobrze, że było warto. To opóźnienie to był największy zgrzyt tego festiwalu.

Oczywiście nie zabrakło głosów, że przedstawienia są trudne, niezrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy, padały pytania o co w tym wszystkim chodzi. Trzeba jednak przyznać, że Spoiwa Kultury cieszą się dużym zainteresowaniem mieszkańców, a sama stała się jednym z najważniejszych wydarzeń artystycznych w naszym mieście.

Małgorzata Klimczak
Głos Szczeciński
8 lipca 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia