Czas na miłość

„Śluby Panieńskie" - Jan Englert Teatr Narodowy w Warszawie

Spektakl został zrealizowany na podstawie utworu autorstwa Aleksandra Fredro. Polskiego hrabiego, poety, komediopisarza a także pamiętnikarza. Obecnie uznawany jest za jednego z najwybitniejszych komediopisarzy w historii literatury polskiej.

Pierwotnie sztuka nosiła tytuł „Magnetyzm serca" z powodów osobistych autora nigdy nie została wystawiona pod tą nazwą. Pisarz nieszczęśliwie zakochał się i za wszelką cenę próbował uzyskać aprobatę rodziny wybranki. Publikacja odciągała się w czasie a w chwili jej wystawienia porzucono inspirowany mesmeryzmem tytuł. Ostatecznie została nazwana „Śluby panieńskie" i wystawiona w 1833 roku we Lwowie. Mimo wprowadzonych poprawek nie tylko w tytule ale i w treści motyw przewodni pozostał ten sam, mianowicie miłość.

Opisana historia skupia się na Klarze i Anieli. Siostry przyrzekają pozostanie wiecznymi pannami, wzgardzają zalotami mężczyzn a ślub traktują jak największe zło. Postanowienie kobiet jest bliskie spełnieniu kiedy na drodze ku temu staje zakochany w Anieli, Gustaw. Mężczyzna wymyśla skomplikowaną intrygę by zdobyć ukochaną. Komedia ukazuje różne oblicza miłości a tym co najbardziej ją wyróżnia jest to, iż pisarz skupia się na miłości wymagającej czasu. Aleksander Fredro nie jest typowym dla epoki w której żył romantykiem, nie zachwalał miłości od pierwszego wejrzenia, wymagającej cierpienia a także często nieszczęśliwej. Pokazał miłość rodzącą się powoli przez przyjaźń, mającej szczęśliwe zakończenie. Co więcej dramaturg w powyższej sztuce stawia w opozycji wieś i miasto różnice wżyciu codziennym i zachowaniu oraz ukazuje konflikt pokoleń. Wszystko to zamyka w komediowym utworze dramatycznym napisanym wierszem.

Barbara Hanicka swoją scenografia uchwyciła urokliwy sielski klimat wsi. Na scenie znajduje się wiele zieleni i kluczowych dla wsi rekwizytów m.in. wozu. W scenie składania ślubowania Klara i Aniela podpalają makabrycznie wyglądającą lalkę. Tajemny klimat wsi i realistyczne rekwizyty nadają ślubowaniu mistyczny klimat. Strategicznie ustawione światło nadaje każdej scenie określony klimat. Najbardziej uzewnętrznia się to w scenie gdy Aniela i Klara prowadząc rozmowę siedzą w oknach. Światło ustawione za bohaterkami tworzy subtelny wręcz romantyczny klimat. W scenach monologów bohaterów światło tworzyło intymną atmosferę, sprawiało poczucie prywatności między mówcą a widzem. Barbara Hanicka nie tylko stworzyła aurę wsi ale nadała jej nowoczesny powiew. Stworzyła oryginalny i trudny do powtórzenia klimat.

Od pierwszych scen widz czuję słowiański klimat, bogaty w swojej prostocie. Siostry Aniela i Klara noszą krótkie białe sukienki w kolorowe kwiaty. Nieskomplikowany krój nadaje siostra dziewczęcego uroku. Wrażenie to potęgują zaplecione w warkocz włosy Anieli oraz spięte włosy Klary. Uwagę przykuwają także swetry noszone przez Klarę i Panią Dobrójską, będące kontrastowym kolorystycznie dodatkiem do sukienek. W ostatnich scenach siostry porzucają prostotę i odziane są w bogatsze suknie w blado różowym kolorze. Przyczynia się to do utworzenia bardziej romantycznej atmosfery. Spięte dotychczas włosy rozplątują i pozwalają im swobodnie falować na ramionach. Męska obsada nie została pominięta Albin został odziany w całości w biel i wyposażony w proste okulary. Swoim strojem przywodzi na myśl „rycerza na białym koniu" ale zamiast białego konia i srebrnej zbroi nosi biały garnitur. Kostium oddaje charakter postaci mianowicie bezgranicznie zakochanego romantyka, łagodnego i silnie reagującego na najdrobniejszy okruszek uwagi dostawany od swojej wybranki. Odmienny strój prezentuje zalotnik Gustaw, jego ubranie nie pozostawia wątpliwości co do jego pochodzenia. Nawet w scenie powrotu z zabawy ubranie mimo, iż w nieładzie jest strojne. Podobny poziom kunsztu w stroju prezentuje Radost który, odmiennie niż bratanek ma więcej klasy. Przejawia się to w jego ubiorze, już od pierwszych scen przejawia się jego elegancja.

Muzyka w sztuce stanowi nie tylko podkreślenie dla scenografii czy emocji rozgrywających się między postaciami. Umieszczone w sztuce śpiewy maja swój charakter, który oczywiście wplata się w wiejski klimat ale nie zatraca się w nim. Wciąga widza nie pozwalając mu oderwać ucha. Odpowiedzialnym za zaprezentowana oprawą muzyczną zajął jest Leszek Możdżer.

Bezsprzecznie w najgłośniejszą rolę pierwszo planową wcieliła się Kamilla Baar-Kochańska grająca Klarę. Wykazała się bardzo zręczną grą ciałem z ogromną energią przedstawiała bunt dziewczyny. Kokietowała i naśmiewała się z Albina (Grzegorz Małecki), pokazała też naturalną pewność siebie Klary. Bez wahania wplątywała się w językowe potyczki prezentując odważne poglądy. Zachowała balans między komediową grą aktorską a prawdziwością uczuć postaci. Pani Kamilla Baar-Kochańska jest bezspornie piękna i liczne zbliżenia na jej twarz doskonale to uchwyciły. W mojej opinii zabrakło jej jednak rozbudowanej mimiki twarzy. Biorąc pod uwagę fakt, iż jest to komedia mimika twarzy mogła znaczenie wzbogacić jej występ. Łącząc to z żywą grą ciałem mogło wzbogacić sztukę, jednakże ten brak nie ujmuje jakości gry Pani Baar-Kochańskiej. Zmiana zachodząca w Klarze przedstawiona jest w stopniowy naturalny sposób. Przedstawiona stopniowa nie ma wymuszonego charakteru. Druga równie ważna rola Anieli została zagrana przez Patrycje Soliman. W przeciwieństwie do swojej scenicznej siostry pokazała głęboko rozwiniętą mimikę twarzy. Wystarczy jedno spojrzenie widza by poznać nieśmiały charakter Anieli a także to pod jakim jest silnym wpływem siostry. Marcin Hycnar jako Gustaw pokazał, niesamowity kunszt aktorski. Od „trzpiota" nie widzącego atrakcyjności w małżeństwie, preferującego zabawę i wolność ponad stabilność do zakochanego intryganta. Aczkolwiek w mojej opinii zabrakło mu naturalności w przekazaniu wewnętrznej metamorfozy Gustawa. Jako widz miałam odczucie pewnego braku wyjaśnienia, pustki pomiędzy Gustawem z pierwszych scen a z ostatnich. Oczywiście to nie jest jedynie wina aktora, prawdopodobnie przyłożył się do tego inne osoby odpowiedzialne za tworzenie postaci. Kontrastowo w sztuce został pokazany przez Grzegorza Małeckiego, Albin. Zakochany i lekko niezdarny w Klarze nie przechodzi dużej wewnętrznej przemiany ale nie sprawia to, iż jest nudną postacią. Przedstawia cierpienia zalotnika, lekko niezdarnego niezbyt skorego do intryg i knowań. Posłusznie wypełnia zalecenia Gustawa, sam jednak nie jest zdolny do tworzenia własnych spisków. Swoim talentem aktorskim pan Malecki zdecydowanie wzbogacił postać Albina.

Reżyserem odpowiedzialnym za całokształt sztuki jest Jan Aleksander Englert, polski aktor, profesor sztuki teatralnej a także reżyser. Obecnie pełni stanowisko dyrektora artystycznego Teatru Narodowego w Warszawie oraz wykładowcy na Akademii Teatralnej w Warszawie. Po raz pierwszy zadebiutował na ekranie w 1956 w filmie Andrzeja Wajdy o tytule „Kanał" występował także na deskach warszawskich teatrów: Polskiego, Współczesnego oraz Narodowego. W swojej bogatej karierze zagrał wiele wspaniałych postaci a także wyreżyserował niemało spektakli. Za swoje dokonania został odznaczony licznymi nagrodami m. in. : Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis", Super Wiktor, dwukrotnie Nagrodą im. Cypriana Kamila Norwida oraz Nagrodą Gustawa.

W spektaklu „Śluby panieńskie" nie poprzestaje tylko na reżyserii, wciela się także w postać Radosta określanego mianem „bon vivant". Mimo starszego wieku prezentuje magnetyczny urok jak również klasę. Podjął niesamowicie trudne wyzwanie łącząc ze sobą dwie role. Reżyser często służy radą i wsparciem dla aktorów, ma spojrzenie na całokształt, którego im brakuje. Jako osoba przyglądająca się i sterująca może skupić uwagę na detalach nie widocznych dla innych. W sytuacji połączenia tych ról osoba podejmująca takie zadania ma nie tylko więcej pracy ale spoczywa na niej większy obowiązek. Przedsięwzięcie z pewnością ryzykowne zakończyło się sukcesem. Mimo paru zastrzeżeń wymienionych przeze mnie powyżej nie mogę odmówić sztuce porywającego klimatu.

Wybór spektaklu „Śluby panieńskie" był trafnym wyborem, którego nie żałuje. Największe wrażenie zrobiła na mnie scenografia oraz oprawa muzyczna, pomogły przenieść mi się na wieś w której rozgrywała się akcja. Nadały prostym wiejskim czynnością niepowtarzalnego uroku. Miłość będąca głównym motywem została pokazana na wiele sposobów i licznych perspektyw. Zabawna komedia zawiera w sobie ogromną mądrość, którą przekazano w niesamowicie lekki i nieprzytłaczający sposób. Zawiła intryga wciągnęła i z napięciem oczekiwałam na jej rozwiązanie. Śledzenie losów bohaterów pochłonęło mnie bez reszty.

Zachwyciło mnie pokazanie miłości jako proces wymagający czasu, nie zawsze oczywisty od np. pierwszego wejrzenia w oczy. Zostały pokazane różnorodne oblicza miłości, na różnych osobach to samo uczucie przejawiało się na inne sposoby. Gdybym miała ponownie obejrzeć spektakl, zrobiłabym to bez zastanowienia.

Kamila Masiarz
Dziennik Teatralny Kraków
26 października 2020
Portrety
Jan Englert

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...