Człowieczeństwo pod Lupą

"Capri – wyspa uciekinierów" - reż. Krystian Lupa - Teatr Powszechny w Warszawie

Jest taki śmiech, który doprowadza po zastanowieniu do łez - on nie bawi.

 

To raczej panika i lęk przed tym, że to co zobaczyliśmy jest rzeczywistością. To kolejna propozycja w ramach Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Ta zdecydowanie należy do tej drugiej grupy. Robak wychodzi z gnijącego jabłka niezgody...

„Capri – wyspa uciekinierów" to spektakl stworzony na podstawie dwóch dzieł głównego bohatera Curzio Malaparte – „Kaputt" i „Skóra". Lupa wykorzystuje przebitki filmowe, które dają widzowi jeszcze większą możliwość wejścia w jego świat. I trzeba przyznać, że nie jest to kraina opływająca w miód i mleko, a co najgorsze jest to ta, w której przyszło nam żyć. Człowiek próbuje dotrzeć do swojego locus amoneus. Tylko, czy takie miejsce w ogóle istnieje?

Spektakl rozpoczyna fragment filmu „Pogarda" Godarda, która została nakręcona na dachu willi Mallapartego. Scena kończy się ujęciem bezkresnego morza, które widzimy z perspektywy Ulissesa Kolejno przenosimy się do wnętrza willi, która została przedstawiona jako bunkier, schron, a nie bezpieczny dom. W willi pojawiają się najróżniejsze osoby: Adam i Ewa, Jean-Luc Godard, Fritz Lang, Malaparte, Brigitte Bardot i jeszcze kilka innych postaci, które bezczynnie błąkają się między myślą o jedzeniu i tym która jest godzina. Z opresji głodu ratuje ich współczesna wizja Jezusa, który dokonuje cudu i karmi głodnych chlebem i rybą... w puszce. Na Wawelu ucztuje Hans Frank. „Kulturalna" Niemka mówi, że polskie kobiety śmierdzą - nie myją się, bo nie mają mydła. Grupa eleganckich i zamożnych arystokratów próbuje sobie przypomnieć jak kończy się „Anioł Zagłady". Do kanałów zagląda Ludwig Fischer by strzelić do żydowskiego dziecka, które w chwili swojej śmierci usłyszy jedynie, że jest tylko szczurem. Dziewczyny z getta odliczają dni do swojej śmierci, bo nie czują się zbyt dobrze w podziemnym burdelu dla żołnierzy. Dodają, że nie mają siły fizycznie obsłużyć tylu panów dziennie. Na końcu jesteśmy świadkami narodzin „potworka" przez homoseksualistę. Wydaje się, że Lupa chciał wybebeszyć z człowieka wszystko to, czego nie potrafił w sobie zauważyć i nakarmić tym, czego nie był w stanie przełknąć.

W spektaklu pojawia się dwóch narratorów – komentatorów. W ostatnim rzędzie na widowni Lupa wciela się w komentatora, który wcina się w przebieg całej sztuki, krytykuje niekiedy bohaterów, a nawet zwraca uwagę na wychodzących widzów. Na widowni często pojawiają się zapalone światła. Może reżyser chciał powiedzieć, że to wszystko nas dotyczy. Drugim narratorem jest duch Malapartego, który uzewnętrznia jego przedśmiertne fascynacje Mao. Momentami i on nie jest w stanie zrozumieć tego, co dzieje się na scenie.

„Capri – wyspa uciekinierów" to ciąg różnych historii doprowadzających do jednej myśli, że może to właśnie człowiek jest sam dla siebie unicestwieniem. Anioł zagłady nie jest już potrzebny – człowiek potrafi. Nie łatwo jest być ludzkim w nieludzkich warunkach. I gdyby się tak zastanowić to czasy ludzkie dawno przeminęły, albo jeszcze nie nadeszły. Świat jest pełen zarazy, a nosicielem tego wirusa jest człowiek, który nie rozumie, że „wygrać wojnę to wstyd". Wirusem jest ambicja bycia ponad. Zalążek ten wygląda bardzo niewinnie, ale kolejno przeradza się w okrucieństwo i zło w najbardziej wyrafinowanej postaci. Wojna ma swój początek w głowach zarażonych chorą ambicją górowania nad innymi. Ciekawe ilu widzów chciałoby powtórzyć za Brigitte Bardot - nie należę do ludzkiego gatunku i nie chcę do niego należeć...

Maria Krawczyk
Dziennik Teatralny Łódź
22 lutego 2020
Portrety
Krystian Lupa

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...