Czuła jest noc z Kmitą

"Jeszcze nie pora nam spać" - reż. Rafał Kmita - Teatr Groteska w Krakowie

Grupa Rafała Kmity nigdy nie zawodzi. Prezentowany w teatrze "Groteska" program "Jeszcze nie pora nam spać" to forma pośrednia pomiędzy pełnoprawnymi spektaklami Kmity w rodzaju kultowych "Wszyscyśmy z jednego szynela" czy "Aj waj! czyli historie z cynamonem". Od większości występów kabaretowych formację wyróżniają dwie podstawowe cechy: unikanie topornej doraźności politycznej oraz błyskotliwe, bardziej literackie niż knajpiane poczucie humoru.

W "teatrze komicznym" Kmity nie ma żenujących chwytów poniżej pasa, dowcip wynika z efektownej gry słownej albo z cienkiej aluzji, dlatego na jego przedstawieniach publiczność po prostu się śmieje, nie rechocze.

Kolejny raz patrzyłem z podziwem na sprawdzony zespół Kmity. Grają jak z nut, ewidentnie bardzo się lubią, doskonale wiedzą, w jakiej startują kategorii i czego spodziewa się po nich publiczność. Katarzyna Chlebny z wdziękiem gra zarówno sexy kociaka, jak i radykalną miłośnicę telewizji Trwam, Arkadiusz Lipnicki to urodzony showman, podobnie jak uwielbiany przez publiczność Piotr Plewa, Marcel Wiercichowski potrafi być wzruszająco komiczny, a Karol Wolski uwodzi niewinnym spojrzeniem i kocimi ruchami, jednak moim aktorskim faworytem w nowym spektaklu Kmity jest Grzegorz Kliś: w jego bezradnym uśmiechu kryje się złośliwość, finezja i przede wszystkim inteligencja. "Jeszcze nie pora nam spać" to oczywiście nie jest poziom "Kabaretu Starszych Panów", tamten fenomen wydaje się nie do powtórzenia. Momenty znakomite (pantomimiczne etiudy Karola Wolskiego), albo niepomiernie zabawne scena w przedziale kolejowym), sąsiadują z dowcipami niższego rzędu albo skeczami wciśniętymi do programu na siłę. Przedstawienie nabiera wigoru zawsze wtedy, gdy pojawiają się piosenki skomponowane przez Bolesława Rawskiego. Mam zresztą wrażenie, że ten świetny kompozytor, stały współpracownik Heleny Kaut-Howson, Rudolfa Zioły czy Marka Fiedora, dopiero w teatrze Rafała Kmity odnalazł właściwy feeling. Muzyka Rawskiego z czasem stała się zresztą znakiem rozpoznawczym trupy Rafała Kmity, swego rodzaju glejtem szlachetności dla zespołu. Nawet wykorzystując najprostsze, czysto etnograficzne elementy folkloru żydowskiego czy polskiego, Rawski przeciwstawia im nieposkromiony talent melodysty. Tych piosenek chciałoby się słuchać na okrągło.

Nie wszystko jednak się udało. Scenografia jest ubożuchna, kostiumy czysto ilustracyjne, również w warstwie narracyjnej nie znajdziemy finezyjnego literackiego concept-albumu z najlepszych przedstawień Kmity. Autor postawił tym razem na tradycyjne skecze przetykane piosenkami. Kmita wyśmiewa rzeczywiste lub urojone podziały klasowe, naśmiewa się z mitotwórczych massmediów, ironizuje (ale nie szydzi) z typowo polskich obrazków: wiecznego wakacyjnego grillowania, rodzimego wariantu antysemityzmu, z naszych kompleksów, marzeń i urojeń.

Nie wszystkie wejścia są równie udane, ale co najmniej kilka momentów w spektaklu to perełki. Najmocniej wybrzmiała tytułowa pieśń z tekstem Kmity na poziomie najlepszej Osieckiej: "Więc wejdźmy w tę noc, panowie; Idźmy do ludzi, by żyć. Pofruńmy gdzieś tam - w rozmowę. Jeszcze się dusza w nas tli". Czuła jest noc z Rafałem Kmitą.

Łukasz Maciejewski
Polska Gazeta Krakowska
19 lipca 2013
Portrety
Rafał Kmita

Książka tygodnia

Musical nieznany. Polskie inscenizacje musicalowe w latach 1961-1986
Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Grzegorz Lewandowski

Trailer tygodnia