Czworo bez huśtawek

"Trzy siostry" - reż. Małgorzata Bogajewska - Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy

W głębi sceny wisi "zegar Balcerowicza" i odmierza nasz dług. W ten sposób reżyserka daje do zrozumienia, że nie o Rosji będzie tu mowa, ale o Polsce, i to współczesnej. W zasadzie nic nadzwyczajnego, bo teatr zawsze się dzieje dziś, tu i teraz, ale jeśli specjalnie tak się znakuje przestrzeń sceniczną, coś to powinno dodatkowo znaczyć.

Ale nie znaczy. Całą uwagę reżyserka skupia na wymyślaniu sposobów odciągnięcia uwagi od Czechowa, najwyraźniej z lęku, że ten komuś się pomyli z telenowelą. Prowadzi to jednak na manowce, spektakl staje się zbiorem tanich kabaretowych chwytów, w którym po scenie przetacza się pijana służąca, Andriej Prozorow częstuje niemowlę papierosem, a z oczu młodych oficerów leją się fontanny łez przy dźwiękach "Ostatniej niedzieli".

Pełno tu tzw. numerów, ale postaci nie uświadczysz. Jeśli chce się ukazać beznadzieję, nudę i zagubienie, trzeba na to znaleźć sposób. W tej inscenizacji trudno w cokolwiek uwierzyć, choć rojno od rozmaitych aluzji, np. nad sceną wiszą cztery huśtawki (tyle, ile rodzeństwa Prozorowów), ale nikt na nich nie siada. Między bohaterami nic się dzieje, ale nie w sensie Czechowowskim, że na wierzchu niby nic, a pod spodem otchłanie. Nawet aktorzy o wielkim doświadczeniu grają tak, jakby nie wierzyli w to, co robią.

Tomasz Miłkowski
Przegląd
27 marca 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia