Czy coś poszło nie tak?

„Imagine" - reż. Krystian Lupa - Teatr Powszechny w Warszawie i Teatr Powszechny w Łodzi

Spektakl „Imagine" wyreżyserowany przez Krystiana Lupę przywodzi na myśl senny koszmar, w którym niczym na „Ulicy krokodyli" bohater ze ślepego zaułka wychodzi na otwartą przestrzeń i tak w kółko może tułać się w onirycznym labiryncie bez końca.

„Imagine" to tytuł-symbol. Z jednej strony nazwa hymnu pacyfistyczno-marzycielskich środowisk, z drugiej sposób konstrukcji onirycznego spektaklu, z trzeciej jeszcze sugestia, że to, czego widz doświadczy podczas widowiska, jest próbą odwzorowania wydarzeń mających miejsce w głowie głównego bohatera.

Od pierwszych chwil spektakl Krystiana Lupy jest jak wysmakowany rebus. Antonin – podupadły na zdrowiu fizycznym jak i psychicznym, wykończony zmaganiami ze światem, próbą jego interpretacji i naprawy, nawiązuje dialog ze swoim umysłem. A ten – Antonin 2 – na scenie pojawia się jako fantastyczna personifikacja umysłu – nagi, w wannie, moczący się w płynnych myślach. Antonin oczekuje gości. Ci przybywają po kolei, każdy inny, jednak każdy zatroskany stanem Antonina. Łączy ich wiara w założenia Nowego Wieku. Całość przypomina spotkanie dobrych znajomych z intelektualnych środowisk, dywagujących przy alkoholu na tematy ważne – rozmowy się rozpływają, co chwilę zmienia się wątek lub jeden jest maglowany do znudzenia – jak w alkoholowym rozmemłaniu. Przeplatają się tematy pokoju, władzy, seksualności, tożsamości. Jakie miejsce mogłyby one zająć w wizji świata jak z piosenki „Imagine" i czy byłyby one w tej wizji w ogóle potrzebne? Mowa jest o świecie bez religii chociaż Lennon przedstawiony jest jako poraniony Chrystus. Czyli mamy do czynienia z religijnym symbolem w koncepcji świata bez religii i symboli?

Reżyser zadaje wiele pytań, jednak powstrzymuje się od jednoznacznych odpowiedzi oraz odpowiedzi w ogóle. W drugiej części spektaklu wyjaśnia dlaczego oraz indaguje dalej, wynosząc te same pytania na inne przestrzenie.

Ciąg dalszy po przerwie to podróż w nieznane. Pojawia się tragedia uchodźców, liczne monologi, Napoleon, spotkanie z obcą cywilizacją, improwizacja. A na zakończenie: wybuch ogromnej kulminacji zmęczenia, mnogości informacji, wielości pytań i frustracji z nieuchwytności odpowiedzi znajduje ujście w rytualnym, wybijanym na bębnie szaleńczym transie. Pompowany do granic wytrzymałości filozoficzny balonik pęka z hukiem.

Pytanie towarzyszące całemu spektaklowi brzmi: co poszło nie tak i z czyjej winy? Dlaczego po tragedii II Wojny Światowej ten nam znany świat wciąż pragnie przemocy? Czy to wina władzy? Społeczeństwa? Intelektualistów bujających wśród ulotnych obłoczków interpretacji znaczeń? Co poszło nie tak? Próba zanegowania istnienia zła jako immanentnej części istnienia dobra? To, że małe, słodkie kotki zawsze będą rozszarpywać gardziołka małych, słodkich ptaszków, by przeżyć? A smutnym losem człowieka zawsze będzie świadomość, obserwacja i w cierpieniu owego konstatacja. A jego moralnym obowiązkiem szukanie środków, by nad złymi drogami budować dobre mosty.

Krystian Lupa zadaje wiele ciekawych pytań. Zachęca do myślenia i interpretacji, która jest wciągająca. W drugiej części spektaklu pojawia się bardzo ważne stwierdzenie, które pada ze sceny po kontakcie z obcą cywilizacją: Uświadom sobie, drogi odbiorco, że Twoja prawda nie jest jedyną. A ja odwdzięczę Ci się tym, że uznam tak samo. To pełne wyrozumiałości zaproszenie do dyskusji, która ma szansę być tym bardziej wartościową i pouczającą im większy dystans oraz dojrzałość okażą rozmówcy.

Fenomenalna ekipa aktorska. Sztuka pod kątem realizacji jest rewelacyjna – wykorzystanie scenografii, świateł i ekranów nadaje przestrzeni sceny dodatkowych wymiarów – to naprawdę magiczne widowisko.

Czy można to było zrobić krócej i przejrzyściej, w mniej wyczerpujący sposób? Być może. Jednak czy można zapanować nad własnym koszmarem, który umysł plecie z tego co realne i tego co wyobrażone? Spektakl trwa akurat 6 godzin, czyli tyle, ile ludzki mózg potrzebuje by przejść przez kilka faz REM.

Warto przeżyć ten koszmar, by następnego dnia, po długim śnie, obudzić się i przyjąć zaproszenie od Krystiana Lupy do dyskusji we własnej głowie, a może również poza nią.

Agnieszka Borelowska
Dziennik Teatralny Warszawa
25 maja 2022
Portrety
Krystian Lupa

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...