Czy Klementyna W. opuści męża?
"Nosorożec w jeżynach" - reż. Marek Brand - Teatr Zielony WiatrakMonodramem "Nosorożec w jeżynach" dramaturg i niezależny reżyser Marek Brand spróbował swoich sił w lżejszym repertuarze. Niestety, ze słabym efektem
Monodramem "Nosorożec w jeżynach" dramaturg i niezależny reżyser Marek Brand spróbował swoich sił w lżejszym repertuarze. Niestety, ze słabym efektem
"Nosorożec w jeżynach" offowego Teatru Zielony Wiatrak to opowieść o dojrzałej kobiecie, która postanawia opuścić swojego męża. Choć nie otrzymujemy odpowiedzi, czy na taki krok w końcu się decyduje, to poznajemy jej życie, frustracje i problemy. Od tekstu zaczyna się także problem z "Nosorożcem w jeżynach". Sztuka, choć pozornie z wizerunkiem typowej gospodyni domowej walczy, to tak naprawdę tylko go potwierdza. Bohaterka Klementyna W. jest infantylna, nieporadna i uzależniona od męża. A efektem próby wniknięcia w kobiecą psychikę przez Marka Branda jest dość powierzchowna opowieść.
W warstwie formalnej w "Nosorożcu" strasznie drażni dosłowne użycie rekwizytów: gdy mowa o domku na wsi, widzowi pokazuje się makietę takiego obiektu; gdy Klementyna W. ma rozmawiać przez telefon, to nagle z kieszeni fartucha wyciąga słuchawkę. Ciekawym zabiegiem jest za to próba budowania dystansu wobec całej historii, bezpośrednie zwroty do widza czy wciąganie przedstawicieli publiczności w sam spektakl.
Odkryciem jest dla mnie aktorka grająca w "Nosorożcu", czyli Ewa Dziedzic-Sobieska, która miała dotąd na swoim koncie niewielkie role w nieistniejącym już Wybrzeżaku. Jest ona całkowitym przeciwieństwem negatywnego stereotypu o członku teatru niezależnego: obdarzona mocnym głosem, ze świetną dykcją, nie boi się momentów pauzy i wyciszenia na scenie oraz bezpośredniego kontraktu z widzem. Wydaje się, że przy nieco lepszym tekście oraz subtelniejszym poprowadzeniu przez reżysera stać ją na jeszcze więcej.