Czy na pewno chcesz, żeby Twoje dziecko zostało aktorem?

„Na wschód od Hollywood" – reż. Jerzy Jan Połoński – Teatr na Targówku

To oryginalny tytuł nadany sztuce przez autora, Tomasza Jachimka, który jak sam przyznaje cierpi na ogromną słabość do profesji aktorskiej. Ta nowa komedia muzyczna Teatru Rampa nie ułatwia widzowi odpowiedzi na to pytanie!

Pierwsze sceny zapowiadały czystą zabawę stereotypami. Piękna scenografia i pomysłowe stroje Moniki Wójcik były efektem flirtu czerni i bieli, a postaci zdawały się być prostymi archetypami, które można znać z anegdot teatralnych. Nie miały nawet imion czy własnych skomplikowanych osobowości. Na scenie występowali między innymi Aktor Wyjadacz, Aktorka Gwiazda, Aktorka Charakterystyczna, a kto był kim jasno i dobitnie pokazywały kostiumy. Ta przesada pełna była dystansu i dowcipu, ale twórcom udało się wśród żartów przemycić elementy powagi i prawdy, które pięknie wybijały się na tle całej tej umowności.

Ten schematyczny świat poznawaliśmy oczami i uszami głównego bohatera, Igora Skałeckiego granego przez Wojciecha Stolorza. Jako jedyny wciąż miał imię i nazwisko. Będąc tuż po szkole aktorskiej, dostał właśnie angaż do Teatru Nieprzeciętnego i najwyraźniej nie zdążył jeszcze zostać całkowicie zaszufladkowany. Jako dziecko rodziców marzących o karierze aktorskiej dla swojego synka, Skałecki przez cały spektakl z pełną naiwności wiarą walczył o zachowanie swoich ideałów teatralnych. Cynicznym aktorom zaleca się dawkę jego wykrzyczanego na stole monologu, który przywracał wiarę w ich profesję, a ponadto pokazywał, że Stolorz i Kordiana zagrałby świetnie. Obok przekonującej gry, Stolorz pochwalić też może się bardzo dobrym głosem i talentem wokalnym. Mam nadzieję, że to dopiero początek jego współpracy z Rampą!

Schematyczne środowisko, o które rozbija się niewinność teatralna głównego bohatera, tworzą Aktorzy i Aktorki. Spośród nich, tę naiwność najbardziej chce zburzyć Aktor Wyjadacz, świetnie grany przez Konrada Marszałka. Wystylizowany, z chętnie nadużywaną manierą, rzuca mięsem na równi z kąśliwymi i mało wyrafinowanymi komentarzami. Był ulubieńcem widowni na równi z Brygidą Turowską, kreującą Aktorkę Księgową, chyba mniej znany archetyp. Próby i spektakle rozkładała na złotówki, pomysły analizowała pod kątem dostępnych zasobów oraz czuła głęboki respekt przez paniami z finansów. Tym wszystkim budziła szczery śmiech widowni, ale i chwilę refleksji, gdy odpowiadała na pytanie, czemu mimo wszystko pozostaje aktorką. Częścią zespołu była ponadto Aktorka Charakterystyczna grana przez Kamilę Borutę. Przez rozbawienie, wywoływane przez jej intensywne i czasem dziwaczne poszukiwania prawdy w teatrze, łatwo przegapić było moment, w którym okazywało się, że umiała też kawałek prawdy znaleźć. Jej przeciwieństwo stanowiła najmniej zaskakująca Aktorka Gwiazda. Dominika Łakomska w tej roli nie mogła się szczególnie wykazać. Zastanawiał jednak rozdźwięk między jej walką o główne role a ostatecznym przyznaniem, że „wszystko jest jej obojętne".

Zespołem aktorskim próbował dyrygować Pan Dyrektor (Robert Tondera), bynajmniej nie z powołania, ale z powodu braków kadrowych. Śliski człowiek z wątpliwymi motywacjami, jeśli chodzi o dobór sztuk czy fraternizację z podwładnymi. Otwarty na burzę mózgów, jeśli potem może przejąć pomysły jako swoje, a w tym wszystkim... Zaskakująco sympatyczny! Podczas gdy Pan Dyrektor zespołowi jedynie próbował dyrygować, to niekwestionowaną władczynią była Bufetowa, kreowana przez Katarzynę Kozak. Któż by śmiał po tym spektaklu nie doceniać bufetowych? Stanowiła matkę dla maminsynków i dostarczycielkę „espresso" dla spanikowanych. Mimo potknięć wokalnych, aktorka zagrała brawurowo, zawsze trafiając na dobrą stronę granicy między wiarygodnością a przesadą.

Jak już wspomniano, autorem scenariusza i tekstów piosenek jest Tomasz Jachimek. Po jakości dialogów i ilości śmiechu na widowni można wnioskować, że artysta cieszy się fantastyczną lekkością pióra. Rany! Recenzja sztuki wystawianej przez Teatr Nieprzeciętny i to tak przeczytana będzie się śniła krytykom po nocach! Innym przykładem pamiętnego momentu spektaklu był efekt połączenia świetnego tekstu i pięknej gry Konrada Marszałka w piosence o minionych szansach i marzeniach schowanych w szufladzie. Gościnne występy wspaniale komentowały główną akcję, a do tego przewrotnie odpowiadały westchnieniom bohaterów, że do teatru teraz przychodzi się tylko dla celebrytów. Widać twórcy nie chcieli ryzykować! Zawiodło mnie jedynie zakończenie. Główny bohater wracał w nim do domu i spotykał z (może nieco za bardzo) wspierającymi rodzicami. Przemęczony, ale też jakiś nijaki, czym twórcy stracili szansę na potencjalnie ciekawą puentę. Poza tekstem, trzeba wspomnieć o chwytliwej muzyce Marcina Partyki oraz zaskakująco dobrej choreografii Michała Cyrana. Do tej pory wydawało się, że choreografia na małej scenie była traktowana po macoszemu, ale teraz oczy cieszyło kilka tanecznych perełek! W tym wyróżniał się fantastyczny utwór „Zagrać Julię" w wykonaniu Aktorek Gwiazdy, Charakterystycznej i Księgowej, które tańcząc ten sam układ, całkowicie zachowały swoje maniery i gesty.

Tak więc... Czy na pewno chcesz, żeby Twoje dziecko zostało aktorem? Po obejrzeniu spektaklu widownia prawdopodobnie zastanawia się nad odpowiedzią jeszcze bardziej niż przed. Tak, aktor gra czasem pingwina zamiast Hamleta i być może częściej chodzi po castingach, niż gra. Bywa zmanierowany, bo jeśli się nie wyróżnia, to ginie oraz musi umieć znosić krytykę. Ale miewa też momenty nieopisanej chwały. I jak tu odpowiedzieć na to pytanie?

Anna Dawid
Dziennik Teatralny Warszawa
3 października 2019

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia