Czy poeta jest potrzebny miastu?

jest, a miasto jest potrzebne poecie

Jest, a miasto jest potrzebne poecie - wyniknęło ze spotkania z Tomaszem Różyckim, jednym z najpoczytniejszych współczesnych poetów. O mieście było dużo podczas środowej dyskusji w Teatrze im. Kochanowskiego.

O mieście było dużo podczas środowej dyskusji w Teatrze im. Kochanowskiego. - Gdyby zapytać, czy są następcy Różewicza, Miłosza czy Szymborskiej, to należy odpowiedzieć, że bez wątpienia są. I na pewno jest wśród nich bohater dzisiejszego spotkania - przedstawił poetę i tłumacza Jan Feusette, prowadzący spotkanie. 

Tożsamość za "zardzewiałą furtką" 

Na początek przemaglował dotychczas wydaną twórczość opolskiego poety i zacytował fragmenty traktujące o mieście, którego w poezji Różyckiego jest wiele. - Większość tych wierszy rozpoczyna się wyjściem człowieka do miasta i natychmiastową próbą jego ucieczki do domu, w poszukiwaniu tożsamości - mówił Feusette. 

- Sprawa problemu z odnalezieniem własnej tożsamości przez mieszkańców Opola, która w jakiś sposób jest punktem wyjścia w moich utworach, rzucona na ekran globalny, okazuje się problemem milionów ludzi na świecie - odpowiadał Różycki. - Opole bardzo głęboko funkcjonuje w mojej twórczości - dodał poeta. 

Ale czy poeta jest potrzebny? - Nie wiem, czy to dobrze, jak miasto ma za dużo artystów, bo artyści z reguły są nienormalni i bardzo trudno się z nimi żyje - puszczał oko do publiczności Różycki. - Osobiście uważam, że poeta w ogóle nie powinien być miastu do niczego potrzebny, bo to powinno sobie radzić bez sztuki - rzucił, ale, jak się okazało, tylko prowokacyjnie, aby zmobilizować publiczność do protestów. 

- Poezja nie tylko wzrusza czy fascynuje. Poeci potrafią też zwrócić uwagę odbiorców na istotne problemy, na które bez ich wierszy w tym zwariowanym i zaganianym świecie nie zdołalibyśmy zwrócić uwagi - odbijała piłeczkę publiczność. 

- Ale trzeba być do tego zdystansowanym, bo gdyby poeta wiedział, że jest potrzebny, to jego twórczość stałaby się tylko użytkowa i nic więcej, a to niedobrze - poeta na to. 

- Ja tak naprawdę tworzę wiersze bardzo osobiste, zainspirowane moimi własnymi obserwacjami, przeżyciami. Jeśli ktoś jednak odnajduje w tym jakiś sens czy odpowiedzi na pytania, które go nurtują, to jak najbardziej cieszę się z tego - przyznawał Różycki. - Ale w żaden sposób do tego nie aspiruję - podkreślał. 

Dodał też, że ma nadzieję, iż nie potwierdzą się te wszystkie czarne scenariusze, jeśli chodzi o czytelnictwo w Polsce. - W wielu krajach na świecie ten kryzys już minął i mam nadzieję, że u nas też będzie mimo wszystko dobrze pod tym względem - podsumował Różycki. 

"Ósemki" z całego świata 

Podczas spotkania Różycki przeczytał też fragmenty swojego najnowszego, niepublikowanego jeszcze cyklu wierszy, które roboczo nazwał "Ósemkami". 

- Powstawały w różnych miejscach: w Polsce, w Stanach Zjednoczonych czy w Szwajcarii, gdzie przebywałem na stypendium i mieszkałem w pokoju bibliotecznym, w którym kiedyś podobno pomieszkiwał sam Ernest Hemingway - opowiadał. 

"Kochanowski" już zapowiada kolejne spotkania w ramach cyklu "Po co miastu potrzebny poeta?"
(zs)

Grzegorz Staszak
Gazeta Wyborcza Opole
16 kwietnia 2009
Portrety
Tomasz Różycki

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...