Czytanie w ludzkich duszach
"Kompozycja w błękicie" Ingmara VillqistaW ramach odbywających się w Łodzi IX Międzynarodowych Spotkań Teatralnych "Terapia i Teatr" zrealizowany został pokaz w charakterze próby czytanej - aktorzy łódzkich teatrów pod kierownictwem reżysera Michała Rzepki wcielili się w role z "Kompozycji w błękicie" Ingmara Villqista. Była to bardzo rzetelnie przygotowana próba czytana, a stopień zaawansowania pracy nad tekstem sprawia, że do stworzenia pełnego spektaklu brakowało jedynie kilku drobnych inscenizacyjnych zabiegów.
Podczas półtoragodzinnego czytania poznaliśmy troje bohaterów, których łączy patologiczna więź, polegająca na wzajemnym uzależnieniu: Alke (Malwina Irek) to młoda kobieta wychowywana „pod kloszem” przez swoją zdziwaczałą matkę (Ewa Audykowska), która wszelkimi sposobami stara się zapewnić sobie towarzystwo, czyniąc wysiłki mające na celu odseparowanie córki od społeczeństwa. Porządki panujące w tej rodzinie pod wieloma względami przypominają relacje odmalowane przez Martina McDonagha w „Królowej piękności z Leenane” - tu także matka zrobiła wszystko, by wykorzystać fakt finansowej zależności córki. Kiedy Alke poznaje młodego pracownika huty Jano (Marek Kałużyński) starsza kobieta początkowo próbuje odsunąć młodzieńca od córki za pomocą kłamstw, jednak w momencie, gdy dostrzega, że ta metoda nie wystarczy na długo, zmienia taktykę. Osacza chłopaka, który rezygnuje z pokoju w hotelu robotniczym i przeprowadza się do mieszkania kobiety, która teraz może nieustannie mieć go na oku. Jano rezygnuje z pracy w hucie - zarabia na życie skręcaniem długopisów, przejmuje poglądy i przekonania matki Alke i stopniowo zaczyna swoją partnerkę traktować w taki sam sposób. Doprowadzenie do tego stanu jest formą zemsty zastosowanej przez rodzicielkę, która chciała udowodnić córce, że życie z wybranym przez nią mężczyzną nie jest właściwą decyzją. Teraz kobieta może chodzić po mieszkaniu z triumfalnym uśmiechem pociągając za sznurki, kierując osobami z jej najbliższego otoczenia.
W pamięć zapada scena, w której matka Alke upija rzekomo niepijącego i posiadającego szereg zalet Jano - kiedy udaje jej się pokazać córce, z jakim typem się zadała, natychmiast postanawia przystąpić do osaczania młodzieńca: w myśl zasady „sama tego chciałaś” skazuje córkę na życie z prymitywem i chamem. Kiedy Jano zaczyna z pasją opowiadać o wypadku tramwajowym (Marek Kałużyński był w tej scenie po prostu rozbrajający), lejącej się krwi, uciekających ludziach i próbie zaspokojenia własnej ciekawości, dochodzi do obnażenia jego prymitywizmu. Trudno upatrywać tu jakiejkolwiek winy niedoświadczonej dziewczyny, dla której spotkanie Jano było pierwszym poważniejszym kontaktem z mężczyzną. Matka natomiast okazała się być osobą z gruntu złą, którą być może w jakimś stopniu kierował strach przed samotnością, jednak nie może on być usprawiedliwieniem dla czynów tak okrutnych, wykalkulowanych, obliczonych na unieszczęśliwienie własnego dziecka. Kobieta rozpowiada wśród sąsiadów historię o tym, jak partner jej córki zjadł gulasz z kociego mięsa, co także ma na celu upokorzenie, ośmieszenie córki i jej wybranka.
Niektóre fragmenty próby czytanej mogliśmy obserwować na olbrzymim ekranie znajdującym się w głębi sceny, za plecami aktorów. Pozwalało to w pełni docenić kunszt aktorski, który w przypadku takiej formy prezentacji tekstu był sprawą kluczową. Michał Rzepka doskonale dobrał obsadę, każda z postaci została bowiem dopracowana do perfekcji - aktorzy stworzyli wyraziste, lecz bardzo przekonujące osobowości, które przerażają głupotą, bezmyślnością, przebiegłością, uległością. Ogrom niezwykle owocnej pracy włożonej w inscenizację tekstu powinien znaleźć finał na scenie któregoś z łódzkich teatrów, bowiem widzowie mieli okazję obejrzeć rzetelnie wykonaną reżyserską pracę, która dzięki talentom aktorów nabrała kształtu zapowiadającego bardzo dobre przedstawienie.