Danuta W. Krystyna J.

"Danuta W." - reż: Janusz Zaorski - Teatr Polonia w Warszawie

Teraz Wałęsową słyszymy również ze sceny Teatru Polonia, gdzie monodram pt. "Danuta W." wystawia Krystyna Janda (...). Przez dwie godziny ta wspaniała aktorka trzyma widzów za gardła opowieściami, którymi - gdyby odrzucić polityczny kontekst - mogłaby podzielić się prawie każda matka Polka

Przyszła jesień, nie ma na to rady. W ponure dni humor można sobie poprawiać na różne sposoby, ale nic tak nie poprawia nastroju jak dobre jedzenie. Do marca, kiedy znów zaczniemy myśleć o figurze, można to robić prawie bezkarnie. Kto by tam widział nadmiar kilogramów pod grubymi swetrami i kurtkami. 

Grzegorz Lato (62 l.) postanowił nie kandydować więcej na prezesa PZPN. Dopiero w dzień meczu naszej reprezentacji z Anglią wyszło na jaw, że na odchodne rzucił kolegom: - Odchodzę, a po mnie choćby i potop. Na spełnienie groźby, a może obietnicy, nie musieliśmy długo czekać.

Zupełnie inaczej sprawy miały się w Pilźnie w 1838 roku. Mieszkańcy tego czeskiego miasteczka mieli już po dziurki w nosie tego obrzydlistwa, które miejscowi piwowarzy nazywali piwem. Wściekli zebrali się na rynku i wylali 36 beczek trunku tam, gdzie jego miejsce, czyli do rynsztoka. Potem powierzyli misję opracowania nowej piwnej receptury wybitnemu piwowarowi Josefowi Grollowi. Na rezultaty musieli poczekać aż cztery lata, ale było warto. Od 1842 r. w czeskim Pilźnie produkowane jest pierwsze na świecie złociste piwo - Pilsner Urquell. Jego 170. urodziny świętowano hucznie nie tylko u naszych braci Czechów, ale i w samym środku Warszawy. Szczęśliwcy z Kompanii Piwowarskiej, która dziś w Polsce handluje tym piwem, to prawdopodobnie jedyni Polacy, którzy w miejscu pracy mogą całkiem legalnie napić się piwa. Oczywiście - i to szczegółowo opisuje regulamin - tylko i wyłącznie po robocie. W jednym z drapaczy chmur w centrum miasta mają na osiemnastym piętrze nie tylko swoje biura, ale i znakomity pub z widokiem na centrum, a zwłaszcza Pałac Kultury. Był tort - oczywiście w kształcie doskonale wszystkim znanej zielonej butelki, ale najważniejszy był urodzinowy toast. A ten goście wznosili specjalnie wyprodukowanym na tę okazję niefiltrowanym piwem, które barmani nalewali na kilka - niekiedy bardzo oryginalnych - sposobów. Można na przykład napełnić kufel wyłącznie smakowitą pianą i nie będzie to błąd w sztuce, a sprawdzona przez niemal dwieście lat metoda. W ten sposób dostajemy do picia tak zwane mliko, które ze względu na większą słodycz jest szczególnie lubiane przez kobiety. Swoją drogą, ta kobieca skłonność do słodyczy ma na pewno jakieś psychologiczne uzasadnienie. Może to dlatego, że w życiu dziewczyny nie zawsze mają tak słodko?

Życie Danuty Wałęsy (63 l.) było jak szarlotka, której pieczenie opanowała do perfekcji. Czasem kwaśne jak jabłka z domowego sadu, czasem słodkie jak gruba warstwa cukru pudru na wierzchu. Jak sama mówi - dotąd stała krok za mężem, bo zawsze uważała, że jest mądrzejszy od niej. Po latach bycia w cieniu Lecha Wałęsy (69 l.) postanowiła opowiedzieć swoją wersję ich wspólnego życia. I od tej pory nic już w tym życiu nie jest takie samo. Wydana niemal rok temu książka pt. "Marzenia i tajemnice" była i wciąż jest księgarnianym przebojem. Ponad 300 tysięcy sprzedanych egzemplarzy, znakomite recenzje i zachwyty czytelników, co nie zawsze chodzi w parze. Genialną robotę wykonał gdański dziennikarz Piotr Adamowicz (51 l.), który chyba aż dwa lata słuchał, a potem spisywał zwierzenia prezydentowej. Nie uległ pokusie poprawiania, redagowania jej tekstów, więc - co rzadko w takich książkach się zdarza - dosłownie "słyszymy" jej styl, jej sposób mówienia. Teraz Wałęsową słyszymy również ze sceny Teatru Polonia, gdzie monodram pt. "Danuta W." wystawia Krystyna Janda (60 l.). Przez dwie godziny ta wspaniała aktorka trzyma widzów za gardła opowieściami, którymi - gdyby odrzucić polityczny kontekst - mogłaby podzielić się prawie każda matka Polka. Wzrusza, czasem rozbawia, każdym zdaniem zmusza do zadumy. Snuje swoją opowieść, jednocześnie piekąc szarlotkę dokładnie według przepisu Danuty Wałęsowej. "Wszyscy czekali na mój jabłecznik, ale piekłam go rzadko, bo nie było nas stać". Po każdym spektaklu Janda częstuje widzów ciastem. O swojej scenicznej pracy napisała właśnie na blogu: "W tym spektaklu nie mam innych środków wyrazu, nic do dyspozycji, tylko głos. Brzmienie głosu zabarwia serce i myśl. Serce mam zdrowe, myśli czyste".

Na warszawską premierę obie panie i reżyser spektaklu Janusz Zaorski (65 I.) zaprosili mnóstwo znanych i zaprzyjaźnionych z nimi osób. Oklaskiwać mamę aktorkę przyszła Maria Seweryn (37 I.). Był Jarosław Wałęsa (34 I.) z narzeczoną Eweliną Jachymek. Był Kuba Wojewódzki (49 I.) bez narzeczonej, to u niego ostatnio ponoć stan permanentny. Przyszedł Andrzej Wajda (86 I.) - w jego "Człowieku z marmuru" wiele lat temu debiutowała na dużym ekranie Janda. Pojawili się Tomasz Ossoliński (35 I.) i Katarzyna Kolenda-Zaleska (45 I.).

Bilety, choć są droższe niż na pozostałe spektakle w Polonii, rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, chciałoby się powiedzieć jak ciepła szarlotka, która co wieczór wychodzi z teatralnego pieca. To są na pewno dobrze wydane złotówki, bo historia Danuty W. i aktorstwo Krystyny J. są warte swojej ceny.

PLOTKARA
Tygodnik Angora
25 października 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia