Debiutantka

rozmowa z Beatą Ścibakówną

Rozmowa z Beatą Ścibakówną, aktorką teatralną i filmową, która razem z mężem - Janem Englertem objęła patronat honorowy nad Zamojskim Latem Teatralnym

Jest pani znaną aktorką, pochodzącą z Zamościa. A jednak nigdy nie zagrała pani w żadnym spektaklu Zamojskiego Lata Teatralnego.

Nigdy wcześniej do udziału w ZLT mnie nie zaproszono... Ale zagrał mój mąż, Jan Englert, jeszcze w czasach, gdy uczyłam się w zamojskim I LO. To był "Letni dzień" Sławomira Mrożka. Do tej pory mam autografy aktorów, które wówczas udało mi się zdobyć. Także mojego męża.

Zadebiutuje pani w Lecie 1 lipca.

Zagram w "Hipnozie" Antoniego Cwojdzińskiego, razem z moim kolegą ze studiów, Rafałem Królikowskim. Jestem także producentką tego spektaklu. I wie pani, mam ogromną tremę. Stanę na teatralnej scenie przed mieszkańcami mojego miasta, profesorami ze szkoły, przyjaciółmi, rodziną. To będzie dla mnie bardzo ważne przedstawienie. Nie wiem, co ważniejsze - honorowy patronat nad festiwalem, który zaproponowano mi i mężowi, czy ten spektakl.

Na patronat zgodziła się pani bez wahania? Wyobrażam sobie, że to ogromna odpowiedzialność przejąć schedę po Janie Machulskim.

Nad wszystkim trzeba się w życiu zastanowić, więc i ta decyzja nie była spontaniczna. Nie ukrywam, że w znacznej mierze wpłynęło na nią to, iż darzę wielkim sentymentem i Zamojskie Lato Teatralne, na którego spektakle biegałam jako młoda dziewczyna, i sam Zamość, miejsce mojego urodzenia.

Czy pod państwa patronatem ZLT zmieni się?

Patronat honorowy to wielki zaszczyt, ale nie oznacza tworzenia nowego wizerunku ZLT. Jeżeli będzie taka potrzeba, będziemy się zastanawiać nad ewentualnymi zmianami.

Teatrem zaraziła się pani w Zamościu?

Gdy byłam licealistką, obejrzałam spektakl "Złoty lis" w wykonaniu Młodzieżowego Teatru Aktualności Waldemara Zakrzewskiego. To było jak olśnienie. Odkryłam, że wiem, co chcę w życiu robić. Zgłosiłam się do "szefa", zdałam egzamin, zostałam przyjęta. Zagrałam wiele ról i połknęłam teatralnego bakcyla.

Często przyjeżdża pani do Zamościa?


Kilka razy w roku, ostatnio byłam na Wielkanoc. Mieszkają tu moi rodzice, przyjaciele, znajomi. Przyjeżdżam z mężem - przez ten czas poznał i polubił Zamość. Moja córka spędza u babci część wakacji. Bardzo nam się podoba odnowiony Rynek Wodny, szkoła muzyczna, w której się uczyłam, w nowym miejscu. Kiedy tu jesteśmy, spacerujemy po parku, zamojskich ulicach. Miasto pięknieje, bardzo się z tego cieszę.

Nad czym pani teraz pracuje?


Występuję w Teatrze Narodowym w trzech dużych spektaklach. Wojciech Malajkat, dyrektor warszawskiej Syreny, zaproponował mi, bym zagrała i została współproducentką nowego spektaklu w jego teatrze. Może przyjadę z nim w przyszłym roku na Zamojskie Lato Teatralne. Rozpoczęłam także zdjęcia do nowych odcinków serialu "Linia życia". No i oczywiście wybieram się na Zamojskie Lato Teatralne.

Małgorzata Mazur
Tygodnik Zamojski
1 lipca 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...