Demon oczyszczenia

"Halny (niebezpieczne sny)" - reż. Andrzej Dziuk - Teatr Witkacego w Zakopanem

Czy można pokazać wiatr? Siłę i wpływ na zachowania. Wiatr można wyrazić dźwiękiem i ruchem. Słowem pojedynczym i przypominającym dźwięk.

Dziuk korzysta szeroko z kompozycji i elementów dźwiękowych Józefa Skrzeka, który z kilkoma muzykami pojawia się na scenie. To daje świetny efekt poniekąd wymuszający pytanie, co było na początku? Scenariusz czy muzyka, czy całe widowisko?

Pojawia się również poczucie przebywania w przestrzeni niewiadomej i nierozpoznanej. W której śnimy coś „niebezpiecznie", a to coś nas „porywa" i „unosi". Nie można się też porozumieć. Prawie nie słychać kiedy ktoś mówi. Jest ruch kilku postaci w mroku, wykrzykiwane słowa i szarpiące dźwięki.

Muzyka Skrzeka nadwrażliwie wyzwala emocje dopełniając całości wrażeń. Charakterystyczne wibracje uwypuklają lęki, którymi wiatr nasyca ludzką naturę, uzewnętrznia obawy przed nieznanym. Wśród niepokojącej powtarzalności motywów i rytmów czasem pojawi się dźwięk ostry, pojedynczy, przeszywający. To halny, tak gwałtowny, że każdego ogarnia strach. Ale po nim następuje oczyszczenie powietrza, od błyskawic, piorunów i wszelkiego zła.

Mamy wrażenie, że spektakl powstał całościowo w czyjejś wyobraźni, ale w detalach jest improwizowany. Widać to w emocjonalnej grze aktorów, niemal fizycznym ocieraniu się ciał Doroty Ficoń, Emilii Nagórki, Jagi Siemaszko, Krzysztofa Najbora, Dominika Piejki, Adrianny Jerzmanowskiej, Joanny Banasik, Krzysztofa Łakomika, Katarzyny Pietrzyk, Krzysztofa Wnuka, Marka Wrony, Andrzeja Bieniasa i Piotra Łakomika.

Słychać w krzykach, które służą zwróceniu na siebie uwagi na przekór szalejącemu wiatrowi. Ludzi zabłąkanych w świecie groźnych niespodzianek zdolnych powalić na kolana najbardziej niepokornych. Niespodzianek sprowokowanych ludzką niefrasobliwością i bezmyślnością. Z którymi radzimy sobie niezdarnie niedorzeczną ucieczką w pozorne nisze i zacisza.

O tym opowiada nam Dziuk jakże na czasie swoim spektaklem o halnym, o którym starzy górale mało wiedzą. Trudno o lepszy przykład niewiadomej zdolnej podporządkować sobie nagle i nieoczekiwanie świat i podeptać. Sprawić, że prócz fizycznej klęski czasem jesteśmy też na granicy utraty wiary. W kogoś, komu jednak chcemy zawierzyć.

Ale to jeden kierunek wymowy spektaklu Dziuka. Halny u niego to nie tylko siła niszcząca. To również uwodziciel, który doprowadza do szaleństwa i w efekcie śmierci, sprowadza bezsenność i ostrą nerwicę zdolną zatrzymać serce. To też siła oczyszczająca, która wypłukuje z nas co spróchniałe, zostawia silne. Wreszcie halny ujawnia i to, co szczególnie wstydliwe, całą naszą bezradną zależność od tłamszonej przez nas natury. O tym podświadomie wiemy, o tym śnimy, w „niebezpiecznych snach".

Dziuk dotyka tajemnicy niemożliwej do ogarnięcia przez człowieka - nierozerwalnej więzi z naturą. Próbując stworzyć szczelinę pomiędzy „wiadomym" i „tajemnym", nasyconą lękiem, ale i nadzieją. Świetnie służy temu pomysł sceny z pochylnią grożącą zrzuceniem ludzkich istnień w otchłań. Na niej koncentruje się akcja sceniczna i uwaga widzów. Sączące się poprzez pochylnię światło symbolizuje nikły promyk nadziei, bez której trudno sobie cokolwiek dalej wyobrazić.

Po obejrzeniu spektaklu uprzytomniamy sobie naszą przedmiotowość w świecie nieprzewidywalnym. W sumie ponurą obecność tego co za oknem, ale dosadniej, w skrócie, bo poprzez sztukę teatru i muzyki. Boimy się bardziej? Może bardziej wierzymy w przetrwanie? Na pewno próbujemy weryfikować myślenie o sobie. W świecie w którym mamy podstawy się obawiać, że przestajemy być podmiotem.
___
„Halny (niebezpieczne sny)" był prezentem Teatru Witkacego w Zakopanem on-line 4 kwietnia.

Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Zakopane
11 kwietnia 2020

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia