Dinozaur Marvin ma wyginąć. Czy uda mu się znaleźć przyjaciela?

„Marvin" - aut. i reż. Marta Guśniowska - Białostocki Teatr Lalek

Ciepły, pełen humoru, familijny spektakl „Marvin" to najnowsza propozycja Białostockiego Teatru Lalek. To nie tylko rzecz o przyjaźni, ale również o trudniejszych tematach, m.in. odchodzeniu. Po raz pierwszy swój własny tekst wyreżyserowała Marta Guśniowska, dramaturżka BTL-u.

Widzowie Białostockiego Teatru Lalek doskonale znają teksty Marty Guśniowskiej. Mądre, zabawne, pełne językowych zabaw, traktujące o ważkich tematach, które trafią zarówno do dzieci, jak i do dorosłych. To świetny materiał na scenę, do stworzenia familijnego spektaklu, który będzie i bawił, i wzruszał. I taki właśnie jest „Marvin" – historia samotnego dinozaura, którego życie zaskakująco się odmieni.

Kto szuka przyjaciela, ten na pewno znajdzie

„Czasami lepiej jest nie chodzić do lekarzy. Zawsze coś znajdą" – stwierdza Dinozaur Marvin w chwilę po tym, jak dowiaduje się (od lekarza właśnie), że ma wyginąć. Od tego momentu jego życie bardzo się zmienia. Doskwiera mu brak przyjaciela, z którym mógłby dzielić swój los. Rozpoczyna więc jego poszukiwania. Spotyka Motyla Ulissesa III i nawet nie zorientuje się, że każdy dzień spędza z jego następcą. Motyle żyją wszak jeden dzień. Przyjacielem dinozaura zostaje też żółw Fin, z którym spotyka się w cukierni. Zawędrują do wesołego miasteczka, będą łowić ryby, wezmą udział w seansie spirytystycznym, a nawet trafią na cmentarz! Uda im się też spełnić marzenie o locie balonem.

Mateusz Smaczny gra Marvina z wielkim wyczuciem i przekonująco. Nie ustępuje mu Michał Jarmoszuk – przezabawny Fin, zdający sobie sprawę z własnej nieporadności. Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie do spektaklu rozwiązania, w którym bohaterowie zwracają się do pozostałych aktorów po imieniu, np. żółw Fin mówi tak do Krzysztofa Bitdorfa. Zresztą grany przez tego ostatniego Motyl Ulisses III ma w sobie mnóstwo uroku i zabawnego dystansu.

Łucja Grzeszczyk-Żukowska mistrzowsko animuje nawet telefon, błyszczy też w scenie z kioskiem „Ruchu". Brawa także dla aktorów, którzy mają wprawdzie mniej do zagrania, ale nie sposób ich nie zapamiętać. Czy to wróżbita, czy przebiegły diabeł – Piotr Wiktorko przykuwa uwagę. Maciej Zalewski daje z kolei popis jako bardzo zirytowany Jeż.

Językowe smaczki i wesołe miasteczko

Mocną stroną przedstawienia – jak to tradycyjnie u Marty Guśniowskiej – jest warstwa językowa. Zabawy słowami – ich brzmieniem, znaczeniem – mamy już od początku. Marvin zamierza zasięgnąć języka w sprawie swojego wyginięcia. Jak się okazuje język leży za wysoko (na półce z książkami), by do niego dosięgnąć.

I dalej: „Budziłem się w doskonałej formie" – rzecze Marvin, przeciągając się w... formie do ciasta. W aptece natomiast można zamiast suplementu diety dostać suplement encyklopedii. Połknąć książkę zamiast leków? Przecież „dobrą książkę połyka się w jeden wieczór". Takich smaczków jest dużo więcej. Warto na spektakl przyjść nawet wielokrotnie, by wyłapać wszystkie niuanse, nawiązania, skojarzenia.

W warstwie wizualnej duże wrażenie robi wesołe miasteczko, a zwłaszcza karuzela (autorem scenografii jest Michał Wyszkowski). Nie ma przesytu multimediów. Widzowie zobaczą kilka wspólnych fotografii Marvina i Fina wykonanych – a jakże! – w Białymstoku – a to na tle ratusza, a to koła młyńskiego. Całości dopełnia subtelna muzyka Marcina Nagnajewicza

Niech żyje przyjaźń! A ta jest rzeczywiście prawdziwa. Dinozaur Marvin wyginie, ale zostanie zrozpaczony żółw Fin. „Nie pomyślałeś, że stracę przyjaciela i będę odczuwał pustkę przez dziesiątki lat?" – mówi. O odchodzeniu można opowiedzieć w delikatny, mądry sposób, bez patosu i banału. Znakomicie się to w tym spektaklu udało.

Premiera: 8 listopada 2024 r.

Anna Dycha
Dziennik Teatralny Podlasie
14 listopada 2024

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...