Do ostatniego tchnienia wiatru

Na zakończenie sezonu artystycznego

Najwcześniej w epidemicznym koszmarze, bo jeszcze w ostatniej dekadzie czerwca, otworzyły na żywo swe sceny Teatr Maska i Ave Teatr oraz Teatr Polskiego Radia Rzeszów.

Maska przypomniała się spektaklem Wystarczy być w reżyserii Radosława Kasiukiewicza. Bajka z książki Toona Tellegena Nie każdy umiał się przewrócić przywołuje prawdy o bezinteresownej przyjaźni i korzyściach, jakich można doznać, by realizować pragnienia swą siłą wyobraźni.

Natomiast Ave Teatr Beaty Zarembianki i Jarka Babuli na scenie Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz na Śląsku wystawił znane już naszym widzom Historie łóżkowe oraz Kobietę na zamówienie, komedie znaczące w literaturze tego gatunku. Spektakle znakomicie przygotował reżysersko Marcin Sławiński. Widzowie także i tym razem otrzymali do przeżywania inteligentną rozrywkę w przekazie doborowych aktorów, z muzycznie wysmakowaną oryginalną muzyką Jarka Babuli. Beata Zarembianka, Marta Sroka, Aleksander Janiszewski, Kornel Pieńko oraz Piotr Rybak to wytrawni aktorzy, z którymi ciekawie przeżywa się owe Historie łóżkowe. Podobnie Beata Zarembianka w Kobiecie na zamówienie ze swymi partnerami spektaklowymi Dariuszem Niebudkiem i Jackiem Kawalcem oczarowuje publiczność. Przy natłoku kabaretowego potoku często płytkiego dowcipu – czego doświadczamy na co dzień w telewizji – ten wyrafinowany spektakl komediowy bawi wyszukanymi puentami i zwrotami akcji, także dopisanymi aluzjami, nawiązującymi do samej nazwy teatru czy filmowych ról artystów.

Wreszcie i premierowo – i choć miało się to pierwotnie dziać na dziedzińcu Polskiego Radia Rzeszów, to nie ryzykując pogodowych burzowych niespodzianek, lepiej że wszystko zamknęło się w kameralnym wnętrzu radiowej sali koncertowej im. Tadeusza Nalepy, gdzie tamże, ale i na antenie PR Rzeszów, gdzie tamże, ale i na antenie PR Rzeszów oraz YouTube – można było posmakować gry aktorskiej Adrianny Kieś i Przemysława Tejkowskiego w spektaklu Miłość pośród czterech pór roku. A tak naprawdę pokazu aktorskiego czytania poezji. A wszystko działo się w piątek 26 czerwca od godziny 21.00 w ramach i pod hasłem „Noc Świętojańska w Polskim Radiu Rzeszów". Spektakl w reżyserii Roberta Stankiewicza skomponowany z wierszy tegoż wyrafinowanego szczecińskiego artysty, oprawiony muzyką Jacka Chrobaka, ulokowany w graficznej przestrzeni stworzonej przez Agnieszkę Wajdę zachwycał poetycko i pobudzał metafizycznie wyobraźnię do wielkich przeżyć duchowych związanych z odwiecznym tematem miłości, przemijania, wrażliwości na piękno i piękne partnerstwo człowiecze. To poetyckie misterium starannie przygotowane, a zapowiedziane na antenie przez red. Iwonę Piętak, działo się w żywej przestrzeni z udziałem, niestety, garstki widzów, co wymusiły epidemiczne rygory. Ale był tam obecny i sam twórca, Robert Stankiewicz. To poeta i równie subtelny wielowymiarowy artysta, jak i jego twórczość, której posmak mieliśmy podczas tego wieczoru na scenie. Nastrój budowali aktorzy, ale choćby i owe ogarniające tę przestrzeń dwie ogromne klepsydry z przesypującym się piaskiem prawdziwym z nadmorskich Międzyzdrojów, które metaforycznie dopełniały przesłania poetyckie, filozoficzne o miłości, czasie, przemijaniu i wysublimowanym człowieczeństwie. Z pewną tajemniczością zasłoniętej żaluzjami artystki, która niczym echo, a chwilami dociekliwa w stawianiu pytań partnerowi, aż do ukłonów na końcu pozostawała w wyobrażeniu widzów. Ciekawie nastrój dopełniały plastyczne impresje Agnieszki Wajdy, ilustrujące poszczególne sekwencje nie tylko pór tytułowych, ale i myśli o życiu i tym, co miłość niesie z sobą.

W tym nastroju, gdzieś niczym echo, odbijała się też i poezja Gałczyńskiego. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie choćby przy frazach „Gdy już wypełnią się dni i nowy czas nastanie, jak będziesz kochał mnie...". „Jak zawsze będę cię kochał, pełnią czterech pór roku...". Co nawiązuje zarówno do spektaklowego tytułu, ale i, zda się nieodparcie, do wersów lirycznych Gałczyńskiego: „– Powiedz mi jak mnie kochasz? – Powiem. Więc?...". W tym poetyckim przekazie scenicznym wiatr przybywał, by porwać ciszę, „życie to zaledwie kręgi palcem pisane po wodzie...", a życzenia „żebyś pocałunkiem oczy otwierał mi rano" , albo że „będę żył tak długo aż starczy mi wspomnień" brzmią jak sentencje. W porównaniu, że „jesienią drzewa stroją się jak dziewczęta" można dostrzec całą paletę barw przyrody o tej porze roku. A nadzieja, która „jedna musi nam wystarczyć do końca życia", ma wydaje się swój kontrapunkt w stwierdzeniu-deklaracji-wyznaniu jakby, że „do ostatniej kropli deszczu, do ostatniej kropli życia, do ostatniego tchnienia wiatru – będę cię oczekiwał...". Słucha się tego pięknie i chciałoby się rzec, że prawie każdą z tych usłyszanych fraz świętojańskich można by przekazać komuś najbliższemu życiowo. Przemysław Tejkowski przypomniał się nam znowu, na zakończenie obecnego sezonu artystycznego Teatru Polskiego Radia Rzeszów, teatru, który sam stworzył, że jest przede wszystkim dobrym aktorem, który na scenie spełnia się najtrafniej i tego przede wszystkim oczekiwaliby wielbiciele jego talentu. – Twoje miejsce jest w teatrze – stwierdził krótko i adekwatnie po tym występie Jerzy Lubas z Teatru Siemaszkowej, gdzie Tejkowski był przed laty nawet dyrektorem, a aktorskie kreacje, jak choćby w głównej roli w słynnej realizacji Sztukmistrza z Lublina, wdzięcznie są przypominane do dziś.

Jerzy Lubas to równie wielobarwna postać artystyczna, co znowu mogliśmy zobaczyć w internetowym łańcuchu rapowych przekazów w podziękowaniu służbie zdrowia w czas koronawirusowej pandemii (link do zbiórki: www.siepomaga.pl/hot16challenge), gdy aktorzy z Siemaszkowej wystąpili w sfilmowanej etiudzie teatralnej wspierającej tę akcję i nominowali do dalszej gry rzeszowski Teatr Maska i właśnie Polskie Radio Rzeszów. W produkcji teatralnej Teatru im. Wandy Siemaszkowej, sobowtóra słynnego dyrygentai kompozytora Jerzego Maksymiuka – jakim jest Jurek Lubas – ujrzeliśmy w tejże roli z batutą i królewską koroną na głowie, jak dyryguje zespołem, który zamknięty, „bo korona na nas spadła", ale z nadzieją na rychłe spotkanie z widzami. A wszystko dowcipnie, celnie, w ciekawej plastycznie scenerii i wykonane w szczytnej intencji. Tekst napisał Michał Chołka, który pojawiasię na planie jako pierwszy, a niebawem już wiruje śpiewnie i tanecznie to całe aktorskie grono, czyli Małgorzata Pruchnik-Chołka, Michał Chołka, Karolina Dańczyszyn, Anna Demczuk, Paweł Gładyś, Magdalena Kozikowska-Pieńko, Justyna Król, Mariola Łabno-Flaumenhaft i dyrygujący ukoronowany Jerzy Lubas. Muzykę napisał Maciej Zeman, na wideo utrwalili Weronika Krupai Krzysztof Jawniak, o efekty świetlne zadbał Valentyn Pasichniuk.

A marzenie aktorów z Siemaszkowej, wyrażane także we wskazanym filmiku, aby znowu spotkać się z widzami na żywo, też niebawem się ziści. Bo już potwierdzona została na 11 lipca, odłożona z marca, premiera sztuki Gombrowicza Iwona, księżniczka Burgunda w reżyserii profesora Waldemara Śmigasiewicza.

Ryszard Zatorski
Materiał nadesłany
4 lipca 2020

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...