Dobra zabawa i oddech od codziennych trosk
Rozmowa ze Zbigniewem RybkąBroadway'owski hit na elbląskiej scenie. Przy realizacji fars czy komedii moim zdaniem najważniejsze jest pilnowanie, żeby nie przekroczyć granicy dobrego smaku. Należy osiągnąć swój cel, posługując się środkami godnymi artystów sceny, nie sięgając po chwyty stand-upu czy kabaretu. Każda z tych dyscyplin posługuje się innym językiem – i niech tak pozostanie.
Komedia "Dajcie mi tenora" już jesienią pojawi się na scenie Teatru im. Aleksandra Sewruka. - Dynamiczna, pełna niespodzianek akcja, zróżnicowane postaci uwikłane w bardzo zabawne sytuacje. Słowem około dwóch godzin dobrej zabawy „doprawionej" świetnym, wyważonym aktorstwem zespołu elbląskiego Teatru - mówi o przedstawieniu jego reżyser Zbigniew Rybka.
Ze Zbigniewem Rybką - reżyserem spektaklu "Dajcie mi tenora" na scenie Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu - rozmawia NJ z portalu Info Elbląg.
NJ. Czy to pana pierwsze zetknięcie z "Dajcie mi tenora", czy może już wcześniej reżyserował pan to przedstawienie? Jak pan je interpretuje i skąd taki wybór?
Zbigniew Rybka - Motywacje dotyczące repertuarowych wyborów dokonywanych przez teatry to bardzo złożona kwestia. W grę wchodzą względy „programowe", handlowe, artystyczne – to wszystko musi być konfrontowane z możliwościami czy potrzebami obsadowymi. Każdy teatr najlepiej wie, czego i z jakiego powodu w danym momencie potrzebuje... Wybór tytułu to zazwyczaj albo wybór dyrekcji teatru, albo propozycja reżysera, albo pomysł wspólny... W tym wypadku jest to wybór Teatru, który całkowicie akceptuję, bo dotyczy utworu, który należy do najlepszych w swoim gatunku i z którym nigdy nie zetknąłem się jako reżyser. „Dajcie mi tenora" należy do grupy tekstów bardzo dobrze komunikujących się z widownią: dynamiczna, pełna niespodzianek akcja, zróżnicowane postaci uwikłane w bardzo zabawne sytuacje. Słowem: około dwóch godzin dobrej zabawy „doprawionej" świetnym, wyważonym aktorstwem zespołu elbląskiego Teatru.
Przy omawianiu fars, nie wiadomo czemu, rzadko pada pytanie o interpretację. A jest przecież całkowicie uprawnione. Jeśli chodzi o „Dajcie mi tenora" odpowiem ogólnie, że jest to historia pewnego człowieka, Maksa, która doskonale ilustruje powiedzenie, że „nikt nie jest prorokiem we własnym kraju". I nic więcej na ten temat nie zdradzę, tylko gorąco zapraszam do teatru.
Co jest dla pana najtrudniejsze w pracy nad "Dajcie mi tenora", co może być wyzwaniem dla reżysera tego przedstawienia?
- W pracy twórczej wszystko jest jednakowo łatwe albo – jak kto woli – jednakowo trudne. Ja z wielką pokorą traktuję każde teatralne zadanie, w związku z tym, że każde wyzwanie sceniczne jest inne i nie da się do niego zastosować gotowych schematów czy rozwiązań. Na tym polega radość tworzenia. Twórca musi być otwarty na materiał, z którym pracuje i z niego –¬ również z zaskoczeń, które z sobą ów materiał niesie – zbudować swoje dzieło, maksymalnie wykorzystując dostępne możliwości i potencjał. Przy realizacji fars czy komedii moim zdaniem najważniejsze jest pilnowanie, żeby nie przekroczyć granicy dobrego smaku. Należy osiągnąć swój cel, posługując się środkami godnymi artystów sceny, nie sięgając po chwyty stand-upu czy kabaretu. Każda z tych dyscyplin posługuje się innym językiem – i niech tak pozostanie.
Mieszkańcy Elbląga chyba najchętniej chodzą do teatru na komedie. Można powiedzieć, że to „specjalizacja" elbląskiej sceny, co dosyć wysoko stawia poprzeczkę również panu. Jaki pan ma plan na to, aby rozbawić widownię?
- Elbląska widownia w niczym nie różni się od publiczności większości polskich teatrów, a już szczególnie od widzów w tych miastach, w których pracuje jeden teatr. Teatry te stosują zróżnicowany repertuar (gatunkowo, estetycznie, merytorycznie, itd.), gdyż starają się jak najlepiej wypełnić nałożone na nie społeczne funkcje: rozrywkowe, edukacyjne, artystyczne... Jak można rozbawić widownię? Myślę, że tylko w jeden sposób: proponując jej zabawny spektakl. I taki staramy się przygotować...
Jak ocenia pan współpracę z zespołem elbląskiego teatru? Czy to pana pierwsze przedstawienie w Elblągu?
- Tak, to pierwsza moja praca w Elblągu, chociaż nie pierwsza wizyta i niejedyne doświadczenie związane z Waszym Teatrem. Obejrzałem tu kilka przedstawień, brałem udział w organizowanym przez elbląski Teatr festiwalu, korzystałem z pomocy elbląskich artystów (nagłe zastępstwo w „Tajemniczym ogrodzie")...
Jak oceniam współpracę z zespołem? Elastyczni, otwarci na współpracę aktorzy i sprawny zespół dookoła sceny powodują, że praca jest efektywna i przynosi radość. Mam nadzieję, że tę radość odczują również nasi Widzowie...
Dlaczego pana zdaniem warto wybrać się na tę sztukę? Czym będzie dla widzów ten czas spędzony w teatrze?
- Warto wybrać się na „Dajcie mi tenora", bo będzie to zabawny, dobrze zagrany spektakl, który da chwilę uśmiechu, dobrej zabawy i oddechu od codziennych trosk. Bo zaproponujemy Państwu jedną z najbardziej znanych sztuk tego gatunku. Bo – bardzo na to liczymy – miło spędzicie Państwo z nami swój wolny czas! Zapraszam.
__
"Dajcie mi tenora" na podstawie sztuki Kena Ludwiga to premiera, którą szykuje Teatr im. Aleksandra Sewruka. - To zwariowana farsa, w której piętrzą się problemy organizacyjne i osobiste, a salwy śmiechu zalewają widownie. Fenomen tego spektaklu potwierdzony jest przez ponad 200 teatrów w 25 krajach na całym świecie i tłumaczeniem na 16 języków. Broadway'owski hit pełen przebieranek, zwrotów akcji i fatalnych w skutkach pomyłek po prostu trzeba zobaczyć, tak o spektaklu, który na afisz wejdzie już 15 października czytamy na stronie teatru. W obsadzie zobaczymy: Dominika Blocha, Ewelinę Bemnarek, Artura Hauke, Krzysztofa Żabkę, Magdalenę Fennig-Rusinowską, Filipa Warota, Martę Masłowską i Beatę Przewłocką. Autorem plakatu, a także scenografii i kostiumów jest Wojciech Stefaniak. Reżyserem przedstawienia jest Zbigniew Rybka, który w rozmowie z info.elbląg.pl mówi m.in. o przygotowania do premiery.