Dobrze, że są "Koleżanki"

"Koleżanki" - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

"Koleżanki" to jedna z lżejszych propozycji Teatru Wybrzeże. Mówiąc w ogromnym skrócie, jest to historia Eweliny i kilku jej koleżanek. Rzecz o tym, do czego może doprowadzić nadmierne wnikanie w życie innych.

Ewelina (Dorota Kolak) ma męża pisarza, ale przede wszystkim ma koleżanki, które zajmują jej większość wolnego czasu. Kiedy tylko jej mąż, Filip (Jarosław Tyrański), zapragnie przeczytać jej fragment swojej książki, natychmiast rozlega się dzwonek do drzwi. Do mieszkania wpada jak tornado płaczu jedna ze zdruzgotanych koleżanek. Ewelina natychmiast bierze pod swoje skrzydła biedaczkę, udziela setek rad. Zaniedbuje swoje sprawy, przeznaczając całą swoją energię na ratowanie świata innych. Przychodzi jednak wieczór, w którym zapłakana koleżanka postanawia się pocieszyć jej mężem. Rozpoczyna to serię wydarzeń zmieniających na zawsze życie wszystkich bohaterów spektaklu.  

Trudno o zabawniejszy spektakl w repertuarze Teatru Wybrzeże. „Koleżanki” bawią zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Jedynie bardzo „ortodoksyjne” feministki mogłyby poczuć się urażone. Przedstawiona w nieco krzywym zwierciadle relacja między koleżankami mogłaby bowiem być przez nie zinterpretowana jako cios w „babską solidarność”. Nic bardziej mylnego.

Perypetie bohaterów toczą się szybko, ich nastroje zmieniają się jak w kalejdoskopie. W jednej chwili koleżanka Eweliny płacze, ta proponuje jej „terapię na smutki”, której recepta jest nieco kontrowersyjna: „prozac, valium, cardiamid, wódka, piwo, etopiryna”. W kilka minut później ta sama bohaterka tryska energią i opowiada o swoim nowym sukcesie.  

Niewątpliwym ulubieńcem publiczności w tym spektaklu jest Jarosław Tyrański wcielający się w Filipa. Przyćmiewa on nawet niekwestionowaną królową sceny Teatru Wybrzeże – Dorotę Kolak. Trzeba przyznać, że w tym spektaklu wszystko jest na swoim miejscu. Miła dla oka scenografia jest jedynie dopełnieniem dopracowanych kostiumów i kapitalnej gry aktorów.

Warto także zwrócić uwagę na świetnego Jerzego Gorzko wcielającego się w narzeczonego jednej z tytułowych koleżanek. Choć gra on rolę raczej epizodyczną, stworzył tak wyrazistą kreację, że to on jest najmocniejszym punktem finału sztuki.  

„Koleżanki” Grzegorza Chrapkiewicza to doskonały pomysł na babski wieczór, świetny na smutne wieczory, idealny by oderwać się od codzienności. Na dodatek stanowi świetną alternatywę dla kiczowatych seriali dla kobiet i komedii romantycznych. To spektakl, który liftinguje poczucie humoru i zapewnia doskonałą rozrywkę na wysokim poziomie.

Natalia Klimczak
Dziennik Teatralny Trójmiasto
5 lutego 2009

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia